Fot. S. Boguchwała J. Gibas

Owoce i desery w Boliwii 

Przyszedł czas na kolejny tekst dotyczący boliwijskich potraw. Tym razem owoce i desery. Będzie też coś na śniadanie.  

Przyznam szczerze, że – po kilku latach spędzonych w Boliwii – nie wyobrażam sobie, by można było żyć bez bananów, awokado czy mango, które mogę zrywać w swoim ogrodzie. Co do tutejszych deserów – to również są to prawdziwe delicje, których warto spróbować. Oto kilka z nich. Można je kupić na ulicach, a w większych miastach w restauracjach.  

>>> O jedzeniu w Boliwii – czyli o tym, co Boliwijczycy lubią robić najbardziej [+ZDJĘCIA]

Na śniadanie 

Najlepsze na śniadanie są empanadas, salteñas, bouñelos, tawa tawas. Empanada to bardzo popularne danie – zarówno w Boliwii, jak i w Brazylii, Chile czy Argentynie. Przepis jednak trafił do Ameryki Południowej dzięki kolonizatorom z Półwyspu Iberyjskiego. Przypomina ona kształtem rogalik, który nadziewa się mięsem albo serem. W Boliwii można spotkać minimum trzy rodzaje empanadas: z mięsem (wołowym lub wieprzowym), z kurczakiem (który nie jest tutaj uznawany za mięso) lub z serem.  

Salteña to też rogalik, ale z dodatkiem sosu w środku. Powstała też nawet pewna anegdota na temat salteñi. Jeśli ktoś, jedząc, pobrudzi się sosem, to znaczy, że nie umie się całować. Najlepiej więc jeść ją, gdy nikt nie patrzy, chyba że w jej jedzeniu doszło się do perfekcji.  

Salteñas/Fot. Tamorlan, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15557516

Bouñelos to mieszanina mąki, jajek, drożdży i anyżu, którą to należy smażyć na głębokim oleju. Zawsze podczas świąt Bożego Narodzenia rozdaje się je dzieciom wraz z gorącą czekoladą, dlatego wielu Boliwijczykom kojarzy się właśnie z tymi świętami.  

Tawa tawas to ciasteczka w smaku najbardziej zbliżone do pączków, chociaż kształtem ich nie przypominają (są raczej podłużne). Przyrządza się je szybko (mieszając takie składniki jak mąka, olej, masło, cukier, proszek do pieczenia), smaży na głębokim oleju (jak, niestety, większość tutejszych deserów) i, jak tu mówią, zawsze są dobre na każdą okazję.  

Tawa tawas/Fot. NairaWM BO, CC BY-SA 4.0 Deed, https://commons.m.wikimedia.org/wiki/File:Plato_de_tawa_tawas.jpg

Cuñapé natomiast to mała bułeczka składająca się z manioku i sera, którą najczęściej spożywa się z kawą. Muszę przyznać, że po zjedzeniu pierwszej już myśli się o sięgnięciu po następną.  

De Mascats, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=35116977

Prosto z drzewa smakuje najlepiej 

Teraz kolej na owoce. W Boliwii wiele jest owoców, których raczej nie znajdzie się w polskich sklepach. Jednym z nich jest np. cupoazú. Rośnie na dość niskich drzewach i pojawia się tylko raz w roku. Jego niesamowity smak wykorzystuje się przy produkcji lodów czy napojów.  

Fot. S. Boguchwała J. Gibas
Fot. S. Boguchwała J. Gibas

Warto też wspomnieć o cherimoya (czyt. czirimoja), guajaba, pacay, karamboli, mamuchina. W naszym ogrodzie mamy kokosy, banany, papaje, mango, marakuję, awokado. Występują w Boliwii również owoce, które bez problemu dostaniemy też w Polsce (choć nie wszystkie rosną w naszym kraju): ananasy, jabłka, truskawki, melony, cytryny i limonki, granaty, kiwi, grejpfruty. Zerwane prosto z drzewa smakują wręcz nieziemsko. Dlatego zachęcam wszystkich smakoszy owoców na wyprawę do Ameryki Południowej, by mogli się o tym przekonać osobiście.  

Fot. S. Boguchwała J. Gibas
Fot. S. Boguchwała J. Gibas
Fot. S. Boguchwała J. Gibas
Fot. S. Boguchwała J. Gibas
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze