Wszyscy jesteśmy z pokolenia patointeligencji [FELIETON]
Prawie 7 milionów wyświetleń na portalu YouTube, rozgłos w niemal wszystkich mediach i jedno słowo – patointeligencja. Czym jest? I dlaczego ta piosenka tak szybko stała się popularna?
W ostatnim czasie o patointeligencji słyszeli niemal wszyscy. Ja też. Jednak nie zainteresowało mnie to na tyle, by sprawdzić, o co w tym wszystkim chodzi. Aż do czasu, gdy jeden z moich wykładowców zaproponował, że mógłby to być temat pracy licencjackiej. I właśnie wtedy postanowiłam przesłuchać tę piosenkę…
My, czyli kto?
„My to patointeligencja, my to patointeligencja, w wakacje pod palmą albo na językowych campach” – rapuje Mata, a właściwie Michał Matczak. Dziewiętnastolatek, absolwent II Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Batorego w Warszawie. Zdał maturę międzynarodową i… w swoim utworze przyznaje, że należy do patointeligencji. Czyli do uczniów pochodzących z bogatych rodzin. Do uczniów najlepszych szkół. I w końcu – do uczniów, którzy, mimo młodego wieku, palą, piją i biorą narkotyki.
Ktoś mógłby zapytać: „Ale jak to?”. Jednak z pewnością byłby to ktoś zupełnie nieznający dzisiejszej młodzieży. Ja, choć liceum skończyłam już trzy lata temu, zupełnie się temu nie dziwię. Wręcz przeciwnie – nie mam nic przeciwko temu, że ktoś w końcu głośno powiedział o tym problemie. Bo że jest to problem, i to na szeroką skalę – nie mam żadnych wątpliwości.
Siedem dni w tygodniu
Poniedziałek rano – spieszę się na tramwaj. W przejściu podziemnym mijam grupę uczniów – dziewczyny i chłopaków – którzy idą na lekcje do znajdującej się nieopodal podstawówki. Na plecach mają markowe plecaki, na ich koszulkach często znajdują się loga znanych firm odzieżowych. A w rękach mają papierosy.
Czekając w piątek wieczorem na przystanku autobusowym widzę przechodzących obok mnie kilku młodych chłopaków. W rękach niosą reklamówki. Dobiega z nich dźwięk uderzających o siebie butelek z alkoholem. Śmieją się i ustalają, kto następnym razem poprosi starsze rodzeństwo o zakup alkoholu.
Sobota. Zauważam przez okno sąsiadów mieszkających nade mną, którzy właśnie wychodzą z bloku. W mieszkaniu zostawili dwójkę nastolatków. Za chwilę idę się kąpać, a z kratki wentylacyjnej dobiega mnie zapach palonej marihuany. Niemożliwe? Czuję go prawie co tydzień.
W mniejszej miejscowości
Mata rapuje przede wszystkim o dzieciach osób często dobrze wykształconych, które już w III RP dorobiły się dużego majątku. Ja jednak jestem nieco starsza. Urodziłam się w 1998 roku. Niemniej, gdy chodziłam do szkoły podstawowej, to już wtedy wielu moich rówieśników paliło, piło i brało narkotyki. Mimo że pochodzę z małej miejscowości, w której, jak mogłoby się wydawać, dostęp do tych używek mógłby być bardziej ograniczony.
Ale nie tylko ja to zaobserwowałam, bo to samo wspomina moja kuzynka, urodzona w latach 80. A nawet moi rodzice, a nawet babcia! Już wtedy bowiem ten problem był obecny. Jednak nie na tak szeroką skalę.
Na przestrzeni lat
Ale teraz wygląda to nieco inaczej. Niestety, młodzież z tzw. „dobrych domów” często nie ma dobrego kontaktu ze swoimi rodzicami. Bo tym zapracowanym dorosłym zwyczajnie brakuje czasu na rozmowę z dzieckiem, na większe zainteresowanie się nim. Cieszą się, że syn czy córka chodzą do najlepszego liceum w mieście, ale nie wiedzą, co robią w weekendy, gdy tuż przed wyjściem proszą o niemałe kieszonkowe.
Nie twierdzę oczywiście, że jest tak w każdym domu. Nic z tych rzeczy! Bo przecież młodzież, może wpaść w złe towarzystwo, może się buntować, może też zwyczajnie nie chcieć rozmowy czy też pomocy. Bo mimo że już prawie dorosła, to jeszcze dzieci. Mają swoje zdanie, humory i… całe życie przed sobą.
Życie, które mimo używek w tak młodym wieku niekoniecznie musi być zmarnowane. Przecież patointeligencja jest właśnie inteligentna i mądra, tylko często bardzo zagubiona.
Jak temu zaradzić? Nie wiem. Na swoim przykładzie mogę jedynie stwierdzić, że to, że nigdy nie ciągnęło mnie do używek, zawdzięczam swoim rodzicom i wartościom, jakie wyniosłam z domu.
Mam nadzieję, że to, iż dziś prawie wszyscy mówimy o patointeligencji nie skończy się tak szybko, jak się zaczęło. Może, zamiast krytykować, warto spojrzeć na utwór Maty jako na taki, z którego mimo wszystko słychać wołanie o pomoc?
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |