fot. cathopic

Jeśli boisz się spowiedzi, powiedz o tym w konfesjonale [ROZMOWA]

– Chrystus już tyle razy przebaczył mi moje winy i grzechy, że ja też chcę być narzędziem Bożym i chcę pomóc innym doświadczyć Bożego miłosierdzia. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek miał pokusę surowości wobec penitenta – mówi ks. Adrian Szafranek w rozmowie z Michałem Jóźwiakiem.

Co by Ksiądz powiedział tym, którzy boją się spowiedzi, bo obawiają się oceny spowiednika?

– Najpierw chciałbym usłyszeć od tej osoby, z czego wynika ta obawa. Może z jakichś wcześniejszych, negatywnych doświadczeń podczas spowiedzi. Nie zawsze my, kapłani, jesteśmy odpowiednio wrażliwi. Czasami obawa wynika z tego, że znam księdza, do którego udaję się do spowiedzi. Na szczęście nikt nas nie zmusza do spowiedzi u konkretnej osoby. Niektórzy lubią się spowiadać u kapłana znajomego, inni wręcz przeciwnie – jest to dla nich bariera nie do pokonania. Ci pierwsi tłumaczą to w ten sposób, że ksiądz mnie zna, dlatego jest w stanie lepiej mi pomóc. Zwracamy uwagę na to, na czym nam zależy: wiem, że ten ksiądz przyjmie mnie w konfesjonale z miłością i akceptacją, że będzie w odpowiedni sposób dla mnie wymagający, że będzie można odczuć przez jego posługę i słowa samego Chrystusa. A co bym odpowiedział ludziom, którzy boją się spowiedzi? Że trzeba się przełamać. Im więcej sił i wewnętrznych głosów, które mówią mi, żeby nie iść do spowiedzi, tym bardziej jest mi ona potrzebna. Zdarza mi się modlić za osoby, które od dłuższego czasu żyją „w zawieszeniu”. Czują gdzieś w środku, że trzeba iść do spowiedzi, ale jednak nie idą. Wydaje mi się, że im dalej od spowiedzi, tym trudniej podejść do kratek konfesjonału.

Dużo zależy od spowiednika. Powinniśmy szukać duchownego o odpowiedniej dla nas wrażliwości czy zdawać się na los?

– Na pewno trzeba się modlić o dobrego spowiednika i za niego. Myślę, że mógłby to być stały punkt w przygotowaniu do spowiedzi świętej. Oczywiście, że najlepiej iść do księdza, do którego mamy zaufanie. Ale czasami nie mamy takiej możliwości wyboru. Żyjemy w grzechu, potrzebujemy spowiedzi, podchodzimy do kapłana, który akurat spowiada. Może odpowiednią byłaby wskazówka, żeby powiedzieć kapłanowi na początku, że bardzo się boimy spowiedzi. To ważna informacja dla kapłana, bo będzie bardziej uważny w spowiadaniu. Jest to dla niego informacja, że powinien wykazać się szczególnym zrozumieniem i empatią. Dla penitenta jest to z kolei początek zrzucania wewnętrznego ciężaru, który zaczyna się już przed wyznaniem grzechów.

fot. arch. Adrian Szafranek

Ma Ksiądz czasem pokusę surowości w konfesjonale?

– Nie przypominam sobie takiej pokusy. A to dlatego, że wiem, że Chrystus już tyle razy mi przebaczył moje winy i grzechy, że ja też mam być narzędziem Bożym i mam pomóc innym doświadczyć Bożego miłosierdzia. Prędzej mierzę się np. ze swoim zmęczeniem fizycznym, które może powodować, że kapłan wydaje się być mniej zaangażowanym w spowiedź.

Spowiedź to „sztuka”, której duchowni się uczą. Jak ta nauka wygląda w seminarium i później?

– To sakrament, którego wciąż się uczę. Początek nauki to czas dużo przed seminarium, kiedy jestem po drugiej stronie kratki konfesjonału, jako ten „spowiadający się”. W seminarium mamy zajęcia z teologii i psychologii, które pomagają nam zrozumieć istotę spowiedzi i ludzką naturę. Szczególnie ta warstwa teologiczna jest bardzo ważna, aby nie sprowadzić spowiedzi tylko do wymiaru ludzkiego. Przecież ja w tym sakramencie głoszę zbawienie: Bóg ci przebacza, nie umrzesz w swoim grzechu. W programie studiów przed przyjęciem święceń prezbiteratu jest też praktyka. Nie jest to normalna spowiedź, ale wspólnie omawiamy pewne kazusy i uczymy się, jak mądrze podejść do penitenta, tak, aby jak najlepiej przeżył ten sakrament. Po święceniach księża dbają o to, żeby samemu się dokształcać. Na pewno ciekawą propozycją dla kapłanów jest „Szkoła dla spowiedników” organizowana przez Zakon Braci Mniejszych Kapucynów. W jej ramach organizowane są sesje, które mają na celu „zapewnienie przestrzeni i zaproponowanie narzędzi, aby kapłani w sposób interdyscyplinarny pogłębili własną wiedzę, poddali wspólnej refleksji trudne i złożone przypadki spowiednicze, podzielili się własnym doświadczeniem oraz skutecznie szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania”.

>>> Ks. Mateusz Markiewicz: Kościół nie może zgodzić się na zniesienie tajemnicy spowiedzi [KOMENTARZ]

Ksiądz bywa również penitentem. Po której stronie kratek konfesjonału jest „łatwiej”? Jak można porównać te dwie sytuacje?

– Na pewno warto zaznaczyć, że ksiądz, który spowiada, sam potrzebuje regularnej spowiedzi świętej. My, kapłani, wiele uczymy się od naszych penitentów. Przede wszystkim zawstydzającej miłości do Boga. Brzmi to dziwnie, ale tak jest w rzeczywistości. Słuchanie spowiedzi, przyznawania się do swoich grzechów uczy miłości. To dla mnie budujące, kiedy widzę, jak wierny potrafi stanąć w prawdzie, przyznać się do swoich win, a przede wszystkim uznać zależność od Boga. Myślę, że dobrze, kiedy kapłani mają taką refleksję: chciałbym się spowiadać, jak mój penitent, z takim oddaniem i zaufaniem wobec Boga. Posługa w konfesjonale może stać się piękną drogą uświęcenia dla księdza. Może rodzić dobre pragnienia i postanowienia dotyczące własnej spowiedzi. Na pewno odkąd sam służę w konfesjonale – zmieniłem swoją spowiedź, jest ona na pewno bardziej dojrzała niż kiedyś.

Lubi Ksiądz spowiadać?

– Lubię spowiadać, chociaż nie jest to łatwe. Ta posługa jest wpisana w krzyż, który noszą kapłani, gdy patrzą na wiernych, którzy są czasem przygnieceni grzechami i zniewoleniami, wieloma walkami duchowymi, czasami zwycięskimi, a czasami niestety z porażkami. W spowiedzi jest ta rzeczywistość Boża, ale jest i płaszczyzna ludzka. Cieszę się, kiedy ktoś wraca i mówi, że spowiedź mu pomogła, że robi małe postępy w swoim życiu, że wie, iż wszystko zawalił, ale w sumie to jest jedyne miejsce, do którego może wrócić i czuć się przyjętym. Taka jest miłość Pana Boga.

kapłaństwo
Fot. cathopic

Jak się dobrze spowiadać? Jakie dałby Ksiądz wskazówki?

– Po pierwsze należy podchodzić do tego sakramentu z wiarą w to, że po drugiej stronie jest sam Chrystus. To On mnie przyjmuje, to On mnie słucha, to On przebacza. To On napomina, a zadośćuczynienie zadane przez kapłana jest darem samego Chrystusa, który mnie wychowuje. Warto też wykorzystywać to, co Kościół już opracował i nam dał, czyli pięć warunków dobrej spowiedzi. Warto się krótko przedstawić na początku. Powiedzieć, jak ma się na imię, ile ma się lat, co się w życiu robi, czy ma się rodzinę, czy jest się samotnym. W samym wyznaniu grzechów warto być całkowicie szczerym wobec spowiednika. Niech to wyznanie będzie konkretne, z podaniem tylko istotnych okoliczności. Jeśli wyznajemy grzechy śmiertelne (ciężkie), to pamiętajmy o podaniu liczby. Może warto na jakimś etapie życia, kiedy pragniemy większego wzrostu duchowego lub rozeznajemy nasze powołanie, poszukać stałego spowiednika. Ksiądz, który zna naszą historię życia, wewnętrzne trudności, i który byłby dostępny i dyspozycyjny może dużo lepiej pomóc. Na pewno dobrą radą byłoby to, aby się nie zniechęcać niepowodzeniami i być wytrwałym w walce duchowej.

Chyba warto też być po prostu odważnym. Bo do konfesjonału nigdy nie idzie się po potępienie, ale zawsze po odpuszczenie grzechów i uzdrowienie.

Otóż to. Może dodam jeszcze jedną wskazówkę. Jeśli nie ma księdza w konfesjonale, a potrzebujemy sakramentu pojednania, to nigdy nie bójmy się o to poprosić. Od tego, jako księża, jesteśmy.

Czasem jednak na spowiedź warto się umówić wcześniej, bo konieczne jest dłuższe spotkanie. Kiedy potrzebna jest spowiedź generalna?

– Spowiedź generalna wydaje się być osobnym zagadnieniem. To spowiedź z całości albo części życia. Może się przydać na jakimś etapie nawrócenia i potrzeby zerwania ze swoim starym, grzesznym życiem. Bywa też, że niektóre formy rekolekcji zakładają taką spowiedź. „Generalka” może też przynieść duże dobro osobom, które zmieniają stan życia – wchodzą w małżeństwo, są przed przyjęciem sakramentu święceń, maja zamiar wstąpić do seminarium czy zakonu. Za każdym razem jednak taki pomysł należy omówić wcześniej ze swoim spowiednikiem. Nie zawsze pomysł takiej spowiedzi jest dobry, szczególnie kiedy cechuje penitenta skrupulanckie sumienie. Chciałbym życzyć wszystkim kapłanom w konfesjonale wielkiej miłości do grzeszników na wzór samego Chrystusa, a grzesznikom gotowości do przyjęcia Bożego Miłosierdzia i wejścia na drogę przemiany życia!

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze