Zdjęcie: operator telewizyjny, fot. pixabay

„Telewizja to nie tylko obrazek” [Światowy Dzień Telewizji]

Obraz, prędkość, światło. Na żywo, prosto z miejsca wydarzenia. Dynamicznie i ciekawie. Choć się zmienia i nieustannie rozwija, to taka jest właśnie telewizja. Już od 90 lat na świecie i o 10 lat krócej w Polsce. To jedno z najbardziej fascynujących miejsc. I dla tych, którzy w niej pracują, ją tworzą i dla tych, którzy ją oglądają.

21 dzień listopada to Światowy Dzień Telewizji – ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne ONZ (w 1996 roku) i upamiętniające obrady pierwszego Światowego Forum Telewizji (w Nowym Jorku, właśnie w siedzibie ONZ).

To, kto ją tworzy i kto ją ogląda, bardzo się zmienia. W ostatnich latach telewizja przechodzi niejedno wyzwanie, każde poważne. Wszystkie one sprowadzają się do jednego mianownika – w dobie Internetu telewizja jest nie jedynym, a jednym z wielu mediów. Nadal jednak ważnym. W Światowy Dzień Telewizji, który dziś przypada, rozmawiamy z dwoma dziennikarzami telewizyjnymi. Choć obaj z telewizji, to nieco z innych światów. Pierwszy to Seweryn Lipoński – przez lata pisał do poznańskiej „Gazety Wyborczej”, dziś jest dziennikarzem i wydawcą w Wielkopolskiej Telewizji Kablowej. Zajmuje się głównie polityką, samorządem, Poznaniem i Wielkopolską. Drugi nasz gość to Tomasz Rożek – prowadzący popularny program „Sonda 2” na antenie TVP.

Zdjęcie: Seweryn Lipoński, dziennikarz telewizji WTK

Obraz, który zdobywa dziennikarz
Spróbowaliśmy zastanowić się, jaka telewizja jest dzisiaj i jaka może być niedługo. Co najbardziej się ogląda? W najnowszej książce „Zamki z Piasku. 20 obrazków z życia dziennikarza” Konrad Piasecki pisze, że widzowie są specyficzni. W badaniach deklarują chęć oglądania pogłębionych merytorycznie programów i nie lubią przekrzykiwań polityków. Wyniki oglądalności pokazują jednak coś zgoła odwrotnego. „Ja w wyniki oglądalności nigdy nie wnikam. Staram się tym nie kierować” – mówi z kolei Seweryn Lipoński. Z jego perspektywy największą różnicą (i jednocześnie swego rodzaju trudnością) jest to, że w gazecie łatwiej jest niektóre kwestie, szczególnie dane, przedstawić. W telewizji, w której liczy się przede wszystkim obraz, nawet najlepsza grafika nie może być zbyt długa i skomplikowana. „Wydawałoby się, że w telewizji łatwiej i więcej można pokazać, jednak nie jest tak zawsze” – dodaje. Przyznaje, że – jak mówi powiedziane – „niekiedy obraz potrafi powiedzieć więcej niż tysiąc słów” jednak sam obraz – nawet najlepszy i najciekawszy – może nie wystarczyć. Kłótnia na sesji rady miasta? Urwisko w ziemi? Wypadek na autostradzie? Zdjęcie powie nam wiele, ale dopiero dziennikarz, który będzie na miejscu, który dowie się wszystkiego, wypełni informację, która powinna dotrzeć do widza. Przedstawi cały kontekst sytuacji, to czego na obrazku nie widać.

Zdjęcie: Tomasz Rożek w studiu programu „Sonda 2”, fot. materiały prasowe

Obraz to nie zawsze news
W mediach, szczególnie informacyjnych, Seweryn widzi jeden poważny kłopot. Internet, Facebook, Twitter wykreowały modę na bycie „na żywo”. Widzimy coś i od razu wrzucamy: informację, zdjęcie, komentarz. Nie zawsze jest to sprawdzone na 100 a najlepiej na 101% (stara dziennikarska zasada mówi o sprawdzeniu danej informacji w trzech niezależnych źródłach). „W mediach społecznościowych często wrzucamy coś, co nie jest jeszcze całym dziennikarskim materiałem, ale urywkiem większej całości” – mówi. To na przykład nagranie z telefonu, krótka wypowiedź. Problemem jest to, na ile dziennikarze powinni takie krótkie formy stosować, a na ile taki materiał powinien być kompletny. Obraz jest oczywiście w telewizji bardzo ważny, ale informacja, która niekiedy nie wynika tylko z obrazka – ważniejsza. „Nie zrezygnujemy z ważnego tematu, nawet jeśli nie ma zdjęć, by go pokazać” – zapewnia. Są sposoby, by sobie z tym poradzić: relacja dziennikarza, zdjęcia archiwalne. Widz doceni to, że dziennikarz zdobył informację a przymknie oko na to, że nie jest ona okraszona ciekawymi zdjęciami.

Choć również pracuję w telewizji, to jakby w innym świecie. Myślę o Tomku, Tomku Rożku. Szef działu „Nauka i gospodarka” w tygodniku „Gość Niedzielny” od 3 lat prowadzi w Telewizji Polskiej popularny program „Sonda”. Gdy widzę go na ekranie, myślę o tym, jak wiele potrzeba przygotowań, by doszło do tego, co widać na wizji. Plan, umówienie gości, produkcja poza studiem, produkcja w studiu, nagranie. To jak przygotowanie wielkiej imprezy rodzinnej. Pracujemy nad nią do samego końca, ale nie do samego końca jesteśmy pewni, czy wszystko wypali. „Nigdy o tym tak nie myślałem, ale coś w tym jest” – mówi Tomek. I precyzuje: „To jak organizacja urodzin dla dzieci, zapewnić trzeb atrakcje, zastanowić się, czy one te dzieci zainteresują”. Prowadzący „Sondę 2” przyznaje: „Są wcześniejsze przygotowania, plany, ale później wszystko działa na zasadzie kontrolowanego spontanu”. Czy ma tremę, stres przed wejściem na wizję? Przed wielotysięczną publicznością? Ze szczerością odpowiada: „Nie pamiętam, czy w ogóle kiedyś miałem tremę. Za to zawsze czuję swego rodzaju ekscytację. Staram się, by pogramy były atrakcyjnie – pod względem treści, ale i wizualnie”. I podkreśla coś, czego by bez pracy w telewizji nie mógł doświadczyć. To rozmowy z ludźmi. „Bardzo się na nie cieszę, lubię rozmawiać z ludźmi” – mówi Tomasz Rożek. Jak dodaje, przygotowanie do programu to zawsze okazja do umówienia się z doświadczonym naukowcem. „Gdyby nie program, nie miałbym na to przecież szans” – mówi.
Obraz przyszłości
Czy telewizja za 10 lat będzie tą samą telewizją? „Jestem optymistą” – mówi Seweryn Lipoński i przewiduje: „Telewizja będzie potrzebna widzowi, żeby się w tych wszystkich informacjach odnaleźć. Tego jest bardzo dużo, potrzeba kogoś, kto to wszystko zbierze, ubierze, poinformuje. Telewizję kojarzymy z telewizorem, teraz częściej będziemy kojarzyć z Internetem” – przewiduje dziennikarz WTK. Zmieni się więc środek dystrybucji. Tomkowi zadałem takie samo pytanie. „Już teraz Internet jest szybszy niż telewizja. Jeśli chodzi o tempo, telewizja może przegrywać, ale wzrośnie jej inna rola” – Tomasz Rożek ma tu na myśli inspirację. I od razu precyzuje: „Nie chodzi tu o edukację, a właśnie o inspirację”. I taki ma być jego program.

Telewizja dla widza, nie widz dla telewizji
Według Rożka telewizja będzie musiała być bardziej elastyczna. Będzie musiała zaproponować widzowi nową formę ramówki. „Telewizja nie może zostać już tylko okienkiem z obrazkami. Tym jest już YouTube. Widz niekoniecznie musi chcieć dostosowywać się do ramówki telewizji, to ona musi dostosować się dla niego”. Tomasz Rożek, jako przykład podaje tu platformę VOD, którą wykorzystuje Telewizja Polska. Takie platformy i aplikacje – radzi nasz rozmówca – powinny być dostępne na każdym naszym elektronicznym urządzeniu. Powinny umożliwić odtworzyć program dokładnie w momencie, w którym skończyliśmy go oglądać. „To już nie kwestia dalekiej, ale bliskiej przyszłości. To konieczność” – mówi Rożek.

Panowie – którym dziękuję za rozmowę – choć pracują w innych stacjach i inną tematyką się zajmują, są zgodni co tego, że telewizja wcale nie odchodzi do lamusa. Po prostu się zmienia, jak cały świat. „Na pewno będzie potrzebna telewizja z informacją dobrej jakości, z dobrą analizą i z inspiracją. Nie wierzę, żeby to umarło” – mówi Tomek. „Dziennikarze, oby jak najlepsi, nadal będą potrzebni” – mówi z kolei Seweryn. Cóż innego nam – dziennikarzom i przede wszystkim Wam – Drodzy Czytelnicy – życzyć. Wszystkiego dobrego z okazji Światowego Dnia Telewizji! Niech się dobrze ogląda!

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze