Kamerun. Poznańscy lekarze na misjach
Od kilku lat moja misja w Kamerunie ma możliwość korzystania ze wsparcia Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”. To szczególni ludzie, których u samego początku ich działalności wspomagali Wanda Błeńska i Marian Żelazek SVD. Najpierw prowadzili akcję „Opatrunek na ratunek”, która pozwoliła nam rozprowadzić opatrunki do sześciu ośrodków zdrowia w diecezji Yokadouma. Przesyłali do nas bandaże, gaziki, sprzęt jednorazowy, środki odkażające, które ofiarowali ludzie. Zawsze nadejście takiej przesyłki było dla nas wielkim świętem. Później była kolejna inicjatywa: „Czary-mary okulary”. Tym razem pomogliśmy osobom, które słabo widziały (osoby starsze) oraz tym, którzy umieli czytać, ale już dobrze nie widzieli liter – szczególnie katecheci czy lektorzy itp. W Polsce zbierano niepotrzebne nikomu okulary: w parafiach, w szkołach, w bardzo różnych miejscach. Następnie optycy opisywali je, aby było wiadomo, które szkła były w nich umieszczone i na jakie choroby oczu pomagają. Potem w naszych misjach były one dobierane do potrzeb kameruńskich pacjentów. Bardzo się cieszą, że mogą wyraźniej widzieć świat.W ubiegłym roku odbyła się akcja pomocy dla chorych na przepuklinę. Wśród pacjentów szczególnie dużo było Pigmejów, którzy nieraz z daleka muszą nosić ciężkie towary z pól rolników.
W Kamerunie nie mają szans, aby uzyskać pomoc. Chirurdzy w ciągu kilku dni zoperowali 79 osób, a także pomogli innym chorym na tarczycę czy inne choroby, które można było uleczyć za pomocą skalpela. Operowali w szpitalikach prowadzonych przez siostry. Przyjechało wówczas dwoje chirurgów i anestezjolog. Ostatnia akcja na wielką skalę to pomoc operacyjna w usuwaniu zaćmy i innych chorób oczu. I znowu nam pomogła Fundacja „Redemptoris Missio”. Aby wiedzieć, kogo operować, pacjenta sadza się na krześle w ciemnej chacie i świeci latarką w oczy. Jeżeli przesuwamy światło latarki w prawo lub w lewo i dana osoba reaguje ruchem głowy w lewo lub w prawo, wtedy jest nadzieja, że jest to zaćma i można ją usunąć. Ostatecznie na naszej misji w Gari-Gombo było około 80 chorych, których w ten sposób zdiagnozowaliśmy. Po przyjeździe ekipy trojga okulistów i pielęgniarki w niedzielę 13 maja do Gari Gombo (podróżowali 600 km przez 15 godzin), następnego dnia rozpoczęła się praca. Operacje odbywały się na sali porodowej. Łóżko porodowe okazało się najlepszym wyposażeniem do operacji, a stojaki do kroplówek służyły najlepiej jako uchwyty do świateł. Pierwszy dzień operacji i konsultacji trwał do północy. Wtorek to znowu cały dzień pracy, do chodzili kolejni chorzy… Wiadomo, przyjechali lekarze, by nam pomagać. Ostatecznie w środę zakończyła się praca i 35 osobom przywrócono wzrok, a dużej liczbie ludzi udało się pomóc dzięki kroplom i maściom. Postęp ich chorób został zahamowany. Następnego dnia zawiozłem okulistów do Ndelélé, 35 km od naszej misji, gdzie kontynuowali pracę i zoperowali kolejnych chorych. Niedługo wracam na północ Kamerunu, gdzie 39 lat temu rozpocząłem pracę misjonarską. Tym razem trafię do misji Figuil (1200 km od Gari-Gombo), gdzie – mam nadzieję – nadal będę korzystał z pomocy lekarzy z „Redemptoris Missio”.
O. Alojzy Chrószcz OMI
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |