Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

By życie miało więcej sensu – Poznańskie Targi Wolontariatu [RELACJA]

We wtorek 13 czerwca w poznańskim Starym ZOO odbyły się Targi Wolontariatu, w których udział wzięło ponad dwadzieścia różnych organizacji. Z ich wolontariuszami o pomocy i potrzebie, by zmieniać świat innych na lepsze rozmawiała Karolina Binek.

Targi zorganizowało Stowarzyszenie Centrum Rozwoju Edukacji Obywatelskiej CREO. Oprócz Strefy Wystawienniczej, w której można było porozmawiać z ekspertami oraz zapoznać się z ofertami poszczególnych organizacji, przygotowano także Strefę Warsztatowo-Animacyjną oraz kilka prelekcji.

Dzielić się dobrem

„W Poznaniu działa wiele organizacji pozarządowych. Zdecydowaliśmy się zorganizować te Targi, aby zmieścić je wszystkie w jednym miejscu oraz żeby wszyscy – zarówno młodzież, jak i seniorzy – mogli zobaczyć, jak fajny jest wolontariat. Mamy też nadzieję, że niektórzy z odwiedzających sami zdecydują się zostać wolontariuszami” – podkreśla Marta Mantaj z CREO.

>>> „Bliżej ubogich”, czyli 600 rozmów w cztery oczy przeprowadzonych przez elżbietanki [REPORTAŻ]

Moja rozmówczyni sama jest od roku wolontariuszką w trzech stowarzyszeniach. Jedno z nich to Mali Bracia Ubogich. „To wolontariat, który wspiera osoby samotne. Mam tam swoją podopieczną seniorkę, z którą spotykam się raz w tygodniu i nawiązuję z nią przyjacielską relację. Pani Halinka to bardzo fajna, żywiołowa osoba. Często pijemy razem kawę, rozmawiamy albo spędzamy czas na balkonie, kiedy jest ciepło. Ponadto działam też właśnie w wolontariacie CREO, który jest organizatorem dzisiejszej imprezy. Tutaj jestem wolontariuszem dorywczym, czyli na przykład uczestniczę w tego typu wydarzeniach. Raz miałam także możliwość uczestniczenia w warsztatach dla seniorek, które robiły bombki ze styropianu przed Bożym Narodzeniem. I tak bardzo mi się spodobało, że sama zaczęłam je robić. Przygotowałam też na Wielkanoc własnoręcznie jajka. Natomiast trzeci wolontariat to fundacja Na Ratunek Bezdomniakom, która opiekuje się bezdomnymi kotami. Ma swoją kociarnię na Osiedlu Pod Lipami. Chodzę tam raz w tygodniu na dyżur do kotów, żeby się nimi opiekować, sprzątać, bawić się i podawać im leki” – wymienia kobieta.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Wolontariuszka przyznaje, że dzięki każdej z tych aktywności jej życie ma więcej sensu: „Poprzez angażowanie się w wolontariaty mogę dobrze zarządzać swoim wolnym czasem i zrobić coś, co niekoniecznie jest konsumpcją, ale wiąże się również z czymś, co ja mogę dać innym od siebie. Idąc tu, zastanawiałam się nawet, co daje mi wolontariat. I doszłam do wniosku, że przede wszystkim daje mi to, że energię, którą mam w sobie, a która się kumuluje, mogę podarować innym ludziom i zwierzętom. Wydaje mi się, że mam w sobie duże pokłady ciepła i radości – i to jest takie miejsce, które łączy tę dobroć, którą mam w sobie, a którą mogę dzielić się z innymi”.

Znaleźć swoje miejsce

Justyna Merda jest instruktorem kulturalno-oświatowym i pracuje w Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Ugory w Poznaniu oraz w ośrodku kuratorskim. Na co dzień jest fotografem i wykorzystuje fotografoterapię, aby umacniać w ludziach dobre patrzenie na świat poprzez obrazy.

„Wolontariat zaczął się u mnie od chęci niesienia pomocy drugiej osobie. Owszem, praca z ludźmi wygląda różnie, ale zawsze daje dużo radości ze względu na to, że ludzie są wdzięczni, potrafią odwdzięczyć się pięknym uśmiechem, radością, dobrym słowem i dziękują w ten sposób za wyciągnięcie pomocnej ręki. Sama długo szukałam pracy, w której mogłabym się spełniać. Ale już zaczynając pracę w DPS-ie wiedziałam, że to jest moje miejsce i że czuję się w nim dobrze. Każdy dzień u nas jest niezwykły, bo przynosi różne niespodzianki. W DPS-ach są ludzie, którzy muszą zjeść śniadanie. Muszą być umyci, wypielęgnowani, mają potrzeby higieniczne, medyczne, a przede wszystkim dobre serce” – opowiada.

Dom Pomocy Społecznej, w którym pracuje Justyna stara się poszerzać grono wolontariuszy, dlatego też jego pracownicy zdecydowali się wziąć udział w Targach. „Brakuje ludzi dobrego serca. Może nawet nie dlatego, że nie chcą pomagać, tylko dlatego, że nie wiedzą, gdzie się udać, żeby podać pomocną dłoń drugiemu człowiekowi”.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Moja rozmówczyni zwraca również uwagę, że postrzeganie DPS-ów nadal jest dość negatywne. „A DPS to po prostu dom, w którym daje się opiekę drugiej osobie. Co więcej – od tych osób można się też wiele nauczyć. Mnie nasi podopieczni uczą cierpliwości, zrozumienia i pokazują w sposób trudny, ale piękny, jak przemija czas i że my wszyscy któregoś dnia też będziemy seniorami” – dodaje.

Justyna podkreśla, że nie wyobraża sobie dzisiaj życia bez wolontariatu. To dla niej sposób na realizację samej siebie, na rozwój oraz coś, co daje jej spełnienie.

>>> Poznań: parafianie organizują zajęcia z matematyki dla uczniów

Budować dobre nawyki

W Poznańskich Targach Wolontariatu wzięła również udział Fundacja Studia Figura, która co na dzień pomaga kobietom w dbaniu o swoje samopoczucie. Natomiast w ramach fundacyjnych działań zajmuje się pomocą dzieciom i młodzieży z problemem otyłości oraz skupia się na edukacji żywieniowej, psychologicznej – rodziców, dzieci, młodzieży – oraz na promowaniu zdrowego stylu życia wśród najmłodszych.

Paulina Poznańska jest psychologiem i trafiła do Fundacji poprzez wolontariat. Dzisiaj pracuje w tym miejscu i wraz z innymi pracownikami oraz wolontariuszami organizuje eventy oraz warsztaty, a także prowadzi bezpłatne konsultacje dla rodzin dotkniętych nadwagą.

„Problem nadwagi niestety cały czas w Polsce rośnie. Jesteśmy na szczycie, jeśli chodzi o najszybciej tyjące dzieci w Europie. Trzeba coś zmienić. Dlatego i tutaj, na Targach, wraz z naszą dietetyczką poprowadziłyśmy warsztat dotyczący zdrowej relacji z jedzeniem u dzieci. Bo dobre nawyki żywieniowe warto budować już od najmłodszych lat” – zauważa kobieta.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

By się nie bać

Natalia Jagielska pojawiła się na Międzynarodowych Targach Poznańskich zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie, by pomóc uchodźcom. To właśnie tam zainteresowała się działaniami Caritas.

„Dzisiaj wciąż pomagamy osobom przyjeżdżającym z Ukrainy oraz tym, które tam są. Działamy także w jadłodajniach dla osób w kryzysie bezdomności przy ulicy Ściegiennego oraz Łąkowej w Poznaniu. I to jest forma, która najbardziej mnie poruszyła, ponieważ wcześniej była dla mnie bardzo nieznana, a wręcz odpychająca. Kiedy jednak w końcu się przełamałam, to dużo się we mnie zmieniło, zmienił się także mój światopogląd, dlatego polecam pójść tam, gdzie człowiek się najbardziej boi. Dzisiaj wiem, że bezdomny to człowiek taki, jak my, taki, który niczym się od nas nie różni, a można się od niego nauczyć więcej niż od niektórych ludzi, których traktujemy jak autorytet” – przyznaje.

Na moje pytanie, co daje wolontariat, dziewczyna odpowiada, że przede wszystkim relacje z ludźmi oraz buduje ją jako osobę.

>>> W zapobieganiu samobójstwom seniorów ogromną rolę odgrywa ich aktywizacja [ROZMOWA]

Z podobnego założenia wychodzi też Maria Jurgielewicz – koordynatorka wolontariuszy Caritas Poznań: „Wolontariat daje mi świadomość, że mam udział w tym, co sama uznaję za wartości, a dodatkowo mogę małymi krokami zmieniać świat na lepsze”.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Maria pierwszy raz miała styczność z wolontariatem wiele lat temu w schronisku dla osób w kryzysie bezdomności. „Kiedyś, kiedy kładłam się spać, pojawiła się we mnie świadomość, że mam ciepłe łóżko, kolację i nie muszę się o nic martwić. A są ludzie, którzy w tym samym momencie nie mają nawet łóżka, jest im zimno, może boli ich głowa i nie są w stanie sobie z tym poradzić. To było dla mnie tak rozbrajające, że stwierdziłam, że już nie chcę dłużej żyć z tym przeświadczeniem, tylko zacząć działać. Codzienne funkcjonowanie w pracy przestało nadawać smak mojemu życiu i miałam poczucie, że robię coś tylko dla siebie. Dlatego spakowałam się i wyjechałam pomagać” – wspomina kobieta.

Dzisiaj Maria nie wyobraża sobie życia bez wolontariatu. „Nawet gdybym pracowała zupełnie gdzie indziej, to myślę, że i tak ciągnęłoby mnie do niego. Kiedyś powiedziano mi, że jeśli ktoś zamoczy chociaż palec od stopy w wolontariacie, to wchodzi do niego po kolana i już nie chce wyjść do końca życia. Zgadzam się z tym w pełni. To jest świetna przygoda i warto być wolontariuszem”.

A jak, zdaniem mojej rozmówczyni, zachęcić innych do wolontariatu? „Myślę, że człowiek to po prostu ma w sobie. Czasami może trzeba mu pomóc albo wręcz pokazać palcem jakieś formy wolontariatu lub podzielić się doświadczeniem. Oczywiście nie ma co przekonywać kogoś na siłę. Ale jeśli już ktoś się zdecyduje, to nieważne, czy będzie to Caritas czy WOŚP. Organizacja lub fundacja nie ma najmniejszego znaczenia. Najważniejsze, żeby realizować się, pomagając” – mówi Maria.

>>> Jak siebie samego. Nie mniej i nie bardziej [FELIETON] 

I myślę, że te słowa będą również dobrym podsumowanie nie tylko tego tekstu, lecz także samych Poznańskich Targów Wolontariatu.

Galeria (3 zdjęcia)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze