Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Kiekrz – tutaj nad jeziorem Jezus objawił się świętej Faustynie Kowalskiej [REPORTAŻ]

Kiekrz to osiedle administracyjne Poznania, znajduje się tam klasztor Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. To właśnie tutaj w 1929 r. na zastępstwo za jedną z sióstr przyjechała siostra Faustyna Kowalska. Podczas pobytu nad jeziorem objawił jej się Jezus. Na pamiątkę tego wydarzenia w tym miejscu wybudowano krzyż oraz odtworzono drogę, którą prawdopodobnie spacerowała święta. W klasztorze do dziś zachowały się też liczne pamiątki po Faustynie.

W Kiekrzu, blisko klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, znajduje się małe jezioro Kierskie. Do tego miejsca jeszcze przed wojną, w 1929 r., przyjechała siostra Faustyna Kowalska, aby zastąpić jedną z chorych sióstr. Podczas swojego pobytu w dzisiejszej Wielkopolsce zajmowała się gotowaniem i innymi kuchennymi pracami. Wówczas często razem z innymi siostrami chodziła na spacery w pobliżu jeziora.

Dla ciebie

Pewnego dnia – wolnego od pracy – święta Faustyna poszła nad jezioro odpocząć i się pomodlić. Tak zapatrzyła się w wodę, że zaczęła uwielbiać Boga w podziękowaniu za ten żywioł i w tym momencie zobaczyła Jezusa, który powiedział, że wszystkie te rzeczy stworzył dla niej. Można o tym przeczytać w jej „Dzienniczku”:

Kiedy byłam w Kiekrzu, aby zastąpić jedną z sióstr na krótki czas, w jednym dniu po południu poszłam przez ogród i stanęłam nad brzegiem jeziora, i długą chwilę zamyśliłam się nad tym żywiołem. Nagle ujrzałam przy sobie Pana Jezusa, który mi rzekł łaskawie: „To wszystko dla ciebie stworzyłem, oblubienico Moja, a wiedz o tym, że wszystkie piękności niczym są w porównaniu z tym, co ci przygotowałem w wieczności”. Dusza moja została zalana tak wielką pociechą, że pozostałam tam do wieczora, a zdało mi się, że jestem krótką chwilę. Dzień ten miałam wolny i przeznaczony na jednodniowe rekolekcje, więc miałam zupełną swobodę oddać się modlitwie. O, jak Bóg jest nieskończenie dobry, ściga nas swoją dobrocią. Najczęściej zdarza się, że udziela mi Pan największych łask wtenczas, kiedy ja się wcale ich nie spodziewam (Dz.158).

W miejscu, w którym nastąpiło objawienie znajduje się dzisiaj krzyż oraz murowany ołtarz. Można również przespacerować się ścieżką odtworzoną na kształt tej, którą nad jezioro chodziła Faustyna.

>>> Było we mnie pytanie: dlaczego tak się dzieje? Bóg pokazywał mi odpowiedź [ROZMOWA]

Jak podkreśla w rozmowie ze mną siostra Faustyna – obecna przełożona domu w Kiekrzu– dwa razy w roku przy krzyżu odprawiana jest msza święta – w niedzielę przypadającą najbliżej 5 października (gdyż wtedy w sanktuarium pw. świętej Faustyny odbywa się odpust) oraz w Święto Miłosierdzia.

Od wiosny aż do jesieni do Kiekrza przyjeżdżają pielgrzymi – głównie młodzież wraz z kapłanami, którzy również odprawiają mszę w tym miejscu. – Niestety drogi, którą nad jezioro chodziła siostra Faustyna nie da się już idealnie odwzorować, bo trzeba by wtedy przejść przez ogrodzony teren oraz przez tory. Niedaleko jeziora są jednak korzenie brzozy, które prawdopodobnie jeszcze ją „pamiętają”. Właśnie wzdłuż brzóz biegła ścieżka Faustyny, o czym przez lata opowiadały nam siostry – wspomina zakonnica.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Bogactwo charyzmatu

Miejsce objawień w Kiekrzu jest dla Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia bardzo ważne, podobnie jak sama święta Faustyna Kowalska.

– Z każdym rokiem odkrywamy, jak wielkie bogactwo Jezus dał nam w Faustynie, która poszerzyła nasz charyzmat. To dzięki niej dziś możemy być bliżej ludzi. Kiedyś byłyśmy zgromadzeniem półkontemplacyjnym. Miałyśmy swoje wychowanki, którym pomagałyśmy zacząć lepsze życie. Były to głównie kobiety i dziewczęta moralnie zaniedbane, zarabiające na swoje utrzymanie na ulicy, bo inaczej nie potrafiły sobie poradzić. My natomiast uczyłyśmy je pracy oraz prowadzenia normalnego domu. Faustyna przyniosła nam takie bogactwo naszego charyzmatu, że uznałyśmy ją za swoją duchową współzałożycielkę, chociaż przecież sama wstąpiła do już istniejącego zgromadzenia. Ale przecież z Bogiem wszystko jest możliwe. On to wszystko wymyślił, a my staramy się nieść miłosierdzie dalej i przybliżać je ludziom prowadząc rekolekcje lub jeżdżąc do różnych parafii – wyjaśnia siostra Faustyna.

Dom Samotnej Matki

Jednym z takich dzieł jest również Dom Samotnej Matki prowadzony przez Zgromadzenie właśnie w Kiekrzu już od ponad trzydziestu lat. Aktualnie trwa w nim generalny remont. Aby uzbierać pieniądze na ten cel – siostry jeżdżą do różnych parafii i opowiadają o tej inicjatywie.

– Pomagamy przede wszystkim kobietom i dziewczętom oczekującym dzieci, dla których ciąża albo była zupełnie nieoczekiwana, albo które doznały przemocy ze strony partnerów lub bliskiej rodziny. Współpracujemy też z psychologami, pedagogami i prawnikami, więc nasze podopieczne mogą u nas uzyskać wieloaspektową pomoc, dzięki czemu później łatwiej wyjść im z sytuacji, w której się znalazły – opowiada przełożona.

Większość kobiet trafia do Domu z interwencji. Często zdarza się, że do sióstr dzwoni policja z prośbą o zaopiekowanie się kobietami. Często zgromadzenie zawiera umowę z urzędem miasta lub z gminą, z której pochodzą matki. Wówczas ich pobyt opłacany jest właśnie przez te instytucje. Zazwyczaj trwa to przez rok, ale zdarza się też, że kobiety szybciej uporządkują swoje życie oraz znajdą pracę. Co istotne – większości kobiet rzeczywiście udaje się pomóc.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

– Czasami oczywiście kobieta wróci do byłego partnera, bo jest z nim bardzo związana uczuciowo i mimo że wcześniej bił ją oraz dzieci – wierzy mu, że się zmieni i że teraz będzie pięknie. Mimo to żadna zmiana nie następuje. I właśnie wtedy często ta matka przypomina sobie wszystko, czego dowiedziała i czego nauczyła się u nas i wraca do naszego Domu z podziękowaniem i przyznaje, że dopiero po jakimś czasie wszystko zrozumiała. Najczęściej jednak po pobycie u nas kobiety zmieniają swoje życie na lepsze, bo mają świadomość, że muszą to zrobić dla dobra swoich dzieci. Choć zdarza się, że trafiają do nas osoby z rodzin patologicznych albo z trudnych środowisk, które oczekują, że my zrobimy za nie wszystko. Wtedy na przykład wychodzą gdzieś i zostawiają dzieci z przeświadczeniem, że zajmiemy się nimi my albo inne kobiety – przyznaje moja rozmówczyni.

>>> Co zrobić, jeśli odmawianie różańca bardziej mnie irytuje niż uspokaja?

Siostra Faustyna zwraca też uwagę, że nie od razu, ale często już po krótkim czasie od zamieszkania w domu, kobiety dzielą się chętnie swoimi historiami. Są to zazwyczaj opowieści pełne bólu i łez.

– Niektóre podopieczne na początku są bardzo zdystansowane ze względu na to, że Dom Samotnej Matki prowadzimy my, czyli siostry zakonne. Ale po czasie, gdy zrozumieją, że one wcale nie muszą żyć jak w zakonie i że pracują z nami też świeccy – wolontariusze, psycholodzy czy pedagodzy, to wtedy się otwierają i zaczynamy normalnie rozmawiać – mówi.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Matki trafiające do domu prowadzonego przez siostry nie zawsze są wierzące. Zdarza się, że odeszły od Boga już w dzieciństwie. Czasami buntują się, kiedy są zapraszane na mszę świętą, nawet jeśli siostry chcą się w tym czasie zająć ich dziećmi.

– Mamy też wspólną modlitwę dla całej grupy. Wtedy staramy się zachęcać kobiety, żeby się z nami pomodliły. I już wielokrotnie słyszałyśmy później, że dzięki temu i dzięki Słowu usłyszanemu podczas mszy, zyskują wewnętrzny spokój lub wymadlają dla siebie polepszenie sytuacji. Nie są to więc jakieś spektakularne przełomy w ich wierze, ale zawsze to już jakaś forma przybliżenia do Boga – dodaje przełożona.

Radość z życia

W klasztorze w Kiekrzu obecnie mieszka jedenaście sióstr. Niektóre zajmują się pracami domowymi a inne mają swoje zadania w Domu Samotnej Matki. Niektóre siostry prowadzą rekolekcje w parafiach albo pomagają przeżyć rekolekcje indywidualne na miejscu w kierskim klasztorze – jak moja rozmówczyni:

– Przed rekolekcjami często spotykam się z ludźmi i z nimi rozmawiam, aby dowiedzieć się, czego potrzebują. Mogę pomóc im w rozmowach duchowych albo coś zaproponować. Jeśli ktoś przyjedzie do nas, a chce przeżyć samotne rekolekcje, wtedy na przykład udostępniam mu coś do słuchania. A jeśli uznam, że ktoś potrzebuje ciszy, to ma możliwość spokojnego pobytu u nas i na przykład czytania Pisma Świętego, wzięcia udziału w adoracji lub pójścia na spacer.

>>> Nasze życie pokazuje nam, że Bóg jest z nami i jest w tym wszystkim dobry [ROZMOWA]

Wiele z sióstr każdego dnia słucha więc ludzkich historii, często takich, które naprawdę nie są łatwe.

– Jesteśmy kobietami i zdarza się, że jakąś z tych historii bardzo przeżywamy. Ale wszystko to oddajemy później na modlitwie Bogu. Czasami sama mówię: „Jezu, widzisz, że ta sytuacja jest beznadzieja, a ja nie wiem, jak ją rozwiązać”. I wtedy pojawia się we mnie jakieś wewnętrzne uspokojenie i świadomość, że wszystko jest w rękach Boga, a my robimy, co możemy. A czasami nawet to, czego „nie możemy” (śmiech) Często też po takiej modlitwie zauważam coś, czego wcześniej zupełnie nie widziałam, a dzięki czemu dany problem jest łatwiej rozwiązać. Poza tym oczywiście rozmawiamy dużo we wspólnocie – dzielimy się tym, co przeżywamy i dużo się śmiejemy, żeby rozładować napięcie – mówi siostra Faustyna.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Uśmiech i pozytywne nastawienie do życia jest też czymś, co można zobaczyć na facebookowym profilu Święta Faustyna nad jeziorem, na którym siostry dzielą się swoją codziennością.

– Myślę że nasza pozytywna energia to dar, który dostałyśmy od Pana Boga i którym bardzo chcemy dzielić się z innymi. Media społecznościowe dopiero odkrywamy. Często pytamy się znajomego księdza, jak złożyć jakiś filmik albo jakiego programu najlepiej do tego użyć i staramy się pokazywać nasze życie może wciąż w nieco nietypowy dla zakonów, ale bardzo radosny sposób. Mamy też teraz nową przełożoną generalną, która ma czterdzieści kilka lat i która sama wychodzi z założenia, że do młodych ludzi można dzisiaj dotrzeć właśnie poprzez media społecznościowe. Z kolei jedna z sióstr, która pracuje w Domu Samotnej Matki od dłuższego czasu prowadzi konto na Instagramie „W Drodze z Faustyną”, na które dodaje zdjęcia ze swojego życia klasztornego oraz myśli z „Dzienniczka”, które niosą przesłanie dla internautów. Dzięki takim działaniom również w Internecie możemy szerzyć Boże miłosierdzie, o co przecież Pan Jezus prosił Faustynę – wyjaśnia zakonnica.

>>> Nawet jeśli się zagubię, to wiem, że Bóg mnie nie zostawi [PODKAST]

Profile prowadzone przez siostry w mediach sprawiają też, że coraz więcej osób dowiaduje się o objawieniach, które miały miejsce nad małym jeziorem Kierskim. Do sióstr odzywają się chociażby pedagodzy czy prawnicy, którzy oferują swoją pomoc dla kobiet przebywających w Domu Samotnej Matki.

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Dobre owoce

Święta Faustyna przyjechała do Kiekrza 7 lipca. Na pamiątkę tego wydarzenia siódmego dnia każdego miesiąca w sanktuarium od lat odbywa się msza święta oraz różaniec. Od listopada natomiast formuła ta zostaje nieco zmieniona i po mszy świętej odbywa się adoracja w ciszy, a następnie czytanie fragmentów „Dzienniczka” i uwielbienie. Po nim indywidualne błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.

W planach jest także wybudowanie w najbliższym czasie kaplicy nad jeziorem, dzięki czemu osoby biorące udział w uroczystościach mogłyby mieć dach nad głową. Siostry chciałyby też stworzyć ogród miłosierdzia z drogą krzyżową oraz z banerami, na których widniałyby informacje dotyczące życia świętej Faustyny.

– Wszystko to chcemy po kolei realizować. Będziemy rozeznawać, czy na pewno jest to wola Boża i mamy nadzieję, że nasze plany i działania przyniosą dobre owoce – podsumowuje zakonnica.

Galeria (13 zdjęć)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze