Fot. TikTok/misyjnepl

Ale z ciebie bambik! Czemu? Bo nie obserwujesz nas na TikToku! [FELIETON]

W sierpniu 2022 roku nagraliśmy naszego pierwszego TikToka. Dzisiaj mamy ponad tysiąc obserwujących, niemal 10 tysięcy polubień i filmiki, które wyświetlono nawet 40 tysięcy razy. I jeszcze pewność, że ewangelizacja na TikToku ma sens.

„Witam was, jestem w Stegnie na plaży. Cześć. Cześć, na plaży jestem w Stegnie. Drugi dzień w Stegnie na plaży. Serdecznie was pozdrawiam ze Stegny, z Morza Bałtyckiego”. To tekst, który rok temu za sprawą TikToka stał się viralem. A co gdyby trochę go przerobić?

„Witamy was, jesteśmy na TikToku. Cześć. Cześć, na TikToku jesteśmy. Już prawie rok jesteśmy na TikToku. Serdecznie was pozdrawiamy z Poznania, z Domu Misyjnego”.

I chociaż niektórzy mogliby teraz zrobić bombastic side eye i zapytać: „O mój dobry Boże, co tutaj się dzieje?”, to spokojnie, nie ma się czego obawiać. Bo TikTok to nie tylko przestrzeń, w której możemy pokazywać pracę naszej redakcji od kulis, ale też ewangelizować, zdradzać liturgiczne ciekawostki czy też dawać nadzieję. Robi wrażenie, co?

Coś niecoś

Naszego pierwszego filmiku na TikToku nie nagraliśmy spontanicznie. Jak w jednym z popularnych niedawno tekstów w tej aplikacji – nie polecieliśmy freestyle z nadzieją, że wszystko, czego tylko dotkniemy, to stanie się złotem (tutaj też nawiązanie). Można też rzec, że nie chcieliśmy zaliczyć lekkiej kraksy. Bo woleliśmy mieć na tego TikToka konkretny pomysł. I po długich przemyśleniach, w sierpniu zeszłego roku mogliśmy – parafrazując Krzysztofa Krawczyka przedstawiającego Edytę Bartosiewicz – wreszcie powiedzieć: „Przed państwem… misyjne.pl na TikToku!”.

Dzisiaj obserwuje nas tam ponad tysiąc osób, mamy niemal 10 tysięcy polubień, jeden z naszych filmików zyskał prawie 40 tysięcy wyświetleń, a do tego jako pierwsza redakcja katolicka w Polsce zorganizowaliśmy rekolekcje adwentowe w tej aplikacji. Po tych dziewięciu miesiącach TikTokowej działalności okazuje się więc, że coś niecoś potrafimy.

>>> By głosić Ewangelię i pokazywać klasztorne życie – zgromadzenia zakonne na TikToku [REPORTAŻ]

>>> Paula Jakubik: zaczęła się era wierzącego TikTokera [ROZMOWA]

Nagramy?

„Nagramy jakiegoś TikToka?”. To słowa, które jako prowadząca naszego TikToka wypowiadam prawie codziennie. Czasami jest pomysł tylko na tekst do filmiku, czasami trendujący (czyli inaczej: popularny) dźwięk. I chociaż często to ja staję się taką przyczyną naszych nagrań, to ostatecznie każde wideo jest wynikiem naszych wspólnych działań. Dlatego też w publikowanych przez nas filmikach możecie zobaczyć każdego z naszych pracowników w różnych rolach.

Niektórzy z nas prowadzą też na TikToku swoje serie. Michał – „PoznajMY Kościół”, w ramach której przedstawia ciekawostki związane z Kościołem. Opowiada o zarządzaniu parafią przez osoby świeckie, o dziennikarskim śledztwie mającym na celu ustalenie, czy zmartwychwstanie Jezusa rzeczywiście miało miejsce, a nawet, że można trenować przed… śmiercią. Natomiast ojciec Marcin, prowadząc cykl #liturgia, objaśnił istotę Wielkiego Tygodnia, Wielkiego Postu oraz wytłumaczył, skąd bierze się popiół na Środę Popielcową. Justyna w filmikach dotyczących Biblii opowiada o najdłuższym słowie, jakie możemy znaleźć w Piśmie Świętym czy też o tym, która książka jest najczęściej sprzedawana na świecie. Z kolei ja i ojciec Mateusz odpowiadamy za te bardziej zabawne TikToki, za te poświęcone zdrowiu psychicznemu i za te, które montuje się przez kilka godzin, a które ostatecznie nie trwają nawet minuty (wśród nich jest chociażby filmik dotyczący oblackiego stroju). I chociaż podczas tego długiego montażu czasami mam ochotę powiedzieć: „Wstaję, wychodzę”, to za każdym razem, gdy już skończę, zamieniam te słowa na: „Ja tu zostaję, tu jest mój dom, tu jest mój azyl”. Bo po liczbie wyświetleń tych filmików, komentarzach i tak po prostu – dla własnej satysfakcji – wiem, że warto.

>>> Ceremoniarz na TikToku: w liturgii rozkochałem się w seminarium [ROZMOWA]

>>> Ks. Adrian Chojnicki (padre.adriano): Jezus chce dziś do nas przemawiać językiem TikToka [ROZMOWA]

Ale ze mnie bambik

Co ciekawe, jeszcze rok temu o tej porze można było mnie śmiało nazwać bambikiem (dla niewtajemniczonych – to nowy gracz w jednej z popularnych gier). Ja natomiast byłam bambikiem nie w grze, a na TikToku, bo kompletnie nie rozumiałam, o co w nim chodzi. Była to dla mnie aplikacja z jakimiś śmiesznymi filmikami. Dopiero z czasem zrozumiałam, że wśród nich można też znaleźć wiele wartościowych treści. I to nie tylko tych, z których dowiemy się, jak najlepiej wyprać brudny dywan czy też jaki jest przepis na śniadanie, które jakiś celebryta je codziennie rano. Na TikToku są psychologowie, którzy wyjaśniają, dlaczego funkcjonujemy tak a nie inaczej i uczą o związkach. Są nauczyciele, którzy objaśniają trudniejsze zadania czy też uczą języków obcych. Są księża, z którymi wywiady możecie przeczytać na naszym portalu. I jesteśmy też my. Bo jest tam dużo ludzi w różnym wieku, w tym – według najnowszych danych – aż 13 milionów Polaków. Oczywiście, że nie uda nam się trafić z naszymi treściami do każdego z nich. Ale nawet jeśli chociaż jedna osoba przybliży się dzięki nim do Boga, to będzie to świadczyło o tym, że udaje się nam realizować nie tylko naszą misję jako pracowników redakcji, ale też jako osób wspierających misjonarzy oblatów i realizujących ich charyzmat. Bo oblackie hasło brzmi: „Ubogim głosić Ewangelię posłał mnie Pan”. A przecież – jak kiedyś powiedział mi jeden z misjonarzy działających w mediach społecznościowych – ubogi to też ten, kto jeszcze nie poznał Boga. Jeśli więc nowe technologie dają nam taką możliwość – to dlaczego nie głosić Ewangelii i nie docierać do tych osób również za pośrednictwem takich aplikacji jak TikTok? My jesteśmy przekonani, że warto to robić. A ty nie bądź bambikiem. I też chodź na TikToka.

No, to tyle.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze