Foto: Witold Lesner

Kuba. Wakacyjny odpoczynek i ewangelizacja [MISYJNE DROGI]

Kąpiele w rzece i w morzu, wędrówka po górach czy zabawy przeplatały się z zadumą nad Pismem Świętym, modlitwą i mszą św.

Dzięki Bogu na Kubie restrykcje spowodowane przez koronawirusa nie są duże. Dzięki temu w sierpniu udało nam się zorganizować m.in.: wyjazd dla gimnazjalistów, półkolonie dla dzieci czy ewangelizację w całej parafii zwanej tutaj misją. Kąpiele w rzece i morzu, wędrówka po górach, wyjście do parku i zabawy sportowe przeplatały się z zadumą nad Pismem Świętym, pogłębioną modlitwą, różańcem czy mszą św. Widać było, że dzieci siedzące wciąż w domu, z niespożytą energią i radością chłonęły wszystko. Aby je jeszcze bardziej zmotywować, animatorzy zorganizowali konkursy plastyczne, muzyczne czy poetyckie, a nawet zabawę w teatr. Zabawę – bo dzieci bawiły się świetnie, ale temat krótkich scenek był poważny, przedstawiano przypowieści biblijne. Patrzyłem na te umorusane buzie, z których nie znikał uśmiech. Dziękuję Bogu oraz animatorom i katechistom za to, że udało się zrobić coś dla naszych najmłodszych. Poważniejszą sprawą była dwutygodniowa misja w parafii pod hasłem „Przyjdź, Bóg na ciebie czeka”. Modlitwa i formacja pomogły wejść głębiej w ideę ewangelizacji, aby później w 6 miejscowościach trzy, czteroosobowe grupki mogły odwiedzać rodziny. W każdej miejscowości grupki złożone z kilku osób odwiedzały rodziny. Podstawą przepowiadania była „Przypowieść o miłosiernym ojcu”. Czytanie Biblii, świadectwa, wspólna modlitwa (wydrukowaliśmy foldery, bo wiele osób nie zna nawet podstawowych modlitw) były punktem wyjścia do rozmowy. W wielu oczach pojawiły się łzy wzruszenia, wiele osób dziękowało za to, że ktoś ich odwiedził i chciał się za nich modlić. Ale niekiedy można było usłyszeć też: „Nie chcę o tym nic słyszeć”.

Foto: Witold Lesner

Jednym z największych wyzwań było zorganizowanie wyżywienia dla wszystkich uczestników naszych spotkań, bo wciąż zdobycie większej ilości jedzenia czy środków czystości na Kubie to wielki wysiłek organizacyjny (kilkugodzinne stanie w kolejkach każdego dnia) i finansowy (ceny ostatnio poszły bardzo w górę). Jednak dzięki zaangażowaniu sporej części parafian, którzy przynosili różne potrzebne rzeczy – trochę ryżu lub owoców, warzyw czy oleju – niczego nie zabrakło. Wierni poświęcali się i stali w kolejkach dwukrotnie – raz dla swojej rodziny, a potem dla parafii. Dzięki ofiarom od naszych dobrodziejów mogliśmy też opłacić środki transportu i nagrody za udział w różnego rodzaju konkursach. Mam nadzieję, że te nasze wakacyjne działania przyniosą dobry efekt. Przede wszystkim liczę na rozbudzenie zaangażowania osób już należących do naszych grup i wspólnot, które wyraźnie zżyły się ze sobą i chcą kontynuować razem tę pracę. Kilkoro z nich włączyło się w tego typu działania po raz pierwszy. Mam też nadzieję, że wszędzie spotykane dzieci, które przychodziły na popołudniowe spotkania, włączą się od września w regularną już katechizację. Chciałbym, żeby głoszone słowo Boże, radość i entuzjazm, które zanieśliśmy do wielu domów, wydały również duchowy owoc w sercach odwiedzanych osób. My sialiśmy, a teraz czekamy na wzrost i plon… Si Dios quiere! Jeśli Bóg pozwoli! Proszę o modlitwę w tej intencji.

KS. WITOLD LESNER

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze