fot. cathopic.com

Francuska filozofka: czy świat chrześcijański jest jeszcze światem możliwy?

Właściwym obiektem współczesnej niechęci nie jest chrześcijaństwo jako takie, a raczej jego wymiar instytucjonalno – polityczny. We wszystkich wymiarach nowoczesność zwrócona jest przeciwko chrześcijaństwu jako cywilizacji, ale nie przeciwko chrześcijaństwu jako takiemu. Sprzeciwia się władzy religii, a nie jej samej – uważa prof. Chantal Delsol, wybitna filozofka, pisarka i profesor filozofii politycznej, członkini Akademii Francuskiej

Na wstępie prof. Chantal Delsol stwierdziła, że stoimy obecnie przed koniecznością namysłu nad upadającą cywilizacją chrześcijańską. Agonia ta zasadza się na trwającej od dwustu lat, pełnej heroizmu walce o przetrwanie. Kluczowa w przywołanym procesie była Rewolucja Francuska. Jak zaznaczyła Chantal Delsol, „mogła ona wydarzyć się jedynie w opozycji do chrześcijaństwa, będącego od jej zarania do całkiem niedawna – nazbyt często – głównym wrogiem nowoczesności.”

>>> Bp Rougé: Kościół jest nadal żywy, wiedzą to jego przeciwnicy

Rewolucja inna niż wszystkie

Wskazała również na specyfikę tej rewolucji w stosunku do innych przewrotów europejskich. Jej oryginalność polega na zupełnym odcięciu się od religii. Efektem okazała się permanentna wojna między Kościołem i państwem, które nie mogły przyjaźnie koegzystować, jak było w wyniku innych rewolucji europejskich. Zdaniem Delsol, „polityczność całkowicie pozbawiona aspektu duchowego nieuchronnie pada ofiarą niebezpiecznego nieumiarkowania, a Kościół, sprowadzony do poziomu wroga publicznego stale sprzeciwiającego się prawom i zwyczajom, stopniowo obumierał”.

Delsol zwróciła następnie uwagę na twórczy wymiar religii katolickiej, która była fundamentem, na którym powstała cywilizacja chrześcijańska. Moment kulminacyjny konfliktu między nią i nowoczesnością był sprawą nieuchronną, w efekcie której musiała zaniknąć. Zdaniem prelegentki jakiekolwiek próby przeformułowywania jej i dostosowania do nowoczesności z góry skazane były na niepowodzenie. Późna nowoczesność i procesy zachodzące w XIX i XX wieku tylko ugruntowały tę sytuację.

>>> Michał Jóźwiak: Prawda wyzwala Kościół we Francji 

Desol przywołała pamiętne słowa André Malraux, który prorokował, że wiek XXI będzie „wiekiem religii” stwierdzając, że w pewnym sensie okazuje się on takim, ale nie dla chrześcijaństwa. Zwróciła uwagę na wytwarzane przez społeczeństwa rozmaitych systemów religijnych w historii a co dzieje się także współcześnie. Podkreśliła, że upadek świata chrześcijańskiego nie zwiastuje wcale powstania przepowiadanych społeczeństw ateistycznych, gdyż, jak zauważyła, „coś takiego po prostu nie istnieje”. Jej zdaniem mamy jednak do czynienia ze swego rodzaju zmianą paradygmatu cywilizacyjnego, który wciąż opiera się na pewnych zasadach. Według Delsol nadchodząca epoka jest czasem „mądrości i pogaństwa”. Po zakwestionowaniu transcendencji pogaństwo zostaje odkryte na nowo. Zgodnie z jej diagnozą żyjemy obecnie w czasach dosłownie rewolucyjnych, przeobrażeniu ulega zarówno moralność jak i ontologia, a istotnym momentem owej rewolucji były oczywiście lata 60. XX w.

kościół church

fot. unsplash

Wokół moralności

Prelegentka zaprezentowała na kilku przykładach zjawisko funkcjonujących w społeczeństwach nakazów obyczajowych jako swoistego odbicia wyznawanych powszechnie wyborów filozoficznych. Zauważyła przy tym, że chrześcijaństwo zostało ustanowione w wyniku normatywnego zwrotu w przeciwnym kierunku. Delsol przywołała rozdźwięk między chrześcijańską wizją świata a systemem rzymskim i starcie między nimi, do którego doszło w IV wieku. Z kolei okres rewolucyjny w XVIII wieku ukazała jako początek końca świata chrześcijańskiego. To wtedy zainicjowane zostały procesy odrzucania przez Zachód wspólnych korzeni cywilizacyjnych.

Delsol zauważyła, że „chrześcijanie usiłują bronić tradycyjnej moralności, używając niechrześcijańskiej argumentacji: są w pełni świadomi, że ich dogmatów nikt już nie wysłucha”. Zachodzą obecnie procesy wprost odwrotne do wspomnianej już sytuacji mającej miejsce w IV wieku i jak zaznaczyła Delsol: „Koło się domyka”.

>>> Papież: klerykalizm to perwersja

Jej zdaniem dokonujący się przewrót jest efektem zmiany fundamentów stojących u podstaw dawnej moralności. Dochodzi do obalenia pierwotnych zasad ontologicznych, które były prawdami założycielskimi dla świata chrześcijańskiego. „Po upadku przekonań, prawa i obyczaje przez jakiś czas trwać będą jeszcze bez dalszego usprawiedliwienia, jedynie siłą przyzwyczajenia, ale taki stan jest nietrwały, będą one musiały ostatecznie ponieść klęskę w wyniku oskarżenia o bezprawność (illegitimacy). Tym, co kształtuje cywilizacje nie jest prawda, wbrew temu co same twierdzą, ale przekonanie o prawdzie. I jedynie to przekonanie gwarantuje trwałość pierwotnych wyborów” – mówiła Delsol.

Dla zobrazowania sytuacji, z którą mamy obecnie do czynienia przywołała rozróżnienie na kosmoteizmy (politeizmy) – religie pierwotne i monoteizmy, czyli religie bardziej złożone, wtórne. Te drugie zanikają, kiedy zaniecha się wysiłku ich podtrzymywania. Delsol zwróciła uwagę na mechanizm z jakim mamy obecnie do czynienia. Rozprzestrzeniający się niegdyś samoistnie kosmoteizm wyciszony został na jakiś czas przez monoteizm. Trwa on jednak w uśpieniu, niejako czekając na właściwy moment, by się przebudzić. „Trwa, wyparty lecz przyczajony, oczekując zemsty” – stwierdziła filozofka.

>>> Tomasz Królak (KAI): Kościół w Polsce musi odejść od chlubienia się wyjątkowością na tle Europy [ROZMOWA]

Co dalej z Kościołem?

Delsol przeciwstawiła się powszechnie wyznawanej opinii, jakoby jedynymi formami, które mogą zastąpić chrześcijaństwo były formy negatywne: ateizm czy nihilizm. Uważa takie przekonanie za równoznaczne ze stwierdzeniem o niezastępowalności. Już teraz mamy do czynienia z czymś innym. W miejscu chrześcijaństwa nie pojawia się przepowiadana nicość, a po prostu „dobrze znane prymitywniejsze i bardziej nieokrzesane formy historyczne. Za upadłym chrześcijaństwem kroczą moralność stoicka, pogaństwo, różne odmiany duchowości azjatyckiej”. Występują więc zjawiska charakteryzujące się immanencją, wypatrujące sensu życia w samym życiu.

Jak zauważa Delsol, „człowiek postmodernizmu chce pozbyć się rozróżnień, a jego ulubiony przymiotnik to „inkluzywny”. „Zatem kosmoteizm jest mu właściwy z racji tego, że usuwa dawny dualizm, charakteryzujący kulturę judeo-chrześcijańską” – zaznaczyła. Jej zdaniem żyjemy w czasach, które w pewnym sensie przejęły prawdy ewangeliczne, pozbawiając je jednak swych fundamentów. „Późna nowoczesność przyjmuje Ewangelię, ale obdziera ją z wszelkiej transcendencji” – dodała.

>>> Bp Muskus: odchodzących z Kościoła trzeba uważnie wysłuchać

Kończąc wykład Delsol zapytała o los Kościoła w obliczu upadku świata chrześcijańskiego. Jako częstą reakcję wśród duchownych wymieniła postawę rezygnacji i wycofania, ale też wskazała na niektórych współczesnych „cichych i dyskretnych apostołów”.

Filozofka odniosła się również do sytuacji świeckich. „Sprowadzeni do statusu milczących świadków, dzisiejsi chrześcijanie skazani są na bycie żołnierzami w przegranej wojnie” – zaznaczyła. Na obecną sytuację patrzy pesymistycznie określając ją jako „jałową, gdyż skupiającą się przede wszystkim na wymiarze normatywnym, podczas gdy właściwym punktem wyjścia jest wiara”. „Nawróćcie ludzi na chrześcijaństwo, na integralną godność każdego embriona, a wtedy będziecie mogli zakazać aborcji. Próby uczynienia tego w kierunku odwrotnym będą jak usiłowanie narzucenia wyznania ludom niekatolickim: terrorystycznym absurdem” powiedziała zaznaczając, że wiara i przestrzeganie zasad poprzedzają ustanowienie praw. „Kiedy nie można rządzić, trzeba dawać przykład, powiedział Camus” – zaznaczyła.

fot. EPA/ABED AL HASHLAMOUN

Nie rządzić, a jednoczyć

Za Tocqueville’em filozofka uważa, iż właściwym obiektem współczesnej niechęci nie jest chrześcijaństwo jako takie, a raczej jego wymiar instytucjonalno – polityczny. „We wszystkich wymiarach nowoczesność zwrócona jest przeciwko chrześcijaństwu jako cywilizacji, ale nie przeciwko chrześcijaństwu jako takiemu. Sprzeciwia się władzy religii, nie jej samej” – podkreśliła wskazując, jak ważne jest ustrzeżenie się od namaszczonego manicheizmem przeobrażania chrześcijaństwa w ideologię.

>>> Papież: nie chcę reformy, ale Jezusa w centrum Kościoła

Delsol zauważyła na koniec pewien brak, który sprawia, że odsuwamy się coraz dalej od świata chrześcijańskiego. Zapytała retorycznie: „Czy misja musi koniecznie oznaczać podbój?” „Pomyśleć można chrześcijaństwo na wzór mnichów z Tibhirine, a nie Sepulvedy” – zaznaczyła i wskazała na owocność postawy „milczącego świadka, tajnego agenta Boga”, która obecnie jest tak rzadko spotykana. „Doświadczenie ojców Kościoła daje nam pewność: naszym zadaniem nie jest tworzyć społeczeństwa, w których „Ewangelia rządzi państwami”, ale raczej, słowami Saint-Exupéry’ego, iść powolutku w kierunku studni” – powiedziała francuska filozofka.

>>> Z Kościoła trzeba usunąć wszelki smród zepsucia, nadszedł czas przejrzystości

Prof. Delsol odpowiadała także na pytania słuchaczy, których interesowała między innymi kwestia dechrystianizacji w kontekście zaniku koncepcji godności osoby oraz możliwość odwrócenia dokonujących się w Europie procesów, o których mowa była podczas wykładu.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze