fot. Facebook

Gorąca dyskusja o świątecznych plakatach: nowa fala ateizacji czy różne formy artystycznego wyrazu?

Święta powinny łączyć, ale jak pokazały przedświąteczne dni w Warszawie – potrafią też mocno dzielić. Wszystko za sprawą plakatów miejskich, które samorząd przygotował na czas… Do końca nie wiadomo, czy to plakaty zimowe czy świąteczne? Wraz z pojawieniem się plakatów w miejskiej oraz wirtualnej przestrzeni zaczęła się gorąca dyskusja. Zaangażowali się w nią politycy, sędziowie, duchowni i internauci.  

Nieco z dystansu próbuję zastanowić się, czy faktycznie było o co się kłócić. Dyskusji nigdy za wiele; wszak z poważnego, merytorycznego i otwartego dialogu może urodzić się sporo dobrego. Tu jednak nie obyło się bez mocnych oskarżeń i niepotrzebnej złości.  

>>> Sztuka pojednania. Scenariusz i wykonanie: Daniel Rycharski

fot. EPA/MOURAD BALTI TOUATI

Życzenia, które nie wszystkim się spodobały 

Na początku grudnia na ulicach Warszawy, w komunikacji miejskiej i w mediach społecznościowych pojawiły się plakaty odnoszące się do zimowej pory roku oraz zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Trudno było jednak na plakacie zauważyć świąteczne elementy. Na pracy autorstwa Aleksandry Jasionowskiej zobaczyć można za to łyżwiarzy na stawie w Ogrodzie Saskim z charakterystyczną wieżą ciśnień w tle. Hasło na plakacie brzmi: „Warszawa. Każdemu, bez wyjątków, wszystkiego dobrego”. W tym miejscu trzeba zadać sobie podstawowe pytanie: czy miejski plakat musi mieć symbole religijne? Zdziwiłbym się, gdyby takowych nie było na plakacie parafialnym zapraszającym wiernych na pasterkę. Ale czy są obowiązkowe na plakacie miejskim? Moim zdaniem mogą się na nim znaleźć, ale nie muszą. Nie czyniłbym z tego powodu zarzutu. Zarzuty jednak się pojawiły. I to z wielu stron. 

>>> Michał Jóźwiak: składaj życzenia, ale też je spełniaj [FELIETON] 

fot. Facebook

Gwiazdki w głowie 

Jeden z pierwszych miał naturę głównie polityczną. Według niektórych polityków partii rządzącej gwiazdki na plakacie (choć porozrzucane w różnej odległości od siebie) układały się w osiem gwiazdek. A te z kolei symbolizują hejterskie i wulgarne zawołanie w stosunku do Prawa i Sprawiedliwości. Zawołanie oczywiście godne potępienia i takie, które nie powinno funkcjonować w przestrzeni publicznej i jakiejkolwiek cywilizowanej debacie. Czy jednak na tym plakacie można się ich doszukać? Chciałoby się powiedzieć: „nie dajmy się zwariować!”. Swoje oburzenie wyraziła też sędzia Trybunału Konstytucyjnego (do niedawna jeszcze posłanka PiS) Krystyna Pawłowicz.  

>>> Sant’Egidio: Boże Narodzenie z ubogimi [GALERIA]

Lodowisko na Rynku Starego Miasta w Warszawie, fot. PAP/Paweł Supernak

Z kolei dla lidera Konfederacji – posła Krzysztofa Bosaka –  plakat był przenikliwie ponury i miał złowrogi klimat. „Mimo postaci ludzkich bije z niego samotność. Postaci nie mają twarzy. Choć są na łyżwach to nie bawią się. Jadą przed siebie jak w transie. Chłód zimy nie jest zrównoważony ciepłym światłem gwiazd tylko upiorną czerwienią. Symbole bez treści” – napisał polityk. Można z jego opinią się nie zgadzać, ale przynajmniej opierała się ona na odbiorze, który u niego wywołał plakat. A każdy ma prawo do takiej indywidualnej interpretacji. Bosak nie dopatrywał się tego, czego tam nie ma, ale podzielił się swoimi emocjami. Niektórzy internauci odpowiedzieli jednak posłowi, że technika warszawskiego zimowego baneru nawiązuje do klasyki stylu polskiego plakatu i że widocznie polityk z historią sztuki plakatowej nie jest zaznajomiony. Do „warszawskiego stylu” przyłączyły się także inne miasta. Równie świeckie w wymowie plakaty przygotowały m.in. Szczecin i Łódź.  

>>> Sebastian Zbierański: święta odarte z boskości [FELIETON]

fot. Facebook

Krytyka biskupa 

Swoją opinię w temacie wyraził też metropolita krakowski, który nie stroni od żywych, bieżących, społecznych, niekiedy wprost politycznych dyskusji. Lubi zabierać głos w tematach, które ogniskują społeczeństwo, tak robił już np. w trakcie dyskusji o prawach osób LGBT czy w czasie debaty na temat europejskiej integracji. Tym razem abp Marek Jędraszewski miejskie plakaty ocenił jako „nową falę ateizacji”. Dyskusję o zimowych plakatach niektórych samorządów połączył z historycznym wspomnieniem czasów komunizmu. Biskup niejako porównał komunistów wprowadzających stan wojenny i walczących z krzyżem w krakowskiej Nowej Hucie z łyżwiarzami na warszawskim plakacie. Według hierarchy są one przykładem agresywnego ateizmu. Trudno nie odnieść wrażenia, że porównanie jest przejaskrawione i nieusprawiedliwione.  

Wersja z Ursynowa 

Dyskusja zataczała coraz szersze kręgi. W pewnym momencie pojawił się plakat numer dwa. Jego autorem jest warszawiak i wieloletni mieszkaniec dzielnicy Ursynów – grafik Grzegorz Pilarski. Postanowił stworzyć nową wersję zimowego plakatu stolicy Polski. Zamiast łyżwiarzy pojawiła się szopka. A zamiast życzeń „dla wszystkich bez wyjątku” – hasło „Ursynów pamięta, skąd się wzięły święta”. W rozmowie z misyjne.pl przyznaje, że plakat powstał przez przypadek. – Miałem otwarty program graficzny, obok Facebooka, a tam warszawski, miejski plakat świąteczny. Przeniosłem go do programu i stwierdziłem, że czas zrobić jego własną wersję. Ta „warszawska” jest niestety… dość śmieszna i niezbyt świąteczna. Swoją wersję wrzuciłem w dwie „ursynowskie” grupy w mediach społecznościowych, stamtąd to ktoś podał dalej… I się zakotłowało – mówi pan Grzegorz. Przyznaje też, że nie spodziewał się takiego odzewu na swoja pracę. – Kompletnie mnie to zaskoczyło. Moja żona dostała nawet e-maila od posła w kompletnie innej sprawie – ale z tym plakatem jako życzeniami świątecznymi – śmieje się w trakcie naszej rozmowy.  

>>> Poznań: drzewka oliwne od studentów z Duszpasterstwa Akademickiego trafią m.in. do prezydenta i społeczności LGBT

fot. Grzegorz Pilarski

Jego pracę niektórzy wykorzystali do wojny z plakatem oryginalnym, czyli z tym miejskim. W rozmowie z panem Grzegorzem wyczuwam jednak, że on żadnej wojny nie chciał. Chciał za to, by wobec miejskiego i bardzo świeckiego plakatu – powstał drugi, bardziej religijny. Mówi wprost, że chciał wyrazić swój sprzeciw wobec wypłukiwania religii i motywów religijnych z przestrzeni publicznej, ale – ręczę za to – w naszej rozmowie nie usłyszałem wojennej retoryki. Grzegorz Pilarski przyznaje, że swoją pracą chciał przypomnieć ludziom z ratusza, o co tak naprawdę chodzi w świętach w naszych kręgu kulturowym. – To, co się dzieje w Warszawie pod względem światopoglądowym często jest dla mnie nieakceptowalne. Dlatego zabrałem (choć trochę niechcący) w tej sprawie głos – mówi grafik. Ratusz z kolei tłumaczy, że grafika nie miała w kogokolwiek uderzać. – To bardzo pozytywny, neutralny plakat. Nie ma żadnego ukrytego przekazu. Jeżeli ktoś dopatruje się na nim negatywnych i złych znaczeń, to bardziej świadczy to o nim, niż o plakacie – mówi rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth-Lutyk.  

>>> Kolęda „Niedomytek”

Grafik Grzegorz Pilarski, fot. archiwum prywatne

Zabrakło czegoś ważnego  

Autor ursynowskiego plakatu – w przeciwieństwie do niektórych uczestników tej dyskusji – w miejskim plakacie nie doszukuje się drugich, ukrytych znaczeń, ale po prostu nie widzi tego, co chciałby zobaczyć, czyli odniesień religijnych. I dlatego stworzył ów drugi, alternatywny plakat. I ta alternatywa – jak podkreśla – wielu osobom się spodobała. Ku jego zaskoczeniu, także mieszkańcom Wilanowa i Ursynowa. – Ursynów i Wilanów mają opinię najbardziej „postępowych” i liberalnych dzielnic Warszawy. A po mojej publikacji okazało się, że to nie do końca prawda. Było wiele osób, którym to się podobało, dla których było to potrzebne i ważne. Okazało się, że Ursynów jest całkiem świąteczny i bożonarodzeniowy – opisuje reakcję bliższych i dalszych sąsiadów. Pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy, choć oczywiście znalazły się również i te bardzo krytyczne. – Czytałem na przykład, że miasto powinno być „świecką przestrzenią” i nie powinno posługiwać się symbolami religijnymi. Dla mnie to trochę absurdalne! Widzę w tym faryzeizm. Prezydent Warszawy jest w stanie zapalić świece chanukowe, mówić o ramadanie, a gdy przychodzi czas chrześcijańskich świąt, to nagle staje się tak bardzo świecki. Wtedy na plakacie widzimy łyżwiarzy wśród drzew, a o Bożym Narodzeniu nie ma ani słowa – ocenia Grzegorz Pilarski i dodaje, że taka postawa wpisuje się w tendencje znane już z wielu miejsc Europy. 

>>> Szopka betlejemska w malarstwie

fot. EPA/DIEGO AZUBEL

Panu Grzegorzowi przytaczam główny argument ratusza, autorki plakatu i wszystkich, którym on się podoba. Brzmi on mniej więcej tak: „Plakat miał być dla wszystkich, był więc jak najbardziej świecki, zimowy, a nie świąteczny”. – Nie przekonuje mnie to – odpowiada mój rozmówca. Zadaje też pytanie: „Czemu w takim razie nie ma letnich albo jesiennych plakatów z życzeniami?”. – Takie tłumaczenie nie ma sensu. W tym czasie chodzi przecież o święta Bożego Narodzenia. Czy ludzie w pracy składają sobie życzenia z okazji zimowej przerwy? Nie sądzę – podkreśla Pilarski.  

Łagodzenie obyczajów 

Czy ta gorąca dyskusja udowadnia, że żyjemy w „epoce” obrazkowej, w której to obraz wywołuje największe emocje? – Obraz oczywiście przemawia jako pierwszy, ale słowa też są ważne. Na moim plakacie oprócz grafiki pojawia się również hasło, które było później cytowane często, bo ze względu na rym łatwo zapadało w pamięć. A skuteczny komunikat to zazwyczaj połączenie obrazu i słowa – mówi grafik Grzegorz Pilarski. 

>>> Maciej Kluczka: organizujmy debatę, a nie kłótnię

Zdaje się, że „plakatowa awantura” mogłaby skłonić jej uczestników i obserwatorów do pewnej refleksji… Zanim zaczniemy kogoś oskarżać o niecne zamiary, może warto stworzyć coś swojego, coś alternatywnego? Podobnie jak zrobił to pan Grzegorz. Wszystkich gustów zadowolić się przecież nie da, tak samo nie da się pogodzić wszystkich opinii i światopoglądów. Powinniśmy umieć ze sobą żyć – razem albo przynajmniej obok siebie. A – co pokazuje ta historia – dzięki artystycznym formom wyrazu możemy ze sobą dyskutować, a nie obrzucać się epitetami. Niech sztuka łagodzi obyczaje!  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze