Fot. pixabay

Unia Europejska może się rozpaść przez Trumpa

Były szef dyplomacji Niemiec Joschka Fischer uważa, że rok 2017, w którym Donald Trump obejmie stanowisko prezydenta USA, będzie decydujący dla losów Unii Europejskiej. „Neonacjonalistyczna fala” może – zdaniem Fischera – doprowadzić do rozpadu Wspólnoty.

W artykule opublikowanym w poniedziałek na łamach „Sueddeutsche Zeitung” Fischer zaznacza, że objęcie w styczniu stanowiska prezydenta USA przez Trumpa może okazać się „dramatyczną cezurą”.

„Trump nie przepada za europejską integracją, podoba mu się natomiast nowy nacjonalizm grasujący w niemal wszystkich krajach należących do UE. Najwidoczniej jest tego samego zdania co jego rosyjski odpowiednik (Władimir Putin)” – pisze Fischer dodając, że Unia Europejska musi nastawić się na „głębokie wstrząsy”.

„Władimir Putin od dawna usiłuje zdestabilizować Unię, wspierając siły i ruchy nacjonalistyczne w krajach członkowskich. Jeżeli w przyszłości ten proces będzie wspierany także przez Waszyngton, to UE – wzięta w kleszcze przez rosyjskich trolli i Breitbart News (skrajnie prawicowy magazyn internetowy w USA, którego szef Stephen Bannon został mianowany przez Trumpa na głównego stratega w Białym Domu – PAP) – musi przygotować się na niejedną niespodziankę” – ostrzega polityk.

Zapowiedź Trumpa, że „przemyśli” amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla Europy i zresetuje relacje z Rosją, będzie miała daleko idące konsekwencje – ocenia Fischer. Ostrzega, że jeżeli nastąpi to kosztem NATO, bezpieczeństwo Europy ulegnie radykalnej zmianie. Europejczycy zostaliby nagle sami i to w sytuacji, gdy Rosja kwestionuje granice Ukrainy i zgłasza roszczenia do hegemonii w Europie Wschodniej – czytamy w artykule.

W tej sytuacji Europa musi nie tylko walczyć o zachowanie systemu bezpieczeństwa opartego na NATO, lecz także „otworzyć drugą opcję bezpieczeństwa w oparciu o państwa narodowe” – pisze Fischer. Zdaniem polityka preferująca „soft power” UE nie będzie w stanie stworzyć twardych struktur bezpieczeństwa, ponieważ nie jest do tego przygotowana i nie ma takiej tradycji.

W tworzeniu struktur bezpieczeństwa wiodącą rolę muszą odgrywać największe kraje – Niemcy i Francja. „Nie należy wykluczać innych krajów – Włoch, krajów Beneluksu, Hiszpanii czy Polski, ale udział Francji i Niemiec jest nieodzowny” – pisze Fischer.

Jego zdaniem wzmocnienie europejskich struktur bezpieczeństwa jest warunkiem utrzymania pokoju na kontynencie, którego sąsiadem jest będąca mocarstwem atomowym Rosja. „Europejczycy nie powinni w przyszłości karmić się złudzeniami. W Moskwie politykę zagraniczną traktuje się nie jak grę, w której wszyscy wygrywają, lecz jako układ, w którym jedna strona wygrywa, a druga przegrywa” – zauważa były szef niemieckiej dyplomacji. „Z punktu widzenia Kremla wojskowa siła kraju jest ważniejsza od wszelkich zbiorowych systemów bezpieczeństwa” – dodaje Fischer.

„Dawna UE mogła stać się potęgą gospodarczą pod parasolem amerykańskich gwarancji. Jeżeli ten parasol zniknie, UE nie pozostanie nic innego, jak rozwinąć własny potencjał wojskowo-polityczny” – podkreśla Fischer.

Polityk Zielonych Joschka Fischer kierował niemiecką dyplomacją w latach 1998-2005. Po porażce w wyborach do Bundestagu wycofał się z polityki, pozostał jednak cenionym publicystą.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze