fot. unsplash.com/james coleman

Denerwuje cię post? To objaw przesytu, a nie skutek postu

Przez wiele lat uważałem post za, delikatnie mówiąc, mało sensowny. Teraz już wiem, że to nie wina samej idei postu, ale mojego rozumienia tego, czym powinien on być. Błędnego rozumienia.

Jeśli uważasz post za nonsens, to prawdopodobnie… źle pościsz. Wiem to z własnego doświadczenia, bo sam przez wiele lat swojego życia podchodziłem do tej praktyki od zupełnie niewłaściwej strony. W pewnym momencie uznałem, że warto wziąć temat na warsztat i przepracować go. Intelektualnie i duchowo. Pomocna była w tym lektura pism ojców Kościoła.

Odzyskaj wolność

Post kojarzy nam się z umartwieniem. Odmawiamy sobie czegoś po to, żeby łączyć się z męką Chrystusa. To oczywiście ważny aspekt postu, ale nie jedyny. Bo chociaż wyraz uznania dla dzieła zbawienia i potrzeba współodczuwania z umierającym Jezusem są potrzebne i godne podziwu, to jednak w poście chodzi nie tylko o to.

Wydawnictwo M

Oprócz umartwienia post daje nam możliwość kształtowania postawy, która w chrześcijaństwie jest kluczowa – wolności. Nie jest wolnym człowiekiem ten, który przez kilka dni, odmawiając sobie mięsa, słodyczy czy alkoholu, czuje dyskomfort. To sygnał, że coś jest nie tak w jego przywiązaniu do rzeczy materialnych. Podobnie jest z odmawianiem sobie wszystkiego innego, co w naszym życiu występuje z nadmiarze – być może to praca lub internet.

Post to praktyka, która ma nas uwolnić od nadmiernego przywiązania do konkretnych rzeczy. Nie uwolnić na zawsze i całkowicie, bo można wieść dobre chrześcijańskie życie, jedząc przy tym mięso, pijąc okazjonalnie alkohol, korzystając z internetu i pracując. Post jednak pozwala nam uwolnić się od nadmiaru i uświadomić sobie czasem nasze zbyt duże uzależnienie od niektórych elementów doczesności. Głód zresztą jest bodźcem, który bardzo skutecznie przypomina nam o Bogu i zwraca uwagę na to, że to Jemu jesteśmy winni więcej uwagi. Nie mamy skupiać uwagi na dogadzaniu swojemu żołądkowi.

>>> Modlić się liturgią [KOMENTARZ]

Objawy przesytu

Jeśli post przychodzi nam z bardzo dużym trudem, to paradoksalnie może to być znak, że jest nam on bardziej potrzebny niż myślimy. Może on wskazywać na przesyt, który jest niekorzystny nie tylko dla naszego ducha, ale i ciała. Święty Asteriusz z Amazji bardzo obrazowo pisał o skutkach nadmiaru:

„Dzieciaki płaczą, jeśli nie dostaną miodu; ty, jeśli ci nie podadzą mięsa i wina, rzucasz się w drgawkach na ziemię; a dzieci im bardziej płaczą, tym bardziej się wszystkim naprzykrzają. Wstyd mi, gdy widzę przygnębienie obżartuchów, jak leją łzy z powodu postu, nieustannie ziewają, kładą się na chwilę, znowu wstają, a potem znowu muszą spać. Starają się przetrwać dzień bez świadomości, są niezadowoleni, że słońce tak późno zachodzi. Opowiadają, że dni są dłuższe niż zwykle. Udają bóle brzucha, wzdęcia, bóle głowy i zaburzenia postawy. A przecież to objawy przesytu, nie skutki postu! Niechętnie przychodzą do postnego stołu, szemrają przeciw warzywom, lżą strączki, jakby w ogóle bez sensu zostały stworzone, bo miłośnicy rozkoszy tworzą całą filozofię przeciwko postnym potrawom”.

W gruncie rzeczy chodzi o to, aby zapanować nad ciałem tak, aby Bóg mógł zapanować nad nami – by mógł przebić się przez te wszystkie bodźce, jakich na co dzień dostarczamy naszemu organizmowi. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Mało mamy czasu na modlitwę, refleksję, kiedy nasze popołudnie składa się z pysznej kolacji w restauracji i maratonu filmowego na Netfliksie. Nie ma w tym oczywiście nic złego, ale warto czasem w życiu zrobić trochę więcej miejsca na Pana Boga i praktyki pobożne. Temu także ma służyć post.

ikona
fot. James Coleman/unsplash

Post jest rówieśnikiem ludzkości

Święty Bazyli Wielki pisał: „Uszanuj wiek postu! Jest rówieśnikiem ludzkości: post został ustanowiony w raju”. I rzeczywiście mało kto z nas sobie uświadamia fakt, że grzech na świat przyszedł po pierwsze przez nieposłuszeństwo, ale traktując sprawę bardzo dosłownie przez… jedzenie. Zgodnie z opisem w Księdze Rodzaju, Adam i Ewa zgrzeszyli, zrywając owoc z zakazanego drzewa. Ojcowie Kościoła widzą analogię pomiędzy tym, że Adam i Ewa przez „brak postu” sprowadzili na świat grzech, a Jezus przez czterdziestodniowy post na pustyni rozpoczął swoją zbawczą misję.

W Starym Testamencie post pojawiał się jako praktyka obowiązkowa i często podejmowana. W Nowym Testamencie pojawia się bardziej jako zachęta, a nie przymus. Dla chrześcijan od początku w centrum znajdowała się godzina śmierci Jezusa – trzecia po południu. Post zazwyczaj trwał więc od rana do tej godziny. Żydzi z kolei pościli do zachodu słońca. Potrzeba postu była dość oczywista przed świętami Zmartwychwstania Pańskiego. W II wieku o bezpośrednim przygotowaniu do Wielkanocy pisał św. Ireneusz, jednak sam post trwał kilka dni przed wigilią paschalną. W III wieku ustanowiono sześciodniowy post przed obchodami Paschy, który później wydłużono do kilku tygodni, a finalnie powstała tradycja Wielkiego Postu.

Unsplash/Kamil Szumotalski

Post bez jałmużny jest bezowocny

To, co wydaje mi się kluczowe w przypadku dobrego rozumienia i przeżywania postu to kwestia łączenia go z jałmużną. Jeśli pościmy, ale nie dajemy jałmużny, to pościmy dla siebie, a nie dla Jezusa. Post z jałmużną jest związany tak samo mocno jak przykazanie miłości Boga z miłością bliźniego. Post samolubny jest bezowocny. Żyjący w V w. św. Piotr Chryzolog pisał:

„Post bez miłosierdzia jest podróbką głodu, a nie obrazem świętości. Bez miłości post stanowi okazję do chciwości, a nie jest postanowieniem zachowania umiaru. Na nic takie umiarkowanie, które odchudza ciało, a napełnia sakiewkę. (…) Kto nie pości z korzyścią dla biednego, udaje przed Bogiem. Kto podczas postu nie oddaje komuś swojego posiłku, ale odkłada na później, dowodzi, że pości z chciwości, nie dla Chrystusa. Bracia! Gdy pościmy składajmy nasz posiłek w ręce biedaka, aby jego ręce zachowały dla nas to, czego nie dostał żołądek”.

To aspekt postu, który najbardziej do mnie przemawia. Z jednej strony, praktykując umiar, uwalniam się od nadmiernego przywiązania do życiowych wygód, a z drugiej strony mam szansę na to, aby moje wyrzeczenia stały się realnym wsparciem dla drugiego człowieka. Mój post staje się wtedy czymś więcej niż samym odmówieniem sobie przyjemności – jest też namacalną pomocą potrzebującemu. Z pewnością łatwiej pości się, mając świadomość, że to, czego sobie odmówię, trafi w ręce osoby ubogiej.

Zdjęcie poglądowe fot. EPA/BRAIS LORENZO

Docenić to, co się ma

Paradoksalnie post bardzo dobrze wpisuje się we współczesne globalne trendy mówiące o tym, że potrzebne jest ograniczanie konsumpcji i poszukiwanie umiaru w gonitwie za przyjemnościami. Zresztą także w samej psychologii dominujący jest trend nakłaniający do większej uważności, wsłuchiwania się w potrzeby naszego ciała. Post temu wszystkiemu sprzyja. Pomaga także w praktykowaniu wdzięczności za to, co mamy. Święty Bazyli Wielki pisał:

„Nie istnieje bowiem taki rodzaj rozkoszy, który by się nie sprzykrzył przez nieustanne doznawanie. Natomiast wciąż pragnie się tego, czego doznaje się jedynie od czasu do czasu. Tak to właśnie wymyślił Stwórca, abyśmy dzięki zmianom w życiu trwali we wdzięczności za Jego dary”.

Odmowa jedzenia służy znalezieniu w nim jeszcze większej przyjemności. Post ma być odłożeniem przyjemności w czasie, a nie permanentnym umartwieniem bez końca. Św. Asteriusz podkreślał z kolei, że „post to nie głodowanie, ale niewielka zwłoka, nie niezasłużona kara, ale dobrowolne wyrzekanie się, nie niewolniczy przymus, ale dobrowolna asceza”. Bóg nie zaleca postu, aby uprzykrzyć nam życie, ale właśnie po to, abyśmy byli szczęśliwi. Tak samo jak przykazania nie są po to, aby naszą wolność ograniczać, ale po to, aby pokazać jak mądrze ją wykorzystywać.

Czym jest post i po co pościmy? – odsłuchaj podkastu na ten temat.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze