Fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

Bp Aleksander Jazłowiecki: smutna atmosfera w Kijowie

Mimo zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, które w tym roku – decyzją parlamentu – będą po raz pierwszy obchodzone w Ukrainie 25 grudnia, a nie 7 stycznia, „atmosfera w Kijowie jest smutna”. Mówi o tym biskup pomocniczy diecezji kijowsko-żytomierskiej Aleksander Jazłowiecki w rozmowie z włoską agencją SIR.

Hierarcha, który kieruje kościelną organizacją charytatywną Caritas-Spes, podkreśla, że wielu mieszkańców wyjechało, a ludzie stali się biedniejsi, gdyż ceny wzrosły z powodu wojny. „Wcześniej ludzie zastanawiali się, kiedy ta wojna się skończy. Teraz już nie. Przyzwyczajamy się do tej sytuacji, ale przede wszystkim nie widzimy jej końca” – wyznaje bp Jazłowiecki. „Mamy wrażenie, że w Europie o nas zapominacie. Od dwóch lat toczymy tę wojnę. Spadek zainteresowania mediów jest zjawiskiem normalnym. Prosimy jednak, abyście nie zostawiali nas samych i pamiętali o nas. Przede wszystkim w waszych modlitwach i w pomocy, jaką możecie nam udzielić. Pamiętajcie o nas, ponieważ jesteśmy częścią europejskiej rodziny, a ta wojna toczy się także w sercu europejskiego domu” – przekonuje łaciński biskup pomocniczy stolicy Ukrainy.

>>> Szwecja: Polacy stworzyli w hotelu lodowym salę Slava, która promuje ukraińską kulturę

W krótkim reportażu z Kijowa agencja SIR opisuje, że życie w mieście na pozór toczy się normalnie. Ludzie chodzą ulicami, wsiadają do metra, chodzą do pracy. Jednak od północy do piątej rano trwa godzina policyjna. Wciąż słychać alarmy przeciwlotnicze, gdyż Rosjanie atakują z powietrza ukraińską stolicę.

Na słynnym placu Majdan, gdzie Ukraińcy demonstrowali w obronie wolności i europejskich wartości, na wielkim trawniku od początku rosyjskiej agresji wbijane są ukraińskie flagi – po jednej dla każdego ukraińskiego żołnierza poległego w walce, z jego nazwiskiem, datą urodzin i śmierci. Gdzieniegdzie widać również jego fotografię. Nie ma rodziny, która nie straciłaby kogoś w czasie wojny, albo ma kogoś, kto znajduje się na froncie. Liczba flag rośnie z dnia na dzień. Przechodnie zatrzymują się na chwilę – dla niektórych jest to jedyny sposób oddani hołdu bliskiej osobie, której zwłoki zostały daleko od domu.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze