Fot. Wikimedia commons/

Jan Kanty – święty profesor. Był jak anioł dla potrzebujących

Dziś Kościół wspomina świętego Jana Kantego. To święty czczony przede wszystkim jako patron środowisk akademickich, uczącej się i studiującej młodzieży, poświęcił jej przecież prawie całe swoje życie.

Najsławniejsza z legend o św. Janie Kantym związana jest z dzbanem. Otóż, podczas przechadzki uliczkami Krakowa Jan zobaczył płaczącą dziewczynę. Siedziała na ziemi i rozpaczała nad rozbitym dzbanem, z którego wylało się mleko. Zapewne była służącą i mogła spodziewać się kary za swoją nieostrożność. Pełen współczucia profesor pozbierał skorupy i w niewytłumaczalny sposób skleił je w jedną całość. Następnie nakazał dziewczynie zaczerpnąć wody z pobliskiej rzeki – Rudawy. Ku jej zdumieniu woda zamieniła się w mleko. Łzy smutku zamieniły się w łzy szczęścia…

Ale to nie jedyna cudowna opowieść o świętym prosforze. Zgodnie z inną, podczas jednej ze swoich pielgrzymek miał zostać napadnięty przez zbójców. Zgodził się oddać im wszystkie pieniądze, byleby ujść z życiem. Ale kiedy obrabowany już się oddalił, przypomniał sobie, że przecież ma zaszyte nieco grosza w swoim zniszczonym płaszczu. Zawrócił więc, by i to – zgodnie z obietnicą – oddać złodziejom i nie złamać danego słowa.

>>>Mieliśmy w domu świętą, ale żadne z nas tego nie zauważyło  

Dobro wraca

Jan Kanty znany był ze swojej troski o biednych. Z tym też związanych jest wiele opowieści. Powszechnie było wiadomo, że dzielił się jedzeniem z potrzebującymi. Mówiono, że kiedy oddawał im swój posiłek, produkty w cudowny sposób wracały na jego talerz. Za każdym razem, gdy z okna jadalni uniwersytetu, na którym pracował jako wykładowca, dostrzegł żebraka, wstawał z okrzykiem „Jezus przychodzi” i przekazywał mu swój posiłek, chętnie sadzając biednego na swoim miejscu za stołem. Jego postawa utrwaliła wśród wykładowców zwyczaj oddawania jednego posiłku ubogim. Żył Ewangelią, a dobro które czynił, wracało do niego, nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Ale wiedzieli to wszyscy świadomi jego świętości. Przekonanie to znalazło wyraz w przekazywanych z ust do ust historiach. Przytoczmy jedną z nich. Mówiono, że profesor dostał od pewnego ogrodnika kosz pełen jabłek. A że nie zwykł gromadzić nic dla siebie, lecz zawsze miał na uwadze ubogich, przesłał je pewnemu krakowskiemu szewcowi. Szewc rozdzielił kilka jabłek pomiędzy swoje dzieci, resztę oddał zaś znajomemu krawcowi, który zapadł na zdrowiu. Krawiec ów, chcąc zadbać o swoją sąsiadkę staruszkę, ofiarował jabłka kobiecie, a ta – uważając, że jej wystarczy mleko i chleb, a witaminy powinny trafić do kogoś, kto spala się przy pracy, dba o biednych, opiekuje się nimi, zapominając o sobie – przesłała je… Janowi.

>>>Święta teściowa. To nie żart!

św. Jan Kanty

Fot. wikipedia

Dwa doktoraty

Jan Kanty urodził się 24 czerwca 1390 r. w Kętach. Po skończeniu tamtejszej szkoły zapisał się na krakowską uczelnię. Najpierw studiował nauki wyzwolone, głównym wykładanym przedmiotem była filozofia Arystotelesa. W 1418 r. został magistrem filozofii, na życie zarabiał prywatnymi lekcjami i pomocą duszpasterską jako kapłan. Nie znamy dokładnej daty ani miejsca jego święceń, mogło to być około roku 1421. Ok. 1430 – po krótkiej przewie w naukowym życiu – rozpoczął wykłady na Wydziale Filozoficznym. Był profesorem filozofii, dziekanem i rektorem Kolegium Większego, równocześnie zaczął studiować teologię, miał wówczas ok. 40 lat. W roku 1439 zdobył tytuł bakałarza

z teologii, a cztery lata później – magistra, który był wówczas jednoznaczny z doktoratem. Od roku 1443 do końca życia prowadził wykłady z teologii, mimo że uczyniono go proboszczem w Olkuszu. Większość badaczy twierdzi, że w ogóle w Olkuszu się nie pojawił i szybko z urzędu zrezygnował. Ale są i tacy, którzy utrzymują, że i owszem, był tu i widział co nieco. W ludowej legendzie, wciąż żywej w mieście, wspomina się nie tylko dobre uczynki świętego, ale i jego ostre, surowe kazania piętnujące rozrzutność, rozpustę i egoizm olkuskich właścicieli kopalń srebra. Bo trzeba wiedzieć, że w okresie świetności Olkusza zdarzało się, iż co bogatsi zamawiali dla swoich dzieci srebrne kołyski. Znawcy historii regionu, podają zasłyszaną legendę, jak to święty – nie mogąc znieść pogorszenia obyczajów olkuskich mieszczan – przeklął miasto i jego mieszkańców, a następnie przeniósł się do Krakowa.

Tak czy inaczej, faktem jest, że trudno byłoby księdzu Janowi połączyć obowiązki naukowe i duszpasterskie związane z probostwem. Wybrał więc te pierwsze. Wśród rozlicznych zajęć profesor znajdował jeszcze czas na przepisywanie manuskryptów, większość z nich przechowywana jest w bibliotekach – watykańskiej i jagiellońskiej.

>>>Święta uśmiechnięta i niezwykła kobieta: Urszula Ledóchowska

św. Jan Kanty

Fot. wikipedia

Ręka na ulicach Krakowa

Był człowiekiem żywej wiary i głębokiej pobożności. Dbał także o ubogich studentów, których wspomagał z własnych, skromnych funduszy. Przez całe życie nie zaniechał działalności duszpasterskiej – zachęcał do częstego przyjmowania Komunii Świętej i dużo czasu spędzał w konfesjonale. „Codziennie po ukończeniu swoich zajęć udawał się z Akademii prosto do kościoła, gdzie długo się modlił i adorował Chrystusa utajonego w Najświętszym Sakramencie” – napisał Klemens XIII w bulli kanonizacyjnej. Duchowe wsparcie dawał też swoim studentom. Jeśli dowiedział się, że ktoś schodzi na złą drogę, często osobiście interweniował, co znalazło swój obraz w pewnym średniowiecznym opisie. Otóż, św. Jan nawet po śmierci czuwał nad krakowskimi żakami. Ponoć co jakiś czas w różnych miejscach pojawiała się ręka mistrza ze świecą i wędrowała po ulicach Krakowa, prowadząc żaka, który zgubił drogę mądrości. Profesor prawie całe swoje życie spędził w Krakowie. Tu też, w Kolegiacie św. Anny, znajduje się jego grób. Został pochowany pod amboną od razu po śmierci w 1473 r. Nikt bowiem nie wątpił w jego świętość. Prawie wiek później, w 1549 r. wystawiono mu okazały grobowiec. Przy relikwiach św. Jana Kantego można się tu modlić do dziś.

>>>Joanna Beretta Molla – święta matka i święta od codzienności

* * *

Jana Kantego oficjalnie ogłoszono błogosławionym w 1680 r., a w roku 1767 – świętym, jego kult jest żywy do dzisiaj. To święty czczony przede wszystkim jako patron środowisk akademickich, uczącej się i studiującej młodzieży, poświęcił jej przecież prawie całe swoje życie. Wspomnienie świętego przypada 20 października, w archidiecezji krakowskiej – której jest patronem – dzień ten obchodzony jest jako uroczystość.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze