Tomasz Budzyński: nie możemy odbywać pielgrzymek, ale mamy naszą wewnętrzną pielgrzymkę. W głąb nas samych [OPI …
– Nie mamy teraz pielgrzymek do Częstochowy, ale mamy naszą wewnętrzną, duchową pielgrzymkę. Gdzie trzeba pielgrzymować? Gdzie spotkać Boga? W swojej duszy – mówi artysta Tomasz Budzyński dla misyjne.pl.
Tomasz Budzyński, znany muzyk (wokalista Armii, 2 Tm, 2, 3 czy Siekiery) i malarz, dzieli się swoim doświadczeniem przeżywania pandemii koronawirusa. – Przyszły takie czasy, że trzeba inaczej żyć we wspólnocie Kościoła. To doświadczenie jest dla Kościoła bardzo poważne – dzieli się Tomasz Budzyński. Artysta porównał pandemię koronawirusa nawet do potopu. – Kiedyś mówiło się „przed potopem” i „po potopie”. Teraz mamy podobnie. Mamy w Kościele czas „przed koronawirusem” i „po koronawirusie” – przyznaje muzyk. Każdy z nas zastanawia się teraz nad tym, jak będzie wyglądał Kościół i świat po pandemii. I kiedy ten czas nastanie.
Tak naprawdę nie wiemy, ile to jeszcze potrwa. Pan Bóg to wie. To Jego wola musi się wypełnić w tym wszystkim. Jeśli Bóg da i wrócimy do normalności, to chyba nikt nie zapomni tego doświadczenia. To jest bardzo cenne dla Kościoła, doświadczenie tego wszystkiego – dzieli się Budzyński.
>>> Litza: co zrobić, gdy ksiądz ma 30 dzieci? [ROZMOWA]
Wokalista Armii twierdzi, że ta sytuacja pokazała wiele nowych perspektyw. – Mimo tego czasu wielu z nas nie oddaliło się od Boga. A może nawet wręcz przeciwnie, ta sytuacja wielu z nas zbliżyła do Boga – twierdzi artysta. Pandemia zabrała wiele możliwości form życia duchowego. Nie mamy już pełnych kościołów czy pielgrzymek. Tomasz Budzyński twierdzi jednak, że paradoksalnie ta sytuacja niczego nam nie zabrała. – Nie mamy teraz pielgrzymek do Częstochowy, ale mamy naszą wewnętrzną, duchową pielgrzymkę. Gdzie trzeba pielgrzymować? Do swojej duszy. Gdzie można spotkać się z Bogiem? W swojej duszy. Tak, mówię też o sobie – przyznaje Budzyński. Porównał nawet tę sytuację do momentu w Ewangelii, kiedy Jezus spotyka Samarytankę. – Trzeba wrócić do miejsca, gdzie spotykamy Boga w duchu i prawdzie – jak Jezus powiedział do Samarytanki, że nie ma już tych świątyń na wzgórzach, ale jest miejsce spotkania. W duchu i prawdzie. To miejsce trzeba odnaleźć, tym miejscem jest ludzka dusza – komentuje artysta.
Muzyk dzieli się z czytelnikami misyjne.pl tym, jak spędza czas podczas kwarantanny. – W tej sytuacji pomaga mi moja rodzina, ponieważ jestem człowiekiem trochę znerwicowanym i różne rzeczy sobie nadinterpretuję. Moja żona Natalia stąpa jednak twardo po ziemi i wiele rzeczy mi wyjaśnia – dzieli się muzyk. Wokaliście pomaga również praca. Z wiadomych przyczyn nie może teraz koncertować, poświęca się jednak pracy kompozytorskiej. Muzyk przygotowuje kolejną płytę solową, która być może ukaże się pod koniec roku. – Ja teksty piszę bardzo długo. Niektórzy twierdzą, że skoro mam łatwość „gawędziarstwa”, to powinienem je szybko opisać (śmiech). Czasami się z tym strasznie męczę, niektóre teksty piszę cały rok – dzieli się artysta.
>>> Michał Jóźwiak: nie jesteśmy jedynakami Pana Boga [FELIETON]
Podczas rozmowy z Zofią Kędziorą Tomasz Budzyński malował nawet kolejne obrazy. – Gdy teraz rozmawiamy, zrobiłem sobie przerwę w malowaniu. Tworzę kilka obrazów naraz, w tej chwili maluję.. raz, dwa… cztery. Malarstwo mnie uspokaja. W czasie stresu to jest dla mnie jak balsam dla duszy – komentuje malarz. Ostatnią, jednak w opinii artysty najważniejszą, rzeczą jest modlitwa, którą codziennie odmawia ze swoją żoną Natalią. – To dobra okazja, by modlić się za wiele osób, których wyparło się gdzieś z pamięci – mówi artysta. Dzieli się także doświadczeniem bycia we wspólnocie neokatechumenalnej.
Jestem we wspólnocie Drogi Neokatechumenalnej i my tak normalnie spotykamy się dwa razy w tygodniu na liturgiach, a do tego dochodzą tzw. liturgie domowe, więc tych spotkań jest wiele. Jak się jest tak długo we wspólnocie, a ja jestem w niej już 25 lat, to stało się to moim życiem. W tej chwili nie możemy się spotykać na żywo, więc robimy to przez Internet. Bardzo mi pomaga, gdy widzę twarze moich kochanych sióstr i braci – mówi artysta.
Kilka tygodni temu Tomasz Budzyński rozpoczął na Facebooku cykl Koncertów Domowych, podczas których opowiada o swoich doświadczeniach i śpiewa piosenki. – Sam nie wpadłem na taki pomysł, to dzieło mojej żony. To ona wymyśliła i powiedziała: „A nie mógłbyś czegoś zagrać i wysłać, żeby ludzie posłuchali?”. Dwa pierwsze dni sam grałem, a potem włączył się Stanisław, mój syn, ponieważ niektóre utwory są trudniejsze i trzeba je odpowiednio zaaranżować – komentuje Budzyński. Jak się okazało, wywołało to ogromny odzew wirtualnej publiczności. Ludzie zaczęli dzielić się w komentarzach swoimi doświadczeniami związanymi z tymi piosenkami.
– To nie jest wprost ewangelizacja, ale jak już wszyscy zauważyli, wspominam różne wydarzenia, które wpłynęły na napisanie tych piosenek. A przecież sztuka nie bierze się znikąd, tylko z życia codziennego. Mówiłem to już wcześniej: można spojrzeć na swoje życie inaczej. Oprócz tego, że działy się jakieś dramaty, to spotkało nas w życiu dużo dobra. Zawsze powtarzam, że to Pan Bóg sprawia, że spotyka nas dobro. Nawet w tej pandemii, w tym zamknięciu, spotyka nas dobro – kończy Tomasz Budzyński.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |