Arktyka. Misje zmieniają człowieka

Bardzo wygodnie jest kochać niebezpieczne zwierzęta na odległość. Perspektywa zmienia się, gdy niedźwiedź polarny staje się realnym zagrożeniem własnego życia.

Zmiany w misjonarzu zachodzą nie tylko pod względem poszerzania horyzontów, poznawania nowych krajów, ludów, kultur, ale też pod względem zachowania, tego, co się je i takiej podstawowej rzeczy jaką jest tryb życia. Będąc w obcym kraju, człowiek oddala się od rodzimych nawyków, a nawet zwyczajów i tradycji. Każdy kraj ma swoje zwyczaje i swój rytm życia oraz swoją skalę wartości. Życie w Arktyce kieruje się swoimi zasadami. Ma swoje tradycje, radości i tragedie, których nie spotyka się nigdzie indziej. Tak jak w każdym kraju i tutaj są rzeczy, o których trzeba pamiętać i takie, o których nawet się nie myśli. Kilka razy słyszałem, że my tutaj, w tym odosobnieniu, w naszej małej wiosce odciętej od świata nie znamy realnego życia. Jednak, tak jak wszędzie, życie tutaj jest również realne – czasem aż do bólu.

Dwa tygodnie temu grupa myśliwych wypłynęła na polowanie na wieloryba grenlandzkiego. Jeszcze tego samego dnia wieczorem upolowali ładną, dużą sztukę. Polowanie takie odbywa się w naszej wiosce raz na kilka lat, bo taką otrzymujemy zgodę. Gdy wiadomość o udanym polowaniu dotarła do wioski, popłynąłem za znajomymi Inuitami, by razem z myśliwymi cieszyć się z sukcesu. Była już noc, gdy wracaliśmy łodzią do wioski, a myśliwi ciągnęli zwierza na pobliską wyspę. Następnego dnia każdy, kto miał łódź, płynął tam, by wziąć kawał smakowitej skóry wielorybiej dla siebie i rodziny. Atmosfera w wiosce była radosna, jedynym tematem rozmów był wieloryb. Niestety dwa dni później wczesnym ranem znaleziono trzech mężczyzn, którzy od tygodnia byli na polowaniu. Jeden z nich został zagryziony przez niedźwiedzie polarne, matkę z młodym. Natychmiast poszedłem do przychodni. Tam policja dokonywała oględzin ciała w osobnym pomieszczeniu, a pielęgniarki zajmowały się jednym z zaatakowanych, który miał tylko rozcięcie na głowie i ranę na policzku. Z rodziny zmarłego nie było nikogo, więc poszedłem zaraz do jego matki, gdzie też była cała rodzina. Zmarły, 33-letni Darryl, zostawił dziewczynę i siedmioro dzieci. Gdy policja skończyła oględziny, trzeba było ubrać ciało. Zwykle u nas, jako że nie ma zakładu pogrzebowego, czyni to rodzina. Wiedząc jednak, że ciało jest poszarpane i taki widok może być bardzo traumatyczny dla rodziny, uzgodniłem z przełożoną pielęgniarek, że lepiej będzie, jeśli sami to zrobimy. Żadna inna pielęgniarka też nie chciała w tym brać udziału. Ubraliśmy ciało i poszedłem jeszcze raz do matki zmarłego zapewnić, że ciało jej syna jest przygotowane do pochówku najlepiej jak można było.

Pogrzeb odbył się następnego dnia. Było bardzo dużo ludzi i atmosfera w wiosce zmieniła się tak, że nikt już nie pamiętał o wielorybie. Słyszałem też wiele komentarzy od osób, które sprzeciwiają się zabijaniu niedźwiedzi w Arktyce. Niedźwiedź polarny jest tutaj realnym zagrożeniem życia. Każdy wyjazd poza wioskę jest ryzykiem spotkania niedźwiedzia. Gdy na początku sierpnia zwijałem sieć nad brzegiem oceanu, miałem na ramieniu naładowana strzelbę i co chwilę rozglądałem się, bo wiedziałem, że na sąsiedniej wyspie są dwa niedźwiedzie. Życie w Arktyce byłoby dużo bezpieczniejsze, gdyby wielcy ludzie z miast pozwolili na większy odstrzał tych drapieżników – może i pięknych na zdjęciach, ale śmiertelnie niebezpiecznych dla ludzi. Powoli życie wracało do normy. Przypłynął statek, który przywiózł towar do sklepów i inny, który przywiózł roczny zapas ropy i benzyny. Renifery zaczęły migrację na południe. Wybrałem się więc na polowanie i ustrzeliłem dwa. Przywiozłem do wioski. Ogłosiłem, że przed kościołem jest mięso i kto chce, może przyjść i wziąć kawałek. Rozeszło się bardzo szybko. Arktyczne życie jest inne niż gdzie indziej. Wyzwania tutejszej rzeczywistości są inne i jedyne w swoim rodzaju. Problemy i zmartwienia też często odbiegają od tych, jakie się spotyka w „cywilizowanym” świecie, ale tak jak wszędzie, życie tutaj też jest realne ze swoją codziennością.

Daniel Szwarc OMI

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze