Fot. pexels/RUN 4 FFWPU

Wielki Post – czas na rozpisanie planu treningowego na nowo 

„W dobrych zawodach wystąpiłem” – czytamy u św. Pawła. Czy gdyby teraz dopadła nas śmierć, to moglibyśmy powtórzyć za apostołem te słowa?  

„Walcz w dobrych zawodach o wiarę” – czytamy w 1 Liście do Tymoteusza. To wezwanie jest ważne w życiu każdego z nas. Jednak szczególnie mocno o swoją wiarę warto zatroszczyć się teraz – w czasie Wielkiego Postu. Naszym trenerem będzie dziś św. Paweł, który w kontekście wiary tak ochoczo pisał o walce. 

>>> Te narzędzia pomogą Ci dobrze przeżyć Wielki Post

Jak mamy walczyć? 

Sukcesu w sporcie nie osiągniemy bez treningu, bez setek godzin niełatwych ćwiczeń. Mistrzowie olimpijscy nie biorą się przecież znikąd. Za każdym złotym medalem stoi mnóstwo włożonej pracy – krew, pot i łzy. I tak samo warto pomyśleć o wierze – trzeba nam włożyć wysiłek w to, żeby nasza wiara się rozwijała. Bez tej ciężkiej pracy wiara będzie stała w miejscu – albo i zacznie się cofać. Zaczniemy ją zwyczajnie tracić. Stąd to Pawłowe wezwanie: „walcz w dobrych zawodach o wiarę”. Obraz walki sportowej był bardzo czytelny dla ludzi żyjących w czasach apostolskich – starożytni bardzo lubili zawody sportowe. Ale i do nas powinien mocno przemówić – bo przecież z wypiekami na twarzy śledzimy na ekranach telewizorów kolejne maratony, mecze, biegi czy skoki. Widzimy końcowy efekt wielomiesięcznej, ciężkiej pracy sportowców. Na czym mają polegać nasze zawody o wiarę? Sięgnijmy do „Katolickiego Komentarza do Pisma Świętego”, który publikowany jest przez Wydawnictwo W Drodze. W tomie poświęconym m.in. Pierwszemu Listowi do Tymoteusza George T. Montague SM pisze, że walka o wiarę bardzo różni się od niszczących kłótni. Ta walka jest dobra – to przecież dobre zawody. Dosłowny przekład z greckiego to: „tocz piękną walkę o wiarę”. Czytamy u Montague: „Szukając prawdy w miłości, za cel stawia sobie ostateczne zjednoczenie w miłości. Jednakże bywają chwile, kiedy płaci się za to pewną cenę, gdy trzeba podejmować trudne decyzje, poświęcić osobiste preferencje, stawić czoło złu, przezwyciężyć lęki. Dużo trudniej jest zabiegać o prawdę i jedność, o ludzką i duchową solidarność, niż odpowiedzieć przemocą”. 

fot. unsplash

Łatwo nie będzie 

Sportowcy, by osiągnąć sukces, też muszą zapłacić wysoką cenę. Mnóstwo wyrzeczeń, rygoru, mało czasu dla siebie itd. W przywołanym fragmencie Montague wymienia, z czym może wiązać się nasza duchowa walka. Postawienie na Chrystusa nie oznacza, że teraz będzie tylko łatwiej. Ba, może być nawet trudniej niż dotychczas! Bo nagle okazuje się, że trzeba zrezygnować z czegoś, co było dla nas bardzo wygodne i dawało nam dużo przyjemności satysfakcji – ale co nie było Boże. Bo nagle trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu i odważnie powiedzieć, że coś jest złe, że na coś się nie zgadzamy. Bo czasem może to wiązać się też z postawieniem granic innym ludziom. Nasza walka ma być piękna – ale to nie oznacza, że będzie łatwa. Świat nas kusi na wiele sposobów – i choćby dlatego w naszym duchowym treningu musimy być bardzo skupieni i wytrwali. Każdy, kto uprawia jakiś sport, wie, jak trudno jest wrócić do regularnych ćwiczeń, gdy trochę zaniedbamy treningi. I tak samo jest właśnie z rozwojem naszej wiary – z tą dobrą walką. Trzeba nieustannie nad sobą pracować, bo zaniedbania niełatwo potem naprawić. Jak w sporcie – gdy zaniedbamy walkę o wiarę, trochę sobie odpuścimy, to musimy potem sporo nadrobić. Praca nad sobą jest wtedy jeszcze cięższa. 

>>> Pustynia Judzka. To na niej diabeł kusił Jezusa

Na nowo 

„W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”. Także w 2 Liście do Tymoteusza wraca wątek sportowy. Montague w „Katolickim Komentarzu do Pisma Świętego” (Wydawnictwo W Drodze) pisze, że „już na początku służby Paweł mówił o swojej pracy na rzecz Ewangelii nie tylko jako o obowiązku, ale jako o agon, namiętnej walce”.  Każda walka, sportowa i nie tylko, ma w końcu swój koniec. Końcem naszej duchowej walki jest śmierć. Jedni doświadczą jej szybciej, inni później. Ta śmierć to dla nas meta. W życiu chrześcijanina chodzi o to, by przeżyć je właśnie tak, by na końcu móc powtórzyć „bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”. Walka może nas po drodze mocno poharatać, czekają nas pewnie różne wyboje i upadki, nieraz najdzie nas ochota na to, by odpuścić. Ale póki walczymy – póty jesteśmy zwycięzcami. Może te wielkopostne dni, które wciąż jeszcze przeżywamy, warto potraktować jak czas na refleksję nad własną walką o wiarę. Jak walczę? Czy skutecznie? Czy to prowadzi do tego, że bieg ukończę z sukcesem? W czym nie domagam? Co muszę poprawić? Warto sobie zadać te pytania. Odpowiedzi mogą nas czasem niemiło zaskoczyć. Bo przecież lubimy sobie odpuszczać. Ale to nic. Wielki Post to doskonała okazja do napisania nowego planu treningowego. Czas start! 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze