cathopic.com

Czy znak krzyża nam spowszedniał?   

Dziś święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Kościół zwraca naszą uwagę na Święty Krzyż, na którym swoje życie oddał za nas Jezus Chrystus. A czy my, na co dzień, w ogóle pamiętamy o krzyżu? 

Ta historia wydarzyła się kilkanaście lat temu. Chodziłem wtedy do jednego z poznańskich liceów. Do szkoły dojeżdżałem autobusem. Miałem wtedy zwyczaj robienia znaku krzyża przy mijanych kościołach i kapliczkach. Na trasie prowadzącej do szkoły był jeden kościół – więc i przy nim robiłem znak krzyża. Tego dnia też go uczyniłem.  Potem wracałem do domu zatłoczonym autobusem. Na przystanku poprzedzającym mój końcowy przystanek chciała wysiąść kobieta. Ale zanim wyszła z pojazdu stanęła obok mnie i powiedziała, że widziała jak robię znak krzyża. I wręczyła mi za to… kilogram truskawek! To musiał być koniec maja lub czerwiec… Chciałem jej szybko oddać owoce, przecież kupiła je w jakimś konkretnym celu. Ale powiedziała, że one są dla mnie, za ten znak krzyża – i szybko wybiegła z autobusu. Nie pamiętam, jak wyglądała. Nie wiem o niej nic. Czasem tylko zastanawiam się, czy nie była aniołem… Tak, dobrze przeczytaliście, za zrobienie znaku krzyża zostałem obdarowany kilogramem truskawek. 

>>> Chrystus wywyższony na Krzyżu ogarnia cały świat

Gest zniknął 

Ech, to był piękny zwyczaj – robienie znaku krzyża przy kościołach i kapliczkach. Z czasem jednak przestałem wykonywać ten drobny, prosty gest. Dlaczego? Pewnie zobaczyłem, że jestem w tym osamotniony – np. jadąc tramwajem nie zauważyłem nigdy, żeby inni współpasażerowie robili znak krzyża. Oni zajmują się sobą. Nie chciałem się wyróżniać z tłumu. Dostosowałem się do reszty. Z czasem pewnie w ogóle zapomniałem o tym prostym znaku… Mijałem kościoły i jakbym ich nie zauważał. Też zająłem się sobą – czytałem, sprawdzałem wiadomości w telefonie, przeglądałem Internet. A znaku krzyża już nie robiłem. Choć kiedyś podarowano mi za to kilogram truskawek. Nie pamiętam jak smakowały, ale na pewno były bardzo słodkim darem…  

cathopic.com

Znów robię znak krzyża 

Mój dawny zwyczaj niedawno mi się przypomniał (i truskawki też mi się przypomniały). Postanowiłem go przywrócić w moim życiu. Mijając kościół czy kapliczkę znów staram się robić znak krzyża. I to wcale nie jest łatwe. Kiedyś przychodziło mi to naturalnie, teraz łapię się na tym, że najpierw skanuję wzrokiem przestrzeń wokół.

 Czy może otacza mnie ktoś, kto może źle odebrać mój gest? A może odwrócę się, żeby nikt nie widział? Żeby to był gest tylko pomiędzy mną i Bogiem? A potem z nieśmiałością podnoszę rękę i zaczynam robić znak krzyża… Bardzo ważny gest, znak istotny dla naszej wiary, który nam spowszedniał. Czasem traktujemy go jak przeżytek.

Dla nowoczesnego człowieka XXI wieku wiara zdaje się być jakimś niemodnym zabobonem. Jest passeŁapię się na tym, że nawet nam – wierzącym – zdarza się taka postawa. To, że nie robimy znaku krzyża przy mijanych kościołach, to, że mijając zakonnicę, księdza czy świeckiego współbrata w wierze nie mówimy „szczęść Boże”, jest na to najlepszym dowodem.  

>>> Czym właściwie jest znak krzyża?

Krzyż to nie biżuteria 

Coraz mniej krzyża w naszej codzienności. I nie chodzi mi o jego obecność w miejscach publicznych – to temat na inną dyskusje. Chodzi mi o jego obecność w życiu – Twoim i moim. Czasem nie mamy przy sobie żadnego krzyża… Warto zrobić sobie teraz taki rachunek sumienia i zadać sobie pytanie: czy mam przy sobie krzyż? Może na łańcuszku czy sznurku, może przy różańcu… Ale czy go mam? A jeśli go mam – to jak go traktuję? Bo można nosić na sobie nawet najpiękniejszy złoty krzyżyk – ale traktować go jak ozdobę. A krzyż to nie biżuteria. To bardzo konkretny znak, po którym poznają się chrześcijanie. A przynajmniej po którym powinni poznawać się chrześcijanie… I krzyż to też zobowiązanie. Jeśli go masz na sobie, to drugi człowiek ma prawo oczekiwać od Ciebie bardzo konkretnych postaw. Postaw opisanych na kartach Ewangelii. Człowiek krzyża to ten, który wysłucha, nakarmi, napoi, nie odrzuci bliźniego… Krzyż to niełatwe wyzwanie, które mamy jednak podjąć – bo Ktoś na tym krzyżu oddał za nas swoje życie. Dlatego i dla nas krzyż powinien oznaczać codzienne oddawanie życia za innych.  

cathopic.com

Przywrócić życiu krzyż 

W naszym społeczeństwie krzyż spowszedniał. Te słowa powinny nas szczególnie zaboleć. Są przecież na świecie takie społeczności chrześcijan, w których krzyż nadal jest znakiem odwagi. Każdego roku z powodu wiary w Jezusa Chrystusa mordowane są setki chrześcijan. Czasami tylko dlatego, że nie ukrywają, że mają na sobie krzyż… Miliony naszych braci w wierze dotykają prześladowania. I to są ludzie, którzy realnie wiedzą, jaki jest sens krzyża. My ten sens zatracamy… To smutne, ale wciąż jest jednak dla nas nadzieja. Ona rodzi się na nowo każdego dnia – gdy się budzimy. Możemy wtedy postanowić, że się nawrócimy. Nawrócimy na krzyż. I tak każdego dnia, od nowa. I z czasem krzyż stanie się dla nas realnym znakiem. Nie będziemy go unikać i zaczniemy choćby odważnie robić znak krzyża przy mijanych kościołach. Nie dla truskawek, nawet najsmaczniejszych, ale dla Chrystusa. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze