Fot. pixabay

Abp Pizzaballa: Jezus zawsze przychodzi do nas, ukryty w bracie

„Jezus jest zawsze przyjmowany w ten sposób, ukryty w bracie, w obcym, w ubogim” – stwierdza łaciński patriarcha Jerozolimy abp Pierbattista Pizzaballa OFM rozważając fragment Ewangelii czytany w 13 niedzielę zwykłą roku A (Mt 10, 37-42).

W tę trzynastą niedzielę czasu zwykłego znajdujemy się w 10 rozdziale Ewangelii św. Mateusza, w którym ewangelista relacjonuje „mowę misyjną” Jezusa, w której daje On swoim uczniom wskazówki dotyczące misji. Dzisiaj jesteśmy u końca tej mowy (Mt 10,37-42), a wersety, które czytamy, są podzielone na dwie części.

W pierwszej części Jezus kontynuuje ten sam wykład, który czytaliśmy w zeszłą niedzielę, i mówi o jakości życia, jaką muszą cechować się misjonarze, aby ich misja była skuteczna.

W ubiegłą niedzielę widzieliśmy, że misjonarz jest skazany na spotykanie się z niezrozumieniem i odrzuceniem, ale jest powołany do przeżywania tego wszystkiego w szczególny sposób, wolny od lęku, bezpieczny w swojej relacji z Ojcem, który o niego się troszczy.

>>> Abp Pizzaballa: dynamika daru i wdzięczności może nam powiedzieć o życiu Trójcy Świętej

Exodus

Dzisiaj widzimy, co czyni tę wolność możliwą. Uczeń jest człowiekiem wolnym, ponieważ doświadczył przejścia, exodusu. Przeszedł od sposobu życia i miłości danego przez naturę, naznaczonego koniecznością, potrzebą ocalenia swojego życia, do sposobu życia i miłowania według Ducha. Sposób miłowania według Ducha realizuje się bowiem nie przez ocalenie siebie, ale przez utratę życia w darze z siebie dla drugiego (Mt 10, 39). To jest prawdziwa misja uczniów, a jeśli uczeń nie żyje nieustannie tym exodusem, tym przejściem, to nie ma nic więcej ani nic innego do powiedzenia czy dania niż to, co ludzie już mają. Jego misja jest bezużyteczna, co Jezus jasno pokazuje, mówiąc, że „nie jest Mnie godzien” (Mt 10,37.38).

świeccy misjonarze
fot. cathopic

W drugiej części (Mt 10, 40-42) następuje w pewnym sensie zmiana protagonistów: spojrzenie przenosi się z misjonarzy na tych, którzy ich przyjmą, ponieważ nawet to nie może być brane za pewnik. Misjonarz, świadek, odgrywa swoją rolę, ale to nie wszystko. Jest jeszcze odpowiedzialność i wolność tych, którzy są wezwani, aby przyjąć ich przybycie, a tym samym pozwolić, aby ich życie zostało przemienione. W tym względzie Jezus mówi zasadniczo dwie rzeczy.

Rozpoznać w drugim proroka

Powiada, że przyjąć oznacza przede wszystkim rozpoznać w drugim proroka, sprawiedliwego (Mt 10, 41), kogoś, kto ma prawdziwe słowo dla mojego życia, a to oznacza właśnie gotowość do otwarcia się, do wstrząśnięcia sobą, do przemiany. Oznacza poczucie bycia wezwanym do tego samego paschalnego przejścia, które czyni uczniów ludźmi wolnymi.

>>> Abp Pizzaballa: misja uczniów musi być taka jak misja Jezusa

Dalej mówi, że przyjmowanie ludzi wiąże się z pragnieniem służenia, pomagania, troszczenia się. Ponieważ misjonarz został posłany z niczym (Mt 10, 9-10), ponieważ nie troszczy się o siebie, potrzebuje wszystkiego. Potrzebuje szklanki wody, ale ta szklanka wody będzie znakiem radykalnej gotowości do uczynienia w sobie miejsca dla narzucającej się nowości. Z tego powodu przyjęcie proroka i podanie mu szklanki wody nie jest rzeczą łatwą, a głoszenie, które przynosi, często powoduje znużenie, podziały, wyrywa z letargu i jest wymagające. O ile nie łatwo żyć misją w stylu Jezusa, to nie łatwo jest też przyjmować tych, którzy uczynili tę misję sensem swojego życia. Być może właśnie dlatego Jezus mówi, że otrzymają tę samą nagrodę (Mt 10, 41) … Ktokolwiek to uczyni, nie wiedząc o tym, powita w rzeczywistości samego Jezusa.

Jezus jest zawsze przyjmowany w ten sposób, ukryty w bracie, w obcym, w ubogim.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze