Fot. Piotr Ewertowski / misyjne.pl / Misyjne Drogi

Subiektywnie o „inności” rekolekcji ewangelizacyjnych w meksykańskiej Guadalajarze [+GALERIA] 

Rekolekcje kerygmatyczne/ewangelizacyjne swego czasu robiły prawdziwą „furorę” w Polsce. Wielu katolików miało okazję uczestniczyć w kursach Filip czy Nowe Życie. Niewielu wie, że pochodzą one z Meksyku. A tym bardziej niewielu wie, że w tym kraju powstała cała mnogość wspólnot ewangelizacyjnych, które rekolekcje kerygmatyczne prowadzą nieco inaczej. Przyjrzyjmy się różnicom. 

Uczestniczyłem jako dziennikarz w rekolekcjach prowadzonych przez jedną z grup należących do ruchu Kerigma. Narodził się on – jak całe mnóstwo innych podobnych wspólnot – w Guadalajarze. Co ciekawe, Szkoła Nowej Ewangelizacji, założona przez José Prado Floresa, w ramach której powstały słynne kursy Filip i Nowe Życie, swoje początki ma w stolicy i południowym Meksyku, lecz została zatwierdzona właśnie przez arcybiskupa Guadalajary. To te kursy stały się wzorem dla ewangelizacyjnych rekolekcji w Polsce. Sam wiele razy z nich skorzystałem, a później nawet współprowadziłem, co bardzo dobrze wspominam. Widziałem wiele owoców i cudów, jakich Bóg dokonuje za pośrednictwem tych narzędzi. Jednak, uczestnicząc w rekolekcjach prowadzonych na terenie archidiecezji Guadalajary (zaznaczam, że nie chodzi o cały Meksyk!) przez dużą liczbę ekip ewangelizacyjnych, od razu rzucają się w oczy wyraźne różnice w stosunku do kursów Szkół Nowej Ewangelizacji, choć ich schemat jest bardzo podobny. Podając te różnice, będę starał się nie zdradzać szczegółów podanych aktywności, ponieważ w Polsce przyjęło się, że lepiej przeżywać takie kursy, nie znając ich kolejnych kroków. Na rekolekcjach „Kerigma” nikt się tym aż tak nie przejmuje, ale ten nasz polski zwyczaj uważam za cenny. I to też jest jakaś różnica! 

>>> Pajac, łowczyni i ciocia. Trzech świeckich w trzech krajach, bez których Kościół nie byłby taki sam 

1. Nie tylko kerygmat  

Praktycznie każdy, kto ewangelizował, zwłaszcza w ramach Szkół Nowej Ewangelizacji, w Polsce miał wbijane do głowy, żeby skupiać się jedynie na kerygmacie, czyli podstawowych, wspólnych dla praktycznie wszystkich wyznań chrześcijańskich, zasadach wiary, które koncentrują się na zbawieniu ofiarowanym przez Chrystusa osobiście każdemu człowiekowi. W trakcie takiej ewangelizacji prawie nie wychodzi się poza te ramy, co sprawia, że nie mówi się praktycznie o tak ważnych sprawach jak sakramenty. Przyznaję, że zawsze mnie to bardzo irytowało, szczególnie, jeśli ktoś podchodził do „czystości kerygmatu” w sposób nadzwyczaj doktrynerski. Oczywiście, wielu powie, że ostatecznie wszystko jest kerygmatyczne, ale jednocześnie dla tych samych osób z jakiegoś powodu wyjaśnianie piękna mszy świętej ewangelizacyjne już nie jest. Takie rzeczy „należy” tłumaczyć już „zewangelizowanym” (cokolwiek miałoby to znaczyć). 

W przypadku rekolekcji „Kerigma” ta zasada nie funkcjonuje aż w tak bezwzględny sposób. Poza tematami wchodzącymi w skład kerygmatu są jeszcze osobne konferencje na temat Eucharystii oraz Matki Bożej. Jak wyjaśnili organizatorzy, to przecież bardzo ważne i kluczowe kwestie dla katolika. Przyznaję, że to podejście bardzo mi się spodobało. Dla mnie od zawsze to były elementy ewangelizacji, nawet jeśli „wychodzą” poza kerygmat. 

Fot. Piotr Ewertowski / misyjne.pl / Misyjne Drogi

2. Temat nawrócenia silnie skorelowany ze spowiedzią 

To jest coś, co łączy się w pewnym sensie z punktem pierwszym. Zdarzało mi się też to spotkać przy nieco zmodyfikowanych kursach Filip, kiedy ksiądz miał dodatkową krótką naukę na temat spowiedzi. Nie o to chodzi, że podczas innych rekolekcji spowiedzi nie było albo nie zachęcano do niej. Po prostu nie była ona elementem konferencji. Nie stanowi bowiem części kerygmatu. 

W przypadku rekolekcji „Kerigma” w Guadalajarze temat spowiedzi mocno wybrzmiewa podczas konferencji na temat nawrócenia. Organizuje się także specjalną liturgię pokutną oraz rachunek sumienia. Organizatorzy rekolekcji w parafii Nuestra Señora de las Victorias znaleźli również ciekawy sposób uporządkowania kolejki do spowiedzi (w parafii jest tylko dwóch księży, którzy mają wszak jeszcze wiele innych zadań w międzyczasie). Każdy otrzymał numerek i kolejno był wołany – jeśli tylko tego chciał – do spowiedzi i ewentualnej rozmowy z księdzem. 

Miałem w Polsce często wrażenie, że spowiedź była gdzieś z boku. Punkt ciężkości nieświadomie (a przynajmniej mam taką nadzieję) przenoszony był na indywidualną i pozasakramentalną decyzję o odwróceniu się od swoich grzechów. Dlatego bardzo cieszyło mnie, gdy w kursach, które współprowadziłem, decydowano się na bardziej szczegółowe wyjaśnianie wagi spowiedzi. 

>>> Garifuna – potomkowie niewolników. Między inkulturacją a synkretyzmem [REPORTAŻ]

3. Świeccy nie nakładają rąk na głowę 

To jest coś, co mnie bardzo zdziwiło i stanowi ogromny paradoks. W archidiecezji Guadalajary, jak i chyba w całym Meksyku, stanowi coś absolutnie normalnego i powszechnego, że świeccy obu płci rozdają Komunię świętą czy angażują się w działalność Kościoła i współzarządzanie nim w stopniu, który wciąż w Polsce jest całkowicie nie do pomyślenia. A tutaj, proszę, organizatorzy wyjaśniali mi, że nie mają autoryzacji do nakładania rąk na głowy wiernych podczas modlitwy wstawienniczej. To robi tylko ksiądz. W sobotni wieczór przed wystawionym Najświętszym Sakramentem podczas modlitwy o wylanie Ducha Świętego kapłan podchodził do każdego z uczestników rekolekcji i prosił o Jego dary przez nałożenie rąk. 

Świeccy ewangelizatorzy później podchodzili, by tylko modlić się przy uczestnikach. I myślę, że to „przy” to dobre określenie w kontraście do „nad”. Liderzy ruchu Kerigma mocno przestrzegali przed modlitwą wszystkich posługujących – żeby nie dotykali uczestników także dlatego, by w tym intymnym i nierzadko dość emocjonalnym momencie mogli czuć się komfortowo. 

Ta modlitwa wstawiennicza była pozbawiona jakichkolwiek „cudowności”, modlitwy w językach czy tzw. zaśnięcia w Duchu Świętym. Ot, zwyczajna modlitwa, tylko że o przyjście Ducha Świętego. Niemniej, byłem bardzo zaskoczonym tak stosunkowo radykalnym podejściem do funkcji kapłana i laikatu w jej trakcie. Sam przecież nie raz nakładałem na innych ręce podczas modlitwy wstawienniczej. 

Tych różnic było dużo więcej. Nie wspominam już nawet o pewnych zmianach indywidualnych, jakie wprowadzają organizatorzy poszczególnych rekolekcji (na przykład zmieniając kolejność tematów). Co sądzicie o tych różnicach? Są one Waszym zdaniem pozytywne czy negatywne? Jak dla mnie dwie pierwsze na bardzo duży plus. Na temat trzeciej nie mam zdania. 

Galeria (8 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze