Madagaskar. Na peryferiach świata [MISYJNE DROGI]
W ostatnich latach w Masomeloka panuje strach i niepewność, pojawiają się ataki bandyckie, rabunki i morderstwa na plantacjach wanilii.
Oblacka misja Masomeloka znajduje się nad brzegami Oceanu Indyjskiego. Aby się tam dostać, trzeba przepłynąć trzema promami kanał Pangalana – to najszybszy sposób. Można to też zrobić łódką nazywaną przez mieszkańców regionu katakata – wtedy podróż trwa 9 godzin. Mówiąc językiem papieża Franciszka, to misja na peryferiach świata. Jest tak z różnych względów, nie tylko tych komunikacyjnych. Większość mieszkańców tego regionu należy do plemienia Betsimisaraka. Ludność jest jednak bardzo zróżnicowana i mieszana, nawet w głębokim buszu. W te okolice wyemigrowało bowiem wielu Arabów i Chińczyków. Imigranci to głównie handlowcy i przewoźnicy. Pozostali mieszkańcy zajmują się przede wszystkim rolnictwem i hodowlą. Niestety, region zmaga się z wieloma problemami. Często uderzają tam cyklony, pojawiają się też inwazje szarańczy, które niszczą plantacje. Poza klęskami żywiołowymi trudnością jest brak dobrego zarządzania, spójnej wizji rozwoju (brak przychodni, lekarzy, szkół itp.) czy brak środków komunikacji. Przez to nie wiemy, co dzieje się poza naszym regionem – nie możemy odbierać krajowego radia i telewizji, nie mówiąc o problemach z telefonami i Internetem, czy prądem.
Izolacja regionu ma wpływ na dużą biedę mieszkańców. Ludzie są zamknięci i odłączeni od świata zewnętrznego. W ostatnich latach w Masomeloka panuje strach i niepewność, pojawiają się ataki bandyckie, rabunki i morderstwa na plantacjach wanilii. Niełatwo jest zmierzyć się z problemami życia duchowego, humanitarnego i społecznego, ale jednocześnie jest to praca oblacka wśród najbardziej ubogich. Dystrykt misyjny Masomeloka ma 50 małych wspólnot chrześcijańskich. Podzielono je na 2 regiony, które oddziela rzeka Mahasora. Masomeloka ma 12 sektorów, a każdy z nim ma swojego inspektora.
Każdego roku inspektorzy i katecheci są szkoleni, aby byli dobrymi animatorami duszpasterskimi. Po szkoleniu ustalamy program, zgodnie z którym animatorzy prowadzą potem duszpasterstwo w wioskach, do których my docieramy zaledwie kilka razy w roku. Nasze życie modlitewne przejawia się w pobożności maryjnej, drodze krzyżowej, adoracji Najświętszego Sakramentu. Jesteśmy zgromadzeniem maryjnym, dlatego ta pobożność wpływa też na nasze duszpasterstwo. Przykładowo, wszystkie wspólnoty chrześcijańskie w naszym sektorze konkurują ze sobą, budując piękne groty maryjne. Poprzez katechezę pogłębiamy wiarę wiernych mieszkających w buszu, wraz z miejscowymi katechetami przygotowujemy ich do przyjęcia sakramentów.
Na misji otworzyliśmy też szkołę katolicką. Dzięki temu przyczyniamy się do zwalczania analfabetyzmu. Na Madagaskarze w niektórych regionach problem ten dotyka nawet 80% społeczeństwa. Tak jest i u nas. Chrześcijanie o otwarcie szkoły prosili nas już w chwili przejęcia tej misji. Jednak z powodu problemów personalnych i finansowych projekt udało się zrealizować dopiero po czternastu latach pobytu – w 2013 r. Początki szkoły były skromne. W pomieszczeniu o długości 18 m i szerokości 8 m znajdowały się trzy klasy. Obiekt zbudowano z miejscowego materiału – falafa. Z czasem szkoła się powiększała. W tej chwili w dystrykcie Masomeloka są już także dwie inne szkoły: jedna w Ambodibonara i druga w Andranambomaro. Początkowo prosiliśmy rodziców o pokrycie kosztów nauki dzieci. Wielu rodzin nie było jednak stać na taki wydatek. Pomógł projekt „Adopcji misyjnej”. Także rodzice wieczorami przychodzą uczyć się pisać i czytać. Przed misją kolejne etapy rozwoju. Dziękuję Bogu i ludziom, że jest nam dane tak się rozwijać.
>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |