fot. unsplash/tim gouw

Sebastian Zbierański: Facebook zniknął, świat się zatrzymał, jak teraz żyć? [FELIETON]

Byliśmy naocznymi świadkami prawdziwego dramatu współczesnego człowieka. Nie, nie chodzi wcale o pandemię czy głód w Afryce. Zniknął Facebook, Messenger, Instagram i What’sUp. Przez kilka godzin nikt nie wiedział, co nas teraz czeka i kim będziemy w nowym świecie. 

Ten scenariusz wróżyło wielu, ale chyba mało kto brał to wróżenie na poważnie. Media społecznościowe tak bardzo przytuliły się do naszej egzystencji, że o ich nie-istnieniu mógłby pomyśleć tylko wyjątkowy szaleniec. Jednak wczorajszy wieczór udowodnił, że sen z gatunku science fiction może być całkiem realny. I oprócz gigantycznego chaosu może przynieść ze sobą palące pytania: jak, dlaczego i – przede wszystkim – co dalej? 

>>> Wielka awaria: Facebook, Instagram i WhatsApp nie działają

Co to będzie? 

Kiedy zaczynam pisać ten tekst, nowa apokalipsa trwa już od kilku godzin. Dłużej niż kiedykolwiek wcześniej. To wystarczy, żeby życie w przestrzeni wirtualnej dało się określić jednym słowem: panika. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że najczęściej naciskanym przyciskiem klawiatur na całym świecie był wczoraj F5, znany także jako „odśwież”. Miliony internautów z niedowierzaniem kręciły głowami, uparcie wpisując w pasku adresu hasło „facebook.com”. Sam złapałem się na nerwowym stukaniu w myszkę, kiedy przeglądarka w pozbawionym emocji krótkim komunikacie oznajmiała mi po raz kolejny, że „ta witryna jest nieosiągalna” i że przeprasza, bo „coś poszło nie tak”. Po jakimś czasie w ogóle przestałem się denerwować. Facebook wrócił, kiedy już zacząłem myśleć, że może jednak jutro obudzę się w innym świecie. 

>>> Michał Jóźwiak: algorytmy przejmują naszą wolność?

fot. pixabay.com

Myśl zachwyca, myśl przeraża

Z tą myślą czułem się zupełnie ambiwalentnie. Z jednej strony mnie zachwycała, z drugiej – budziła przerażenie. Redakcyjny kolega na wewnętrznym komunikatorze podzielił się, że wrócił do wysyłania SMS-ów i wspominał w nich ze znajomymi, ile kiedyś potrafiły kosztować. Poszedłem w jego ślady i uświadomiłem sobie, że już dawno mój numer telefonu nie był wybierany przez innych tak często. Jeden ze znajomych, z którym regularnie wymieniamy wiadomości za pomocą Messengera, po prostu zadzwonił. Nagle wszyscy zobaczyliśmy, że bardzo siebie potrzebujemy. I mimo że w jednej chwili utraciliśmy na moment nasze wspólne internetowe podwórko, to chcemy się spotkać, żeby być ze sobą i dla siebie – wbrew drobnym przeszkodom. W radiu usłyszałem, że w USA rozdzwoniły się telefony na policję i na pogotowie. Nie bawi mnie ta ciekawostka. Jesteśmy samotni w mediach społecznościowych, a bez nich jeszcze bardziej. Ich awaria znów odsłoniła tę brutalną prawdę o współczesnym człowieku. To ona budzi mój głęboki lęk.

>>> Kościelne media w soczewce 

fot. unsplash.com

Kim jest dla mnie Facebook?

Konta na Facebooku (a co za tym idzie na Messengerze) i Instagramie mam od lat. Oprócz mnie swoje profile w tych mediach posiadają miliardy (sic!) ludzi, w tym popularni celebryci czy politycy. Działają też w nich ważne organizacje czy instytucje o zasięgu globalnym. Wszyscy wczoraj zostaliśmy sparaliżowani. I choć to mocne słowo, to chyba nie ma w nim cienia przesady. Poczuliśmy się trochę jak małe dzieci, którym mama znika z pola widzenia. Nieważne, że tylko na chwilę. Wystarczy, żeby obudzić strach i niepokój. Niezależnie od tego, ile mamy lat i co w życiu osiągnęliśmy, daliśmy zasiać w sobie poczucie opuszczenia i bezsensu. To doświadczenie nie może nie zrodzić podstawowego pytania: czym – lub nawet kim są dziś dla nas media społecznościowe? Czy pełnią rolę nowego boga? Na to pytanie już każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Albo swoim dzieciom i wnukom, kiedy będzie snuł opowieść o najdłuższej w historii awarii Facebooka. O małej apokalipsie ludzkości.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze