Norwegia. Kościół moim domem

Kościół katolicki w  Norwegii jest kościołem mniejszościowym. Po reformacji powrócił nad fiordy dopiero w 1843 r. Zarejestrowanych katolików jest tu jedynie około 150 000, a do tego większość jego członków należy do mniejszości narodowych. A krajem, w którym przyszło na świat najwięcej norweskich katolików, jest – jak nietrudno się domyślić – Polska… W  jakiś sposób, przez swoją różnorodność, otwartość na różne formy religijności, poglądy i sposoby przeżywania wiary tutejszy Kościół katolicki jest miniaturką samej Norwegii. Jest kolorowy, wielonarodowy i pluralistyczny. Tu każdy znajdzie coś dla siebie, a w  każdym razie w  dużych miastach, gdzie katolików przybywa z roku na rok.

W wielonarodowym i wielokulturowym Kościele w Norwegii Polacy są jednymi z wielu. Uczą się, jak tę różnorodność traktować jako bogactwo
i wartość.

Eucharystia sprawowana jest tam w wielu różnych językach i odnaleźć można wiele różnych duchowości i spojrzeń na wiarę. W stolicy spotykają się na wspólnej modlitwie grupy narodowe (w tym liczne polskie), ale też wspólnota fatimska, St. Egidio, studencka SPES czy ekumeniczne grupy medytacji chrześcijańskiej. Jest też klub filmowy, a w Wielkim Poście można dołączyć do Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Dodatkowo uczestniczyć można w licznych wykładach, rekolekcjach i dniach skupienia. Różnorodność niesie ze sobą zarówno wyzwania, jak i możliwość spotkania i poznania się ludzi z różnych kultur.

Wśród wyzwań są te stricte logistyczne, czyli na przykład ustalenie, jak wiele różnych grup narodowych może podzielić się kilkoma dostępnymi lokalami parafialnymi. Poza większymi ośrodkami miejskimi problemem jest z kolei nie tylko mała liczba księży i odległości do najbliższego kościoła. Sam dialog i współpraca między wiernymi z różnych krajów nie zawsze jest usłana różami. Szczególnie dla Norwegów, którzy w  swoim własnym Kościele są mniejszością i  nie zawsze łatwo jest im przyzwyczaić się do stylu przepowiadania i duszpasterzowania księży pochodzących z zupełnie innych kultur. Są też oczywiście jednak wśród norweskich katolików tacy, którzy podziwiają zaangażowanie religijne imigrantów.

Wielu z zainteresowaniem przypatruje się, ale także bierze udział w przywiezionych z Polski, a coraz bardziej zadomawiających się w tutejszym Kościele tradycjom takim, jak procesja Bożego Ciała (od kilku lat już oficjalnie międzynarodowa) czy ustawienie Grobu Pańskiego w Wielki Piątek. Norweski Kościół stał się na swój sposób moim domem. Nie tylko dlatego, że zdarzyło mi się wysłuchać listu pasterskiego składającego się z pięciu zdań, w którym biskup pisał, że jest mu przykro, iż wierni cierpią z powodu skandalu, w który wplątała się lokalna kuria. I nie tylko dlatego, że na procesji Bożego Ciała na ulicach Oslo tańczyłam z Etiopczykami w rytm ich śpiewnej modlitwy i że spotkałam się z niewiarygodną wręcz gościnnością ze strony tutejszych sióstr elżbietanek. Cieszę się, że mogę doświadczyć tej różnorodności, zostać przyjęta do tej barwnej społeczności i znaleźć w tym Kościele swoje miejsce. I przekonać się, że wszyscy – biali, ciemnoskórzy, Norwegowie, imigranci, konserwatyści i  lewicowcy – mogą poczuć się tu Dziećmi Bożymi. Którymi przecież jesteśmy.

Agata Łazor
Oslo, 04 VI 2018 r.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze