Dramat na boisku, dramat w mediach. Czyli o historii Christiana Eriksena
– To tragedia, której nikt się nie spodziewał! – mówi prowadzący program informacyjny. – Dramat piłkarza rozgrywa się na naszych oczach. Czy piłkarz przeżyje? Co dalej z meczem? Co dalej z Euro?! – pyta z kolei prezenterka innej telewizji.
Sobotni wieczór był dla piłkarskich kibiców bardzo emocjonujący. I to nie z powodu sportowej rywalizacji, nie przez kibicowanie reprezentacji swojego kraju, ale przez dramat, który rozegrał się na piłkarskiej murawie. W sobotnim meczu Euro 2020 pomiędzy Finlandią a Danią Christian Eriksen doznał zawału serca. Zawodnik stracił przytomność, był reanimowany na boisku i opuścił murawę na noszach.
Christian Eriksen collapse ?
All of our thoughts are with you, Stay strong ERIKSEN ❤?#Denmark vs #Finland #DEN #denmarkfinland #Eriksen #Euro2021 #Rome #Europe #euro2020 pic.twitter.com/xPxjUoMlmb— ⵣ (@_bylka19) June 12, 2021
Nieprawidłowe proporcje
Zdjęcia, gdy upada na boisko i leży bez ruchu zmroziły tysiące ludzi na całym świecie. Dzięki szybkiej pomocy medyków sportowiec odzyskał przytomność jeszcze na murawie, ale jego partnerka, drużyna i wszyscy kibice przeżywali w tym czasie prawdziwy dramat. Moim zdaniem dramatem był też sposób, w jaki media relacjonowały to wydarzenie. Gdy włączyłem telewizję, to w kilku stacjach zobaczyłem coś, co wzbudziło we mnie lęk i przerażenie. Klimat dziennikarskich relacji był taki, jakby co najmniej – nie daj Panie Boże – na stadionie doszło do zamachu terrorystycznego. Gdy po chwili zrozumiałem, że sprawa dotyczy jednego piłkarza, który zasłabł w czasie meczu, to pomyślałem, że ktoś tu zapomniał o zachowaniu proporcji.
I od razu bardzo ważne zastrzeżenie! Nie uważam, by to wydarzenie było nieważne. Wręcz przeciwnie. Jednak z szacunku do tego piłkarza i jego rodziny powinniśmy – my, media – zachować umiar. Od momentu, gdy Christian Eriksen zasłabł, do momentu pierwszych informacji o jego stanie zdrowia minęło sporo czasu, jakieś dwie godziny. W tym czasie trwał „spektakl” spekulacji i „festiwal” podkręcania emocji. W pewnym momencie już sami dziennikarze zaczynali mieć wątpliwości, czy aby na pewno powinni zaglądać aż tak daleko…
Przekraczając granice
Oczywiście rozumiem argumenty, że to przecież sport, który śledzą miliony, że dramat rozegrał się w czasie meczu i to meczu podczas tak wielkiej imprezy, jaką niewątpliwie są Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. Dodatkowo, za dużym zainteresowaniem idą reklamodawcy i pieniądze z reklam. I że to po prostu naturalne, taki jest mechanizm i nie da się tego zmienić. Ludzie chcą widzieć, chcą wiedzieć, a media są od tego, by im w tym towarzyszyć. Ja to wszystko rozumiem. Jednocześnie – z całym szacunkiem dla fanów piłki nożnej i z jeszcze większym szacunkiem dla Christiana Eriksena – uważam, że stanie z kamerami i reflektorami aparatów przy łóżku pacjenta to przekroczenie granicy. Granicy smaku, dziennikarskiego profesjonalizmu i po ludzku – przyzwoitości. Przez te godziny, w czasie których oczy mediów zwrócone były tylko na niego, na świecie rozgrywało się wiele innych dramatów, wiele innych wydarzeń, o których nie powiedzieliśmy ani słowa.
>>> Euro 2020: Włochy pokonały Turcję w meczu otwarcia [ZDJĘCIA]
„Nikogo nie uśmierciłam”
O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby częste wracanie do tematu. Zwłaszcza wtedy, gdy tylko pojawią się nowe i sprawdzone informacje na temat stanu zdrowia piłkarza i decyzji UEFA o kontynuowaniu bądź nie przerwanego meczu. Wiem, że dla słupków oglądalności mogłoby to być zabójcze, ale może niekoniecznie takie by było? Czy równocześnie nie jest zabójcze dla dziennikarskiego profesjonalizmu to, gdy zaglądamy z kamerami i obiektywami aparatów za szpaler piłkarzy ustawiony po to, by pomoc była udzielona poza publicznym widokiem?
Smutek współczesności: sportowy bohater ociera się o śmierć w trakcie widowiska, a tak trudno jest nad tym pomilczeć i dojść do wniosku, że show nie za wszelką cenę musi trwać. (Marcin Piątek, Polityka)
Najbardziej niezręczna sytuacja miała miejsce na antenie TVP. Prowadząca – Sylwia Dekiert – i jej goście zastanawiali się, co mogło być przyczyną zasłabnięcia Eriksena. Pojawiały się tezy, że w przypadku jego śmierci turniej może zostać wstrzymany, przypominano piłkarzy, którzy w ostatnich latach zmarli na boiskach. – To była bardzo trudna sytuacja, nie ma złotej reguły postępowania na podobne okazje – tak Tomasz Smokowski i Tomasz Zimoch dla Wirtualnych Mediów komentują sobotnią pracę Sylwii Dekiert i komentatorów w studiu TVP. Dziennikarka TVP Sport i szef stacji Marek Szkolnikowski przeprosili za słowa, które padły w studiu. „Nikogo nie uśmierciłam” – mówiła później dziennikarka. Uniknęlibyśmy tych wszystkich wpadek, gdyby media solidarnie zdecydowały, że po pierwszych informacjach na temat tej sytuacji, wrócą do niej wtedy, gdy pojawią się nowe i sprawdzone wieści. Euro 2020 to przecież – z całym szacunkiem dla duńskiego piłkarza – cała długa lista tematów, którymi w oczekiwaniu na wieści o jego zdrowiu można by się zająć. A dzięki temu uniknąć wpadek, które w obliczu zagrożenia życia nie są nigdy ani śmieszne, ani smaczne.
Specjaliści od wszystkiego
Późnym wieczorem w sobotę myślałem, że najgorsze pod tym względem już za nami… Ale kolejnego dnia w jednym z porannych, politycznych programów zobaczyłem, jak to polscy politycy stali się ekspertami od medycyny sportowej. Posłanka Lewicy Maria Żukowska życzyła piłkarzowi zdrowia, ale obawiała, się że po pierwszym zawale może przyjść i drugi. Z kolei Władysław Teofil Bartoszewski pytał, czy Eriksen był dobrze przebadany. Według posła PSL-u zawał w tak młodym wieku nie jest normalną sytuacją, więc piłkarz ma pewnie wrodzoną wadę serca. Pomyślałem wtedy: dosyć tego! To nie jest ani informacja, ani publicystyka, a wyłącznie plotkowanie, gdybanie i wzbudzanie niezdrowej sensacji.
>>> Paulo Sousa – trener polskiej reprezentacji – miał zostać księdzem?
W tych najtrudniejszych chwilach dziennikarz Canal Plus Michał Kołodziejczyk na antenie TVN24 pytał: „Byliśmy świadkami spektaklu na żywo w sytuacji zagrożenia życia. Czy powinniśmy pokazywać całemu światu zapłakaną żonę, która zbiegła na boisko? My nie powinnyśmy tego oglądać na żywo”. Dziennikarz przypomniał, że gdy na boisko wbiega kibic, np. zdejmuje koszulkę, protestuje, to wśród realizatorów obrazu obowiązuje zasada, by tego nie pokazywać, by nie dawać pożywki dla złych emocji.
Rozumiem, że Euro to impreza, którą oglądają miliony, dlatego wszystko, co się podczas niej dzieje bacznie obserwowane jest przez kibiców i dziennikarzy. Znamy przecież relacje z tego, co w dniu meczu zjedli piłkarze naszej reprezentacji. Może media na tyle się już zmieniły, że standardem w takich sytuacjach jest wyczekiwanie z kamerami i lufami aparatów nad łóżkiem chorego z pytaniem: „Przeżyje? Czy nie? Chcemy to widzieć!”. Wszyscy byli pod wrażeniem reakcji piłkarzy duńskiej reprezentacji, którzy szpalerem otoczyli swojego kolegę, którego w tym czasie reanimowali lekarze. Czy w takim razie media, które mówiły o tym z uznaniem nie zachowały się zgoła odmiennie?
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |