Tłumaczenia Uwielbienia – Maja i Mela tłumaczą piosenki wielbieniowe na język polski [ROZMOWA]
Maja Nowotnik i Melania Król (Tłumaczenia Uwielbienia) to dwie siostry, które już od lat zajmują się tłumaczeniem piosenek wielbieniowych na język polski. To one odpowiedzialne są m.in. za polską wersję „Oceanów” czy też „To i ja”. Obie były też w 2022 roku na „Chwała MU”, gdzie 10 tysięcy osób śpiewało utwory w ich tłumaczeniu i, jak same przyznają, to jednocześnie satysfakcja, ale i ciężar odpowiedzialności za słowa tych piosenek.
Kiedy zainteresowałyście się tłumaczeniem piosenek? To pasja, która była w Was od dawna?
Mela: Mnie teksty piosenek interesowały już kiedy byłam dzieckiem. Męczyłam wtedy tatę, żeby mi tłumaczył, o czym są piosenki, które lecą w radiu. Natomiast pierwszy raz wspólnie z Mają tłumaczyłyśmy jakiś utwór, jeszcze jako nastolatki, na wesele kogoś bliskiego. Była wtedy potrzebna piosenka o miłości – nie tylko takiej międzyludzkiej, ale też miłości do Boga. Przetłumaczyłyśmy więc „Deeply In Love” i właśnie tę piosenkę można znaleźć na naszej stronie internetowej na samym dole, jako nasze pierwsze tłumaczenie.
Maja: Potem zagraniczne piosenki uwielbieniowe zdobywały coraz większą popularność, więc tłumaczyłyśmy je na potrzeby naszego lokalnego kościoła.
>>> Katolickie Warsztaty Taneczne – do tańca i różańca [ROZMOWA]
Szybko znaleźli się chętni ludzie, którzy chcieli, żebyście im coś przetłumaczyły?
Mela: Na początku tłumaczyłyśmy raz na jakiś czas, na czyjąś konkretną prośbę, w ogóle nie za pieniądze. To były takie przysługi.
Maja: W 2010 roku byłyśmy częścią zespołu muzycznego na konferencjach organizowanych przez Duszpasterstwo Młodzieży Kościoła Zielonoświątkowego i zostałyśmy poproszone przez liderkę uwielbienia, żeby przetłumaczyć kilka piosenek na te wydarzenia. Wtedy pierwszy raz tłumaczyłyśmy coś dla większego grona. Miałyśmy też bloga, na którym umieszczałyśmy nasze tłumaczenia, ale pisałyśmy tam też o różnych sprawach niezwiązanych z muzyką.
Jak to się stało, że zaczęłyście tłumaczyć na większą skalę?
Mela: Czasami mówi się, że frustracja jest motorem rozwoju i działania. Nam przeszkadzało to, że tłumaczenia, które śpiewa się w kościołach, nie są najlepszej jakości. I to, że w każdym kościele można było trafić na inne tłumaczenie tej samej piosenki. Kiedy słyszy się inne słowa, trudno skupić się na uwielbieniu. Chyba dlatego stwierdziłyśmy, że warto tłumaczyć więcej i dzielić się tymi tłumaczeniami w internecie.
Maja: Jeszcze na studiach tłumaczyłyśmy sporadycznie. Potem poleciałyśmy do Hillsong College w Australii. Poznałyśmy tam ludzi, którzy byli odpowiedzialni za tłumaczenia i tak zaczęła się nasza przygoda z tworzeniem oficjalnych polskich wersji piosenek Hillsong. Niedługo potem stworzyłyśmy pierwszą stronę poświęconą tylko tłumaczeniom, przez długi czas nazywała się właśnie „Tłumaczenia Hillsong”. Był taki czas, że kościół Hillsong regularnie wydawał albumy i dostawałyśmy przedpremierowe materiały do płyt, które nie były jeszcze wydane. Dzięki temu, kiedy nowa płyta się ukazywała, polskie teksty były dostępne od razu. Pierwszy album, który tłumaczyłyśmy w ramach takiego projektu, nazywał się „There Is More”. Wtedy nad tekstami pracowała z nami jeszcze Kasia Czauderna.
Mela: A niedawno zmieniłyśmy nazwę strony na „Tłumaczenia Uwielbienia”, co jest bardziej adekwatne do tego, co teraz robimy. Hillsong nie wydaje teraz swoich albumów z tak dużą częstotliwością jak kiedyś, pojawiło się też wiele innych świetnych zespołów, więc tłumaczymy naprawdę różne utwory. Obecnie na naszej stronie można znaleźć 236 tłumaczeń. Mamy około 150 tysięcy pobrań pdf-ów i 123 piloty mp3, dzięki którym ludzie wiedzą jak frazować daną piosenkę.
Tłumaczenie piosenek jest trudne? To długi i wymagający proces?
Mela: Tłumaczenie piosenek wymaga łączenia różnych umiejętności. My się bardzo dobrze uzupełniamy, bo Maja jest po filologii angielskiej i świetnie zna takie niuanse językowe. Ja natomiast razem z moim mężem piszę piosenki i śpiewam, przez co patrzę na tłumaczenia bardziej pod kątem songwriterskim i muzycznym. Język angielski cechuje się tym, że ma bardzo dużo jednosylabowych słów, a melodie zagranicznych piosenek często pisane są tak, że frazy kończą się właśnie jednosylabówkami. W języku polskim nie mamy aż tak wielu wyrazów monosylabicznych, dlatego trzeba kombinować. Więc gdyby streścić odpowiedź na to pytanie w jednym zdaniu, to jest to bardzo wymagająca praca, przy której trzeba być cierpliwym i gotowym na kompromisy.
Maja: Mamy też swoje 10 przykazań, którymi kierujemy się, tłumacząc:
1. Uważamy, że tekst tłumaczony powinien oddawać jak najwierniej sens oryginału, ale jednocześnie powinien brzmieć tak naturalnie, jakby piosenka była napisana po polsku. Dobre tłumaczenie to nie zawsze tłumaczenie słowo w słowo, ale oddanie sensu, słów kluczowych, atmosfery i stylu oryginału.
2. Naszym zdaniem tekst pisany dla wspólnoty powinien być tak skonstruowany, żeby każdy mógł daną piosenkę śpiewać dokładnie tak samo i żeby każdą piosenkę równie naturalnie mógł prowadzić mężczyzna, jak i kobieta, staramy się więc unikać form określających płeć podmiotu (typu „miałem”, „poszedłem”).
3. Dbamy bardzo o zgodność akcentów słownych i zdaniowych z muzycznymi.
4. Staramy się, żeby tekst piosenki był „śpiewalny” – unikamy nagromadzenia spółgłosek trudnych do śpiewania i sytuacji, w której duży zlepek spółgłosek występuje na końcu jednego i na początku kolejnego wyrazu.
5. Pilnujemy rymów – najchętniej naśladujemy rymy w takim układzie, jak w oryginale, a najbardziej lubimy, jak nawet samogłoski w rymach przypominają te angielskie.
6. Staramy się zachować liczbę sylab dokładnie taką, jak w oryginale – żeby utrzymać ten sam rytm i żeby każdy wiedział, jak śpiewać polski tekst.
7. Dbamy o to, żeby teksty były poprawne teologicznie i zrozumiałe dla każdego.
8. Staramy się unikać archaizmów i kolokwializmów.
9. Staramy się, żeby fraza językowa zgadzała się z frazą muzyczną – zwłaszcza, jeśli tak jest w oryginale (np. jeśli po każdym wersie piosenki jest pauza, to każdy wers tekstu powinien być samodzielną wypowiedzią).
10. Dbamy o jednolite formatowanie tekstów, które udostępniamy. Upewniamy się, że nie ma w nich niespójności i błędów, nawet literówek.
>>> Jak znaleźć swoje miejsce w życiu? [PODKAST]
Jak wygląda sam proces tłumaczenia?
Mela: Mieszkamy w różnych miejscach, więc pracujemy zdalnie – obie mamy dostęp do arkusza, który jest edytowalny. Jedna z nas zaczyna tłumaczenie i zaznacza je wybranym kolorem, potem druga robi poprawki innym kolorem, a następnie razem ustalamy ostateczną wersję. Sam ten proces jest dość żmudny. Zdarzają się nawet sytuacje, że mamy po kilkanaście-kilkadziesiąt wersji jednej linijki.
Widziałam, że macie też konto na Patronite.
Maja: Tak, mamy konto na Patronite od 2017 roku. Założyłyśmy je za namową znajomych, którzy powiedzieli, że chcieliby nas regularnie wspierać. Dość szybko udało nam się osiągnąć pierwszy próg wsparcia, dzięki czemu do każdej piosenki zaczęłyśmy dodawać pliki mp3. Teraz tak naprawdę samo tłumaczenie jest tylko częścią pracy, którą wykonujemy – potem przygotowujemy pliki tekstowe w kilku formatach, nagrywamy audio (czasem też video), wysyłamy maile do Patronów, uaktualniamy stronę i tak dalej. Do tego dochodzą jeszcze całkiem zwyczajne obowiązki, jak odpisywanie na wiadomości, robienie wycen czy prowadzenie strony na Facebooku.
Mela: Dzięki Patronite możemy pokryć niektóre koszty naszej pracy. Płacimy chociażby za samo utrzymanie strony czy za pobieranie ścieżek z multitracków. Bo nagrywamy mp3 do oryginalnej muzyki. Rok temu uruchomiłyśmy też zupełnie nową wersję strony – nie byłoby to możliwe bez wsparcia Patronów. W zamian za to nasi Patroni mają wcześniejszy dostęp do tłumaczeń i nie muszą sprawdzać na stronie, czy pliki są już gotowe, bo dostają je bezpośrednio na maila.
Jeśli ktoś zamówi u was tłumaczenie piosenki, to później każdy może je sobie pobrać z Waszej strony, tak?
Mela: Tak. Jeżeli ktoś zamawia u nas płatne tłumaczenie, to właśnie przyczynia się do powiększenia naszej bazy tłumaczeń, w pewnym sensie razem z nami służy innym. Na naszej stronie wszystko jest do pobrania za darmo i od początku tak było.
Maja: Ogólnie skupiamy się na tym, żeby tłumaczyć najnowsze i najbardziej popularne piosenki. Regularnie uzupełniamy swoją listę utworów do tłumaczenia. Jeśli jednak ktoś nas prosi o przetłumaczenie ukochanej piosenki sprzed dwudziestu lat, której prawdopodobnie nikt nie będzie śpiewał w kościele, to wtedy robimy wycenę i tłumaczymy taką piosenkę w ramach płatnego zlecenia. Ale zdarza się też, że ktoś prosi o wycenę, a my uznajemy, że wybrana przez niego piosenka jest na tyle wartościowa, że i tak chcemy ją przetłumaczyć i robimy to za darmo.
Które tłumaczenia piosenek na Waszej stronie są dziś najbardziej popularne?
Mela: „What A Beautiful Name”, „Way Maker”, „Rest On Us” oraz „Fresh Wind”. Ale dużą popularnością cieszą się też „Graves Into Gardens” i „See A Victory”. Kilka lat temu często ludzie pobierali też „Grace to Grace”. Ta piosenka została profesjonalnie nagrana przez zespół XY Uwielbienie, dzięki czemu stała się bardzo popularna. Ich wersja na YouTube ma obecnie ponad 4 miliony wyświetleń.
Maja: Są takie tłumaczenia, które robiłyśmy już lata temu i wiemy, że dziś zrobiłybyśmy je inaczej. Ale są też takie, z których jesteśmy dumne do tej pory. Jednym z moich ulubionych jest tłumaczenie „Another In The Fire”.
Mela: Podobnie jest z utworem „So Will I”, którego polski tytuł brzmi „To i ja”. Udało nam się nawet w tej frazie tytułowej umieścić „o” i „a” w tych miejscach, w których w oryginale są podobne dźwięki, a to naprawdę rzadko się zdarza.
>>> Hania Grabowska (Skypost): talent jest nam dany od Boga oraz zadany [ROZMOWA]
Mówicie, że każde tłumaczenie to długotrwały proces, zajmujecie tym wszystkim w czasie wolnym. To chyba jest naprawdę wielka pasja i daje Wam to dużą satysfakcję.
Maja: Chcemy, żeby ludzie wszędzie mogli znać te same wersje piosenek. Żeby w każdym kościele – czy nawet przy ognisku – można było śpiewać razem te same słowa. Zależy nam na tego rodzaju jedności, żeby cały Kościół mógł się modlić i śpiewać jednym głosem. Chciałybyśmy, żeby jakość uwielbienia była jak najlepsza, żeby nikt nie musiał śpiewać tekstów z błędami. Czujemy satysfakcję, że przez naszą pracę dajemy ludziom narzędzia, które temu służą – narzędzia, które są dobre jakościowo, a jednocześnie dostępne dla każdego.
Mela: Bywamy też na różnych konferencjach i wydarzeniach chrześcijańskich w Polsce. Niektóre z nich są bardzo duże, tak jak „Chwała MU”, które odbyło się w Atlas Arenie w Łodzi. Zgromadziło się tam chyba 10 tysięcy ludzi. I był wtedy taki moment dający ogromną satysfakcję, kiedy wszyscy ludzie śpiewali jednym głosem tekst, który przetłumaczyłyśmy. W takich chwilach zdajemy sobie sprawę, że to, co robimy, może niesamowicie służyć większej społeczności.
Maja: Widzimy to też dzięki naszym Patronom. Czasami na przykład ktoś, kogo nie znamy, dołącza do Patronite specjalnie po to, żeby nas wpierać, i pisze nam, że robimy świetną robotę. To zachęcające, kiedy ludzie widzą sens naszej pracy.
Jakie to jest uczucie być na tak dużym wydarzeniu jak „Chwała MU” i słyszeć piosenkę śpiewaną przez tyle osób w Waszym tłumaczeniu?
Maja: To jest zabawne, bo Mela była tam też jako artystka śpiewająca na scenie, ja natomiast totalnie incognito. Stałam sobie pośrodku tych wszystkich ludzi i myślałam, że wkładam im w usta słowa, a oni zupełnie nie wiedzą, że to ja. Czułam satysfakcję, ale też taki ciężar odpowiedzialności za słowa tych piosenek.
Mela: Takie momenty są piękne i pomagają nam zobaczyć, że warto tłumaczyć, że ludzie z tego korzystają, że ma to sens. Nie przestajemy więc działać. Powstało, powstaje i będzie powstawać jeszcze wiele piosenek, którym należy się dobra polska wersja językowa.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |