fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

Kilkadziesiąt Matek Boskich w jednym domu [REPORTAŻ]

11 studentek z oazy zamieszkało razem w poznańskim Koleżankium. To taki nietypowy akademik, w którym ogromną role odgrywa wspólnota. Ma to być dom otwarty, w którym szczególnie mocno będzie czuć obecność Matki Bożej. 

fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

Dobrego Pasterza 6. Po raz pierwszy pojawiłem się tutaj pod koniec sierpnia. Już wtedy zachwycił mnie stary, ponad stuletni dom. Jego klimat kojarzył mi się z opowieściami o Ani Shirley czy z „Tajemniczym ogrodem”. Zresztą, ogród przy Dobrego Pasterza 6 też jest tajemniczy i ogromny. Pod koniec wakacji miejsce to mnie zauroczyło, ale jednocześnie widziałem, jak wiele trzeba tam zrobić, by mogły zamieszkać w nim studentki. By naprawdę mogło być domem. „Nie uda się, za mało czasu” – pomyślałem”. Myliłem się. Udało się. W połowie października na studenckiej mapie Poznania oficjalnie pojawiło się Koleżankium – czyli taki niezwykły, żeński akademik. A jednocześnie miejsce bardzo więziotwórcze. 

>>> Ksiądz Radek Rakowski: chciałbym, żeby młodym wyrosły tutaj korzenie i skrzydła

Zdjęcie: ks. Radek Rakowski, pomysłodawca Koleżankalium, fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

Dobry Pasterz 

Jeszcze kilka miesięcy temu adres był inny – bajkowy dom znajdował się przy ulicy Adama Wrzoska. Jednak, dzięki zaangażowaniu mieszkańców poznańskich Winiar, udało się przywrócić części tej ulicy jej dawną nazwę – czyli właśnie Dobrego Pasterza. Nazwa świetnie pasuje do sióstr pasterek, do których należy dom, w którym zamieszkały studentki z oazy. Kilkaset metrów dalej znajduje się cały klasztor i placówka dla dziewcząt, którą prowadzą siostry. A naprzeciw ich klasztoru znajduje się Kolegium Akademickie im. św. Stanisława Kostki. Studenci – chłopacy – mieszkają tam między wysokimi wieżowcami.

>>> Niezwykłe! Poznańskie duszpasterstwo reklamuje się na… przystanku! [WIDEO]

fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

1200 metrów kwadratowych w półtora miesiąca 

To właśnie otwarte przed rokiem męskie Kolegium, również w domu należącym do sióstr pasterek, zaczyna historię żeńskiego kolegium. Na pomysł, by w jednym miejscu mieszkali razem studenci należący do oazy akademickiej, wpadł ks. Radek Rakowski, duszpasterz akademicki z parafii pw. św. Stanisława Kostki na poznańskich Winiarach. Od początku chciał, by pomysł miał swój ciąg dalszy – czyli, by powstał akademik dla dziewcząt. Znalazły się mieszkanki, znalazł się dom – więc powstało Koleżankium. W półtora miesiąca wyremontowano 1200 metrów kwadratowych domu. Zamieszkało w nim 11 studentek. Jak przyznaje ks. Rakowski, ma to być miejsce wspólnotowe, w którym dzisiaj może realizować się Ewangelia. Dziewczyny jednoczy wspólna, wieczorna modlitwa. – Wspólnie dziękują za cały dzień, za siebie nawzajem i przepraszają za to, co było tego dnia złe. 

>>> W duszpasterstwie znajdziesz Jezusa, a przy okazji może męża lub żonę [REPORTAŻ]

fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

Nie było łatwo 

Ksiądz Rakowski ma dar do znajdywania na Winiarach kolejnych domów, które należą do sióstr pasterek. Podobno kolejnych już nie ma. Podobno. Ale Koleżankium, i wcześniejsze Kolegium, mocno wpisują się w charyzmat pasterek. Matka Maria Karłowska, założycielka zgromadzenia, chciała pomagać młodzieży. W Poznaniu od lat siostry prowadzą Dom Opiekuńczo-Wychowawczy dla Dziewcząt, który wprost realizuje założenia s. Karłowskiej. Ale przecież domy dla studentek i studentów również są formą pomocy młodym ludziom we wchodzeniu w dorosłość! Siostry nie tak łatwo oddały księdzu Radkowi dom na Koleżankium… – Planowałyśmy w tym miejscu stworzyć dom dla naszych podopiecznych, dziewcząt z naszej szkoły podstawowej. Miały tu zamieszkać po skończeniu szkoły, to miało pomóc im w procesie usamodzielnienia się. Niestety, samodzielnie nie jesteśmy w stanie utrzymać takiego domu. Dzięki temu Pan Bóg wykorzystał tamto niepowodzenie na to wspaniałe dzieło – przyznaje s. Katarzyna Katarzyniak, pasterka.  

fot. Hubert Piechocki

Dom, otwartość i promieniowanie 

Podczas uroczystego otwarcia w Koleżankium pojawił się bp Damian Bryl, który odprawił w  niewielkiej kaplicy mszę świętą (przybyło sporo ludzi, którzy siedzieli na korytarzach, a nawet na schodach). Potem poświęcił dom i zwiedził całą przestrzeń (jest gdzie wchodzić, bo to naprawdę ogromny i pełen tajemniczych pomieszczeń obiekt). Mieszkankom oraz tym, którzy będą przybywali do tego miejsca, bp Bryl zostawił 3 słowa: dom, otwartość i promieniowanie. – Chcemy, żeby ten dom był takim miejsce, do którego inni mogą przyjść i poczuć się jak w domu. Zależy nam na tym, aby ten dom promieniował dobrym duchem na wszystko wokół – mówił poznański biskup pomocniczy. Bp Bryl nie ukrywał, że bardzo podoba mu się ten dom i mieszkanki na pewno będą się w nim dobrze czuły. – Zależy nam na tworzeniu środowisk. I ten dom ma być takim miejscem, które będzie promieniowało, ale też będzie skupiał w sobie pewne środowisko. Środowisko może potem oddziaływać na innych. 

Zdjęcie: ks. bp Damian Bryl, Fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

Wszędzie Maryja! 

Koleżankium zachwyca swoim wyglądem. Niektórych, na pierwszy rzut oka, mogą mocno zaskakiwać kolory użyte np. na ścianach. Sam bp Bryl mówił, że to dość mocne barwy. Kolory dobrane zostały nieprzypadkowo, a za ich wybór odpowiada Zuzanna Lenartowicz – Malcher (wcześniej stworzyła też wnętrze Kolegium im. św. Stanisława Kostki). Projektantka chciała zrobić z Koleżankium taki dom Maryi – Królowej Polski. I rzeczywiście, to jest bardzo maryjny dom. – Jako Polacy jesteśmy mocno związani z kultem maryjnym. Warto więc zaakcentować te elementy polskiego folkloru. To nas łączy. Odkrywamy w Maryi polskiej gościnność i otwartość, które ma przecież ten dom reprezentować – opowiada Lenartowicz – Malcher. Postanowiłem dopytać, czy słusznie kolory ścian mogą kojarzyć mi się z taką łowicką wyszywanką. – Tak. Te wszystkie elementy akcentują ciepło polskiego domu związanego z kultem kościoła katolickiego i Maryi. Towarzyszą nam kolory polskiej łąki, majowych kwiatów; mają odzwierciedlenie w starych przedmiotach, które odnowiliśmy i daliśmy im nowe życie – mówi projektantka. Ważnym elementem wystroju domu są też Matki Boże. Na ścianach Koleżankium pojawiło się kilkadziesiąt wizerunków maryjnych, bardziej i mniej znanych. Obrazy, i nie tylko, są darami od ludzi, którzy odpowiedzieli na spontaniczną zbiórkę maryjnych wizerunków zorganizowaną przez księdza Rakowskiego.

Fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

Pierwsza była Kinga 

Kinga Rybarczyk jako pierwsza zamieszkała w Koleżankium. Wprowadziła się tam jeszcze w sierpniu, na początku mieszkała jeszcze razem z dwiema siostrami pasterkami, które były lokatorkami tego domu. Kinga na bieżąco widziała, jak zmienia się ta przestrzeń. – Ekipa remontowa działała od rana do wieczora, a my pomagaliśmy – opowiada. To „my” oznacza nie tylko mieszkanki Koleżankium, ale też chłopaków z Kolegium, innych studentów, a nawet rodziny lokatorek tego akademika. Ogromna społeczność była zaangażowana w prace prowadzone czasem do późnych godzin nocnych. – Ten dom będzie dla nas przygotowaniem do dalszego życia, w przyszłości. Będziemy żyć we wspólnocie, jak w rodzinie. Będziemy się razem modlić, dzielić się swoimi trudnościami, rozmawiać. 

Fot. Fijograf Facebook/Radek Rakowski

Z drugą Kingą mieszka Kora 

Kingę Kozioł, studentkę piątego roku prawa, spotykam w jej pokoju. Otrzymała pokój na piętrze, ma dostęp do ogromnego balkonu z widokiem na ogród. – Bardzo chciałam zamieszkać we wspólnocie. Niedługo wychodzę za mąż, to więc ostatnia szansa na zawiązanie takich mocnych przyjaźni – opowiada. Dotąd mieszkała na stancjach i czuła się tam bardzo samotna. Tutaj tej samotności nie czuje. Dzięki Kindze Koleżankium na dodatkową, dwunastą lokatorkę. To siedmioletnia kotka  Kora. W dniu otwarcia Koleżankium kotka była trochę nieśmiała – w jej domu pojawiło się przecież mnóstwo gości. Ukrywała się przed nimi pod łóżkiem (sprawdziłem – była tam). Korę polubiły wszystkie mieszkanki domu przy Dobrego Pasterza 6. Z wzajemnością. 

>>> Ksiądz jest przekonujący, kiedy buduje relacje [ROZMOWA]

fot. Hubert Piechocki

Dom otwarty 

Ten dom będzie zawsze otwarty. Wierzę, że do kaplicy będą przychodzić ludzie i modlić się w niej. Rodzice pokazali mi inny Kościół – pokazali mi Taize i Lednicę; pokazali mi Kościół otwarty, zapraszający, kochający, tolerujący wszystkich. To jest Kościół Jezusowy, chcemy, żeby każdy w nim czuł się dobrze – przyznaje pomysłodawca Koleżankium. To nie ma być tylko dom dla tych 11 dziewcząt i kotki Kory, on ma być otwarty na innych. Ks. Rakowski chciałby m.in., żeby przy Koleżankium powstał ogród społeczny, żeby ludzie korzystali z sadu i żeby w tym miejscu mogły odbywać się wydarzenia kulturalne – koncerty czy kina plenerowe. Ma to być przestrzeń służąca mieszkańcom okolicznych blokowisk

fot. Hubert Piechocki

Na walizkach 

Wchodząc do Koleżankium właściwie od razu trafiamy na… walizki. To stare walizki znalezione w tym domu, należały do sióstr, które tu niegdyś mieszkały. Nad walizkami – fotografia s. Marii Karłowskiej. Te stare walizki w nowej, pewnie trochę hipsterskiej przestrzeni najlepiej oddają ducha tego miejsca. Koleżankium to bowiem dom, w którym łączy się przeszłość z teraźniejszością. I z przyszłością. Na pewno tu wrócę 

***
Zapraszamy też do rozmowy z ks. Rakowskim. Hubert Piechocki pytał ks. Radka m.in o jego posługę w szpitalu.

 

Galeria (7 zdjęć)

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze