Syberia. U Świętego Stanisława [MISYJNE DROGI]
Relikwie św. Stanisława biskupa dotarły na Syberię, do maleńkiego kościółka pod jego wezwaniem. Teraz misjonarz i jego parafianie będą mieli patrona u siebie.
Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że to parafia na początku świata – to tam słońce wschodzi najwcześniej na kontynencie euroazjatyckim. Codzienność wygląda różnie. Są cztery sklepy, Dom Polski, a także polska szkoła. Ludzie są otwarci, radośni i jest wiele dzieci, które z ciekawością zaglądają do kościoła i do kuchni klasztornej. Kościół św. Stanisława w Wierszynie został zbudowany w 1915 r. przez polskich imigrantów, którzy osiedlili się w tej wsi w 1910 r. Działał do 1928 lub 1929 r., gdy komunistyczne władze postanowiły go rozebrać. Odstąpiono jednak od tego zamiaru w wyniku protestów mieszkańców. Bolszewicy jednak kościół zamknęli, a jego wnętrze zdewastowali. Wiara przetrwała kultywowana potajemnie w rodzinach. Parafia odrodziła się po upadku komunizmu w Rosji. W 1990 r. odprawiono pierwszą mszę św. w miejscowej szkole. Po zwrocie i remoncie kościół został oddany do użytku 12 grudnia 1992 r. Wówczas ks. bp Joseph
Werth SJ, wówczas administrator apostolski Syberii, odprawił pierwszą mszę św. Dziś mieszka tu około 600 osób. Gospodarzem tego miejsca jest o. Karol Lipiński OMI, który w 2009 r., już jako emeryt, przyjechał do Wierszyny. Towarzyszyłem mu i jego parafianom w trakcie odpustu. Tegoroczny odpust był szczególny. Po pierwsze dlatego, że do kościoła zostały wprowadzone relikwie św. Stanisława biskupa. Przywiózł je do parafii werbista o. Łukasz Chrunik. Odnalazł je u księdza, który gromadzi relikwie z likwidowanych kościołów w Austrii. Po drugie dlatego, że sumie odpustowej przewodniczył bp Cyryl Klimowicz, ordynariusz Irkucka. Po trzecie dlatego, że przyjechali dwaj szczególni goście: ks. Leszek Kryża TChr, szef Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski oraz kapelan Prezydenta RP Andrzeja Dudy, ks. Zbigniew Kras. Ten ostatni przywiózł ufundowany przez Prezydenta krzyż przywieziony z Ziemi Świętej. Pierwszym wrażeniem, które do mnie dotarło po przylocie, było zimno. Na warunki syberyjskie może nie tak wielkie, bo zaledwie kilka stopni na minusie. Był też śnieg. W maju takich temperatur w kraju nie ma. W Wierszynie zostałem bardzo dobrze przyjęty. Tu prawie wszyscy mówią po polsku. Rosjanie, którzy osiedlili się w wiosce i niektóre z ich dzieci mówią tylko po rosyjsku. Ludzie są bardzo fajni. Rosjanie, których spotkałem, na syberyjskich szlakach, są naprawdę bardzo miłymi ludźmi. Stereotyp Rosjanina, który chce tylko zrobić Polakowi na złość, jest niesprawiedliwy. Nie dotyczy to na pewno wszystkich.
Na odpust zjechali się goście z Usola Syberyjskiego, Angarska i Irkucka, byli także miejscowi. W sumie odpustowej uczestniczyło ok. 100 wiernych. Moim zadaniem było ich ugościć, a przede wszystkim ugotować posiłki, w czym wspomagały mnie znakomite miejscowe kobiety i p. Jan z Polski. Był w czasie odpustu czas na modlitwę, ale i bycie przy stole, zabawę. Te prawie dwa tygodnie na Syberii były dla mnie, wbrew pozorom, czasem odpoczynku i bliższego bycia z Bogiem. Klasztor o. Karola nie ma Internetu, telewizji, telefonu. Byłem odcięty od świata zewnętrznego. Tylko Pan Bóg, przyroda, wioska, o. Karol i ja. Czasem naprawdę tego człowiekowi mocno potrzeba.
br. Adam Petelczyc OMI
>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |