Fot. pixabay

Chrześcijanin idzie walczyć. W co ma się uzbroić? 

Prawda, sprawiedliwość, gotowość głoszenia, wiara, zbawieni, słowo Boże. To elementy chrześcijańskiego uzbrojenia. Mając „na sobie” taka zbroję, możemy wyjść na walkę ze Złym. 

„Zachęta do walki duchowej”. Tak Biblia Tysiąclecia nazywa fragment szóstego rozdziału Listu do Efezjan (wersety 10-20). To zachęta do „chrześcijańskiego boju przeciwko dziełom diabła” – jak określa tę walkę Peter S. Williamson, autor kolejnego tomu „Katolickiego Komentarza do Pisma Świętego”. Wydawnictwo W Drodze wydało niedawno tom poświęcony właśnie Pawłowemu Listowi do Efezjan. Autor komentarza zachęca do bardzo ciekawego spojrzenia na wspomniany fragment Pisma: „Zawarte tutaj słowa św. Pawła należy odczytywać jak mowę generała, kierowaną do wojsk przed bitwą: jej celem jest pobudzenie, umocnienie oraz ukierunkowanie postaw i działań żołnierzy bezpośrednio przed tym, co ich za chwile czeka”. 

Zły nie śpi 

To mowa kierowana nie do byle jakich żołnierzy – a do nas! Bo to w życiu każdego z nas rozgrywa się walka duchowa, o której wspomina św. Paweł. Williamson używa jeszcze innego porównania – do mowy trenera w połowie meczu. Niby jesteśmy w drużynie, która prowadzi, ale wciąż musimy zachować czujność. Tak, życie chrześcijanina oparte jest na czujności, bo ataki mogą pojawić się z różnych stron. Zły nie śpi – i o tym przypomina nam św. Paweł, gdy każe się odpowiednio uzbroić do tej walki. Jak czytamy w komentarzu wydanym przez W Drodze: „Apostoł jasno ukazuje, że naszymi przeciwnikami są diabeł i złe moce duchowe, będące pod jego władzą. Naszym celem jest nie ustępować im pola, a strategią – otrzymać od Jezusa potrzebną nam moc dzięki nałożeniu Bożej zbroi”. Walka, ale też np. wspomniany mecz piłkarski, odbywają się w specyficznych warunkach i wymagają konkretnego przebrania. Stąd właśnie owa zbroja. Przypatrzmy się zatem, co ma na siebie „założyć” chrześcijanin, żeby skutecznie walczyć ze Złym (celowo piszę o nim wielką literą, bo jest bytem bardzo konkretnym; pisząc go małą literą trochę bagatelizujemy jego wpływ na nasze życie – a to groźna bestia).

>>> Trzy rzeczy, które szczególnie bolą serce Jezusa. O filmie „Najświętsze Serce”

Fot. arch. misjonarze oblaci

Gotowi do ewangelizowania 

„Przyodzianie się w zbroję Bożą oznacza przyjęcie postaw i działań, które jednoczą chrześcijan ze zwycięskim Mesjaszem” – pisze Peter S. Williamson. Czyli zbroja to właściwie nasz styl życia. Przyjęcie odpowiedniego uzbrojenie to decyzja na życie zgodne z wartościami, które zostawił nas Jezus. Pierwszy element naszego uzbrojenia to prawda. Można powiedzieć, że ten element zbroi jest fundamentem, na który potem nakładane będą kolejne części (Paweł zresztą technicznie odnosi się tu do prawdziwej zbroi). Kolokwialnie mówiąc – bez prawdy daleko nie zajedziemy. Jak czytamy w „Katolickim Komentarzu do Pisma Świętego”: „Pierwszym krokiem zbrojenia się do walki duchowej jest owinięcie się w prawdę Ewangelii i prawdziwość we wszystkim, co mówimy i robimy”. Kolejna część naszej zbroi to sprawiedliwość. Ma to oznaczać „prawe postępowanie”, którym kieruje się nowy, Boży człowiek (o którym czytamy we wcześniejszej części korespondencji z mieszkańcami Efezu). Williamson pisze: „Przyoblec się w pancerz sprawiedliwości to postępować sprawiedliwie, w sposób pasujący do nowego człowieka”. Bo prawdzie i sprawiedliwości przychodzi gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju. To dotknięcie tematu popularnego i ważnego dzisiaj – czyli ewangelizacji i misji. Elementem naszej zbroi jest gotowość właśnie do bycia misjonarzem w swoim środowisku. W pracy, w szkole, w domu, wśród przyjaciół – a czasem i na misjach ad gentes. „Głoszenie Ewangelii innym ludziom jest ważną częścią walki duchowej, która ma zarówno aspekt obronny, jak i ofensywny. Dzielenie się Dobrą Nowiną wzmacnia naszą wiarę, a jednocześnie rozpala światło Bożej prawdy w ciemnościach” – pisze Peter S. Williamson. Ewangelizacja niezbędna jest do walki ze Złym – przyciągamy za jej pomocą innych do wspólnoty, ale też sami się umacniamy w byciu blisko Chrystusa.

>>> Msza św. poza kościołem. Konieczność czy źle rozumiana wygoda? [FELIETON] 

Fot. arch. misjonarze oblaci

Motywacja – zbawienie  

Nasza zbroja potrzebuje tarczy – św. Paweł w ten sposób określa wiarę. Bez cnoty wiary wszystkie pozostałe elementy zbroi okazałyby się pustymi wydmuszkami. Bo jaki byłby np. cel ewangelizacji, gdyby w ewangelizatorze nie było wiary? Wtedy byłoby to mechaniczne przekazywanie wiedzy o Bogu. Bez żadnej charyzmy – i pewnie bez owoców. „Zachęcając czytelników, aby podnieśli tarczę wiary, Paweł wzywa chrześcijan do niewzruszonej wiary w Boga i Jego słowo, zwłaszcza wówczas, kiedy są atakowani” – pisze komentator Listu do Efezjan. Kolejny element uzbrojenia – czyli hełm zbawienia – kojarzy się mocno z cnotą nadziei. Williamson pisze, że „dla czytelników Pawła, otrzymanie tego elementu zbroi oznacza złożenie w Bogu nadziei, że ich zbawi, przywdzianie «hełmu nadziei zbawienia»”. Żeby dobrze walczyć ze Złym musimy posiadać w sobie nadzieję, że po ziemskiej śmierci spotka nas lepszy los. Nadzieja zbawienia jest nam potrzebna jako motywator. W pewien sposób jest taką marchewką, dla której chcemy działać. Wiem, że to porównanie może brzmieć trochę dziwnie, ale właśnie tak jest ze zbawieniem. Choć niby nie jest nagrodą – to jednak w uproszczeniu tak często je odbieramy. Dlatego potrzebujemy nadziei zbawienia, żeby walczyć.

>>> Jakiej liturgii chce papież Franciszek? [KOMENTARZ] 

I jeszcze broń 

Nasze chrześcijańskie uzbrojenie dopełnia słowo Boże – czyli miecz Ducha. To jedyna broń, która jest elementem chrześcijańskiego uzbrojenia. Jedyna – ale za to mająca ogromną „siłę rażenia”. Dodajmy, że pozytywnego rażenia. Słowo w pierwszej kolejności sami musimy przyjąć, zrozumieć, przemedytować, a potem wykorzystywać je jako oręż w walce. Czytamy w „Katolickim Komentarzu do Pisma Świętego”: „Czytanie, rozważanie i studiowanie słowa Bożego umacnia nas dzięki mocy Ducha, obecnej w Bożym słowie”. Wszystkie elementy zbroi sprowadzają się więc do poznawania Pisma Świętego. To ono pomaga nam lepiej zrozumieć świat i staje się narzędziem, dzięki któremu możemy do innych wychodzić z Dobrą Nowiną o Jezusie. Nie lubię militarnych porównań, ale słowo, które dostaliśmy od Boga rzeczywiście staje się w tym przypadku bronią. To za jego pomocą możemy tak wiele zdziałać. Dlatego nie zapominajmy o regularnym czytaniu Pisma i rozważaniu go – a potem wcielaniu tekstu w życie. Korzystajmy z pomocy, które pomogą nam zrozumieć przesłanie poszczególnych ksiąg (w przypadku Nowego Testamentu pomocny może być przywoływaniu przeze mnie „Katolicki komentarz do Pisma świętego” wydawany przez Wydawnictwo w Drodze). Dogłębne poznanie Pisma przyniesie zaskakujące i obfite owoce.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze