Ewakuacja mieszkańców Charkowa po ataku rakietowym a jedną z dzielnic miasta, fot. EPA/SERGEY KOZLOV

Ukraina: starsi ludzie podczas wojny bardzo cierpią i czują się opuszczeni

„Są tacy ludzie – których znamy – którzy dbają o swoich bliskich. Ale słyszymy też o tych, co wyjechali za granicę. Zostawili dziadka, babcię, i starsze osoby czują się opuszczone” – tak o sytuacji na Ukrainie mówi s. Marta Meshko.

Zakonnica podkreśla w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, jak bardzo ciężar wojny dotyka ludzi w podeszłym wieku. Rosyjska inwazja na ich ojczyznę dokłada im bowiem nowych trudności, a przecież często i bez tego zmagają się oni z chorobami czy osamotnieniem.

>>> Francja: dziennikarz, który zginął w Ukrainie uhonorowany najwyższym państwowym odznaczeniem

Kobieta wskazuje na wezwanie związane z charyzmatem jej zgromadzenia – Sióstr Maryi od Cudownego Medalika – opartego o charyzmat św. Wincentego a Paulo. Chodzi tutaj o okazywanie szacunku każdemu, bo w każdym znajduje się Jezus. Pracując z potrzebującymi w tym wojennym czasie, także właśnie z osobami starszymi, s. Meshko podkreśla wagę rozpowszechniania takiej postawy.

>>> Kapelan Prezydenta RP idzie na piechotę z Warszawy do Lipnicy Murowanej w intencji pokoju w Ukrainie

„Ogólnie rzecz biorąc, jak uważam, na Ukrainie nadal istnieje ogromna potrzeba rozwijania tego rodzaju posług i zrozumienia, że człowiek ma wartość oraz godność w jakiejkolwiek sytuacji, bez względu na to, w jakim stanie się znajduje. Tutaj wciąż musimy się wiele nauczyć, a także uczyć innych, edukować ich. Na przykład w Kijowie chodziłyśmy do szpitali i widziałyśmy pozostałości takiego socjalistycznego podejścia do ludzi. Niedawno spotkałyśmy się z przypadkiem, w którym bezdomną położono w szpitalu. Wyraźnie widać, że nie świeciła w życiu przykładem wykonania dziesięciu przykazań Bożych – mówi papieskiej rozgłośni zakonnica. Zaznacza, że życie przeżyła tak, jak przeżyła. „Niemniej jednak jest ona istotą ludzką i należy traktować ją z szacunkiem. Tak się złożyło, że miała złamanie kolana. Nie została o tym poinformowana. Nie może chodzić, ponieważ nie może stanąć na nodze. A ktokolwiek do niej przychodził, wszyscy mówili, iż jej się nie chce, ale musi chodzić (…). Idziemy z s. Barbarą do lekarza. Lekarz potwierdził, że miała złamaną nogę (…), oni o tym wiedzieli, ale wszyscy i tak domagali się, aby chodziła. Chcę poprzez podany przykład wyjaśnić, iż takie podejście nie powinno istnieć. Musimy je jakoś zmienić“ – mówi s. Marta Meshko.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze