fot. EPA/FABIO FRUSTACI

Dlaczego papież Franciszek milczy?

Zarzuty abp. Vigano, których echa wybrzmiewają ze wszystkich stron, są już wszystkim doskonale znane. Nie milkną analizy i komentarze na ten temat, a Watykan wciąż nie zabrał głosu. Czy brak komentarza to rzeczywiście dobry komentarz?

List byłego nuncjusza apostolskiego w USA jest druzgocący. Stawia w złym świetle Jana Pawła II, Benedykta XVI, a szczególnie atakuje papieża Franciszka nawołując do jego abdykacji. Zarzuty dotyczą także sekretarzy stanu, którzy rzekomo brali udział w tuszowaniu nadużyć seksualnych w Kościele. Ojciec Święty poproszony przez dziennikarzy o komentarz w tej sprawie odpowiedział: – Przeczytajcie uważnie i dokonajcie własnego osądu. Nie powiem o tym ani słowa. Wierzę, że dokument mówi sam za siebie. Macie wystarczająco dużo umiejętności dziennikarskich, by wyciągać wnioski – powiedział papież.

I rzeczywiście wystarczy poszukać nieco więcej informacji, żeby przekonać się, że w liście abp. Vigano jest wiele nieścisłości, a fakty mieszają się z odczuciami i przypuszczeniami hierarchy. Publicyści oczywiście podzielili się na tych, którzy ochoczo bronią Franciszka, i na tych, którzy chętnie widzieliby papieża w najlepszym wypadku na emeryturze. Jedni wskazują na to, że to dopiero obecny papież pozbawił godności kardynalskiej Theodore’a McCarrick’a, drudzy z kolei zarzucają Stolicy Apostolskiej zbyt rażącą bierność w tej sprawie.

Komentarzy w mediach pojawiło się mnóstwo, ale sam Ojciec Święty nie odniósł się w jednoznacznie do tej sprawy. Skąd to milczenie? – Chęć skandalu i dzielenia można pokonać tylko milczeniem i modlitwą – powiedział Franciszek kilka dni temu podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty. I choć nie była to wypowiedź stricte odnośnie do listu abp. Vigano, to jednak można przypuszczać, że papież chciał dać w ten sposób sygnał, że na próżno spodziewamy się jego zdecydowanej reakcji. I mimo że po części rozumiem taką postawę, bo trudno, żeby wdawał się w publicystyczną polemikę, to jednak kategoryczny głos z Watykanu jest potrzebny.

Nie oczekuję, że Ojciec Święty będzie tłumaczył się z dość chybionych zarzutów, ale „świadectwo” byłego nuncjusza apostolskiego przyczyniło się do, mniej lub bardziej uzasadnionego, kryzysu zaufania wobec duchownych. Papież nie powinien przejść obok tego obojętnie. Jasny komunikat należy się nie tylko wiernym, którzy nie wiedzą co o tym myśleć, bo nie znają się na kulisach watykańskiej dyplomacji, ale przede wszystkim ofiarom nadużyć seksualnych. Milczenie Stolicy Apostolskiej może ich szczególnie boleć, a odczucia, których doświadczają Kościół powinien przecież objąć wyjątkową troską.

Rozumiem, że Franciszek chce uciekać od skandalu, a dąży raczej do spokojnego wyjaśniania wszystkich nieprawidłowości. Wierzę, że robi to ze starannością. Ufam mu. Ale milczenie otwiera drogę niebezpiecznym przemilczeniom. Mam nadzieję, że cisza, której jesteśmy świadkami, to czas na intensywną refleksję i przygotowanie odpowiednich rozwiązań. Powtarzanie truizmów, że pedofilia jest zła niewiele przyniesie. Tu rzeczywiście trzeba głębokiej przemiany. Liczę, że milczenie jest jej początkiem.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze