Siłą naszej dyplomacji są wartości [ROZMOWA]

O tym jak wygląda praca watykańskiego dyplomaty w Ziemi Świętej oraz o dialogu międzyreligijnym z ks. Tomaszem Grysą rozmawiają Marcin Wrzos OMI i Michał Jóźwiak.

MJ: Papież Franciszek podjął decyzję, aby każdy z kandydatów do roli dyplomaty watykańskiego odbył roczny staż na misjach. Czy to oznacza, że brakuje im zaangażowana duszpasterskiego?
Ta decyzja Ojca Świętego wynika raczej z chęci lepszego przygotowania kandydatów do służby dyplomatycznej. W rzeczywistości mamy dużo możliwości pracy duszpasterskiej w krajach, w których pracujemy. Soboty i niedziele w nuncjaturze przeważnie są wolne w tym sensie, że nie przychodzą do nas ludzie ze sprawami urzędowymi. W związku z tym można łatwo udać się do jakiejś parafii czy pojechać na placówkę misyjną i pomóc proboszczowi. Często jest tak, że razem z nuncjuszem jeździ się i odwiedza tereny misyjne, zwłaszcza biskupów, którzy tam pracują. Niewątpliwie jednak zapoznanie się ze stylem życia misjonarzy będzie procentowało w późniejszej pracy.

MJ: Uważa Ksiądz, że ta decyzja dobrze wpłynie na przygotowanie kandydatów? Jak wygląda proces kształcenia dyplomatów watykańskich?
To element, który uzupełni już istniejące przygotowanie do tej pracy, bo my w Papieskiej Akademii Kościelnej uczymy się przede wszystkim przedmiotów ściśle dyplomatycznych, takich jak historii dyplomacji, prawa dyplomatycznego, prawa międzynarodowego, języków. Równolegle robi się doktorat przeważnie z prawa kanonicznego na jednym z uniwersytetów rzymskich. Tematyka misyjna zawsze jest poruszana, ale praktyka, którą odbywaliśmy, polegała na tym, że w jednym roku szło się do Sekretariatu Stanu i poznawało się pracę urzędów watykańskich, a w drugim roku jechało się do konkretnej nuncjatury i tam poznawało się jej funkcjonowanie. Rzeczywiście nie było takiego specyficznego momentu, w którym można byłoby poznać, jak misjonarze żyją na co dzień. Myślę, że to jest to, o co Ojcu Świętemu chodzi, żebyśmy mieli świadomość, jakie są wyzwania i trudności Kościoła powszechnego w konkretnych krajach.

>>> Watykan: kandydaci na papieskich dyplomatów spędzą rok na misjach

MJ: Ma Ksiądz dość spore doświadczenie z krajów misyjnych, bo pracował Ksiądz w Brazylii, Meksyku, Indiach, Nepalu, Rosji… Jak wyglądała praca Księdza jako dyplomaty w tych konkretnych krajach?
Są pewne elementy wspólne. To przede wszystkim troska o Kościół miejscowy, a więc kontakty z biskupami, z księżmi, próby zaradzenia ich problemom. Nuncjatury przygotowują też nominacje biskupie, więc zajmowałem się gromadzeniem materiału, który pomaga papieżowi w podjęciu decyzji personalnych. Ale są też elementy specyficzne dla każdego z tych państw. W Indiach Kościół jest w mniejszości, w morzu innych religii, przede wszystkim hinduizmu, ale nie tylko. Ważna była więc tam kwestia dialogu międzyreligijnego. Pracowałem też w Belgii i można powiedzieć, że tam również Kościół jest w mniejszości, bo społeczeństwo jest bardzo zsekularyzowane. Ta świeckość jest tam dość agresywna i przejawia się właściwie jako osobna religia. To był znaczący kontekst działalności w tym kraju. A w Ameryce Łacińskiej Kościół jest wciąż bardzo dynamiczny, ale boryka się z wieloma problemami. W Meksyku to były przede wszystkim gangi narkotykowe, w Brazylii sekty, które próbują wdzierać się coraz bardziej w strukturę społeczną. Każdy kraj ma swoją specyfikę i praca dyplomatyczna bardzo pomaga zrozumieć, jakie w danym regionie pojawiają się problemy duszpasterskie.

MJ: W jednym z wywiadów został Ksiądz zapytany o to, jak wygląda praca przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Padła odpowiedź, że „to nie tylko cytowanie Ewangelii”. Jak to więc jest? Stolica Apostolska stara się być mediatorem w kwestiach spornych czy bardziej inicjatorem tematów?
Jedno i drugie. Jesteśmy mediatorem, na ile jest to możliwe. Pamiętam, że często staraliśmy się wypracować takie sformułowania, które były możliwe do zaakceptowania dla dwóch ścierających się bloków państw, ale często też wychodziliśmy z inicjatywą. W ONZ mieliśmy zazwyczaj od 12 do 15 własnych konferencji w ciągu roku, na których proponowaliśmy naszą wizję konkretnych problemów, zwłaszcza odnoszących się do kwestii ochrony życia i promocji rodziny. W tym sensie Stolica Apostolska ma wiodącą rolę, bo jeśli zabieramy głos w kwestiach etycznie kontrowersyjnych, to inne państwa też się włączają i albo to popierają albo z tym dyskutują. Kiedy jednak my nie podejmujemy tematu, to inne delegacje często uważają te tematy za marginalne, albo przynajmniej robią takie wrażenie (śmiech). Mamy więc podwójną rolę: mediowania i promowania tego, co jest wizją chrześcijańską.

fot. EPA/ATEF SAFADI

MJ: Czyli jest coś takiego jak dyplomacja wartości?
Tak, i to jest właśnie siła naszej dyplomacji, bo przecież nie mamy żadnych narzędzi nacisku, ani ekonomicznych, ani militarnych. W tym sensie można powiedzieć, że jest to czysta dyplomacja. Przekonujemy do wartości tak, żeby inni mogli również z tych wartości korzystać.

>>> Kard. Scola: dość ataków ludzi Kościoła na papieża!

MW: Wróćmy na moment do ONZ. Wartości związane z przekazywaniem życia oraz z ochroną życia od poczęcia do naturalnej śmierci są w pewnych momentach styczne z innymi religiami. Mam na myśli chociażby islam. Czy na tej płaszczyźnie udaje się Stolicy Apostolskiej wypracowywać porozumienia na przykład z krajami arabskimi?
Bardzo często tak właśnie było. I nie tylko w przypadku krajów muzułmańskich. Było tak również w przypadku krajów afrykańskich, które mają mieszaną społeczność chrześcijańsko-muzułmańską. Stolicę Apostolską popierały również kraje, po których byśmy się tego nie spodziewali: Rosja, Białoruś, Sudan, Iran. Natomiast Promotorami liberalnych rozwiązań są najczęściej kraje Europy Zachodniej,, także kraje skandynawskie, oraz Kanada, Australia i Nowa Zelandia. Reszta świata przyjmowała różne stanowiska, ale w większości zachował się zdrowy rozsądek i niechęć do „kolonizacji ideologicznej”, jak to nazwał Papież Franciszek . Nie było to zbyt trudne, żeby grupa wielu państw przemawiała w tych sprawach jednym głosem, popierając Stolicę Apostolską

MW: Teraz pracuje Ksiądz w Jerozolimie, mieście trzech religii. Jak ten dialog międzyreligijny wygląda w praktyce? Da się żyć obok siebie i ze sobą?
Gdyby to była kwestia tylko trzech religii, to pewnie byłoby łatwiej. Ale tutaj dochodzi jeszcze konflikt izraelsko-palestyński i dlatego nie jest łatwo. Chrześcijanie, którzy tam mieszkają, bardzo starają się o to, aby to współistnienie było jak najbardziej harmonijne. Między chrześcijanami a muzułmanami to się w miarę udaje. Między muzułmanami a żydami jest to dużo trudniejsze, ale to przede wszystkim ze względów politycznych. Trzeba też oddać sprawiedliwość wspólnotom żydowskim, bo nie wszystkie są takie same. Najtrudniej jest nawiązać dialog ze wspólnotami ultraortodoksyjnymi, ale są też wspólnoty otwarte, gdzie to się udaje bez większych problemów. Jerozolima to miasto, w którym funkcjonuje swoiste laboratorium religii i wiary. Wychodzą z tego eksperymentu rzeczy raz lepsze, raz gorsze.

>>> Jerozolima: od 50 lat polskie zakonnice opiekują się sierotami

MW: To miejsce dialogu nie tylko międzyreligijnego, ale także międzywyznaniowego. Słyszy się czasem, że występują spory o najdrobniejsze kawałki ziemi. Kościoły się między sobą spierają. Jak to wygląda pomiędzy Kościołami chrześcijańskimi?
Wygląda to lepiej, niż mogłoby się wydawać obserwatorowi z zewnątrz. To kwestia Status Quo, czyli dokumentu jeszcze z czasów ottomańskich, który usankcjonował, jaka część miejsc świętych będzie administrowana przez kogo. W Bazylice Grobu Pańskiego jest trzech kustoszy: patriarcha grecki, patriarcha ormiański i kustosz Ziemi Świętej, franciszkanin. Status Quo ściśle określa, którymi częściami bazyliki oni administrują. Są ustalone także godziny, w których mogą odprawiać nabożeństwa w tych i innych miejscach świętych. Nie jest to wcale rzeczywistość statyczna, bo ciągle toczą się rozmowy. Udało się wspólnie wyremontować miejsce Grobu Pańskiego, a ostatniotrzej kustosze podpisali dokument, zatwierdzający renowację całej posadzki. Przy dobrej woli wszystkich zainteresowanych współpraca daje więc dobre rezultaty. Jest widoczny postęp, jeśli chodzi o kontakty ekumeniczne, zwłaszcza między Kustodią Ziemi Świętej a Patriarchatem Greckim.

MW: W ubiegłym roku papież Franciszek podpisał podczas wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich deklarację o braterstwie na rzecz pokoju i współistnienia. Jak Ksiądz ocenia ten dokument? Było tam poruszonych wiele kwestii społecznych, gdzie chrześcijanie i muzułmanie mają wspólne cele. Działa to w praktyce?
Myślę, że działa przede wszystkim na Półwyspie Arabskim. Było to dość symboliczne wydarzenie i rzeczywiście miało znaczenie dla części świata islamu. Ale tylko części. Muzułmanie są dość mocno podzieleni i wielu z nich nie uznaje tego dokumentu. Wszystko tak naprawdę zależy od regionu. Na przykład w Palestynie i Jordanii właściwie temat tej deklaracji w ogóle się nie pojawia, bo dla tamtejszej społeczności nie ma on wielkiegoznaczenia.

MW: W tej deklaracji pada takie sformułowanie, że „pluralizm i różnorodność religii, jest wyrazem mądrej woli Bożej”. Jak to należy rozumieć? Czy takie słowa nie kwestionują wysiłku ewangelizacyjnego?
Wokół tych słów były bardzo duże kontrowersje, ale papież Franciszek podczas jednej ze środowych audiencji wytłumaczył o co dokładnie chodzi. To stwierdzenie faktu, że na świecie istnieją różne religie i musimy nauczyć się ze sobą żyć. To w żadnym razie nie jest teologiczna teza, że tak Pan Bóg chciał od samego początku. Zresztą już Sobór Watykański II mówił o tych kwestiach podkreślając, że w innych religiach są ziarna prawdy. I właśnie one są dobrym początkiem misji i ewangelizacji. To jakby punkt zaczepienia i wspólna płaszczyzna, na której misjonarze mogą porozumieć się z innowiercami. Warto ją dostrzec i docenić, bo to, co dobre i piękne w innych religiach nie tylko nie kwestionuje wysiłku misyjnego, ale sprzyja ewangelizacji.

Rozmawiali Marcin Wrzos OMI i Michał Jóźwiak

Zobacz wszystkie misyjne podkasty!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze