Dzieci, które nie mają zielonego pojęcia [MISYJNE DROGI]
Okazuje się, że domyślne postrzeganie kolorów jest bardzo mocno zakorzenione w miejscu, w którym wyrośliśmy. Tylko niebo jest takie samo na każdej szerokości geograficznej.
Świat zachwyca barwami. Cieszy oczy i serce różnorodnością kolorów tak, że chciałoby się te piękne krajobrazy, widoki i pejzaże zachować na zawsze. Dobrze, że są zdjęcia, obrazy, filmy, bo choć to nie oddaje stu procentowo rzeczywistości, której do tykamy, daje już jakąś namiastkę tego piękna. Uwielbiam kolory, lubię grę barw i światła. Próbuję malować i ubolewam nad tym, że afrykańskie dzieci nie są edukowane w tym kierunku. Nie istnieje taki przedmiot jak plastyka, edukacja artystyczna i sztuka. Muzyka wkracza w ich życie z nurtem codzienności, bo tu wszystko wyraża się tańcem i śpiewem od urodzenia, ale z wyrazem plastycznym jest kiepsko. Dzięki pomocy z zewnątrz możemy wspierać nasze dzieciaki, żeby rozwijały zdolności plastyczne. Początki były trudne, bo brakowało materiałów: kredek, pasteli i farb. Dzieci rysowały ołówkiem flagę Kenii w zeszycie i tylko uczyły się nazywania kolorów po angielsku: wymowy i pisowni. Komplet dwunastu kredek
jest tu nadal nieosiągalnym marzeniem i kolorowanie obrazków należy do rzadkości. Dzieciaki nie mają pojęcia, że kolor można przedstawić na kartce inaczej niż tylko jako zlepek liter w odpowiedniej kolejności. Zawsze ubolewałam nad ubóstwem artystycznym moich dzieciaków. Sawanna. Ndumuru. Szkoła na końcu świata.
Dzieciaki stamtąd w życiu nie były nigdzie dalej niż za ciernistym ogrodzeniem wioski. Nie mają, nomen omen, zielonego pojęcia o palecie barw i bogactwie kolorów, które występują w innych częściach świata. Byłam taka szczęśliwa, gdy zawiozłam im pierwsze kredki. Chciałam pokazać, że kolor to nie tylko wyraz, ale życie. Niefortunnie rozpoczęłam od zielonego. No i klapa! Pokazuję dzieciakom zieloną kredkę, pytam, co ma taki kolor i napotykam zdziwienie. Nie wiedzą. Mówię im, to proste – trawa! Trawa jest zielona! Dzieciaki zdziwione jeszcze bardziej. Nie. Dla nich trawa jest przecież żółta. Wyciągają z pudełka żółtą kredkę, by mi pokazać, że to kolor bardziej podobny do ich trawy. Rozglądam się i dociera do mnie, że jesteśmy na sawannie, gdzie oprócz kamieni i czerwonej ziemi nie ma nic oprócz trawy: suchej i żółtej. Zielony na suchej pustynnej równinie to abstrakcja. No nic, pomyślałam, niech mi rosną surrealistyczni artyści. Niech malują żółta trawę, czerwoną ziemię i brunatna wodę. Nigdy im nie przyjdzie do głowy, że woda może być koloru np. morskiego. I tu znów zaskoczenie. Mamy coś, co nas łączy – niebo dla moich „dzieci bez zielonego pojęcia” jest niebieskie. I tu już rozwinęłabym skrzydła myśląc, że choćbyśmy cały świat mieli kompletnie różny i zupełnie inne mielibyśmy wyobrażenie o wszystkim, łączy nas jedno: niebo! Bóg stworzył ten piękny świat, pozwalając nam doświadczać różnorodności i bogactw, ale jednak jedno czy nas pod tym samym dla wszystkich błękitnym niebem.
>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Zamów prenumeratę!<<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |