fot. EPA/SEDAT SUNA

Kolejne diecezje przyjmują afgańskich uchodźców. Pomoc potrzebna też jazydom

Diecezje i parafie we Włoszech poszukują mieszkań, które mogłyby się stać tymczasowym schronieniem dla uchodźców z Afganistanu. Za koordynowanie tego projektu odpowiada Caritas Włoch wraz z Fundacją Migrantes.

„Wspólnie stawiamy czoła kolejnemu poważnemu kryzysowi uchodźczemu. Nie możemy tych ludzi pozostawić bez pomocy” – podkreśla przewodniczący włoskiego episkopatu. Kard. Gualtiero Bassetti zaapelował do wszystkich 226 diecezji o otwarcie się na potrzebujących Afgańczyków. Caritas zachęca, aby każda z diecezji postarała się znaleźć przynajmniej 4-5 mieszkań, w których mogłyby uzyskać schronienie 6-, 7-osobowej rodziny. W akcję pomocy włącza się również Wspólnota św. Idziego dzieląca się swym kilkuletnim doświadczeniem niesienia pomocy uchodźcom, którzy przybyli do Włoch dzięki bezpiecznym korytarzom humanitarnym. Stąd dla Afgańczyków organizowany jest nie tylko dach nad głową i miejsce, gdzie przynajmniej na początku otrzymają pomoc żywnościową i medyczną, ale również kursy językowe dla dorosłych, a dla dzieci możliwość uczęszczania do przedszkola i szkoły. „Wielu z tych ludzi to osoby wykształcone. Chcemy im pomóc w jak najszybszym znalezieniu godnej pracy, która pociągnie za sobą integrację społeczną” – podkreśla przedstawiciel Caritas z Neapolu, miasta, które przyjęło już prawie stu Afgańczyków. Diecezja Rieti przygotowała właśnie ekipę wolontariuszy gotowych towarzyszyć 28 uchodźcom, którzy znajdą schronienie w tej diecezji.

>>> 5 września w polskim Kościele Dzień Solidarności z Afgańczykami

fot. EPA/SEDAT SUNA

Wszystkie działania prowadzone są we współpracy z władzami Włoch. „Zależy nam na bezpiecznym rozmieszczaniu uchodźców przy zachowaniu obowiązujących w czasie pandemii norm sanitarnych” – mówi przedstawiciel Caritas z Genui. Podkreśla on, że Włosi wspaniałomyślnie odpowiadają na obecne potrzeby. Wiele rodzin oddaje do dyspozycji uchodźców domy i mieszkania. Podobnie reagują kościelne stowarzyszenia i wiele wspólnot zakonnych. „To jest praktyczny sprawdzian z Ewangelii i wielki gest międzyludzkiego braterstwa” – mówi przedstawiciel Caritas w Mediolanie, gdzie przybyła właśnie 50-osobowa grupa Afgańczyków. Jak podkreśla arcybiskup Bari nie jest to pierwszy kryzys uchodźczy, na który Włosi wspaniałomyślnie odpowiadają, nawet w tych regionach, które na co dzień borykają się z rzeszą przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu.

>>> Coraz trudniejsza i niepewna sytuacja w Afganistanie

fot. EPA/SEDAT SUNA

Pomoc jazydzkim uchodźcom

Pomoc potrzebna jest też jazydom. Rośnie liczba samobójstw wśród jazydzkich uchodźców wypędzonych siedem lat temu przez bojowników tzw. Państwa Islamskiego z Sindżaru w północno-zachodnim Iraku. Masowe mordy, których dopuścili się wówczas islamiści, pozostawiły na tej społeczności głęboki i bolesny ślad. Większość z nich nadal boi się wrócić do swoich domów. Jazydami przebywającymi na terenie irackiego Kurdystanu opiekuje się Jezuicka Służba Uchodźcom, wspierając ich materialnie i psychicznie. Dla wielu z nich nie ma miejsca nawet w obozach dla migrantów. Warunki w jakich żyją są tragiczne. To wszystko, a także trauma z przeszłości, prowadzi ich do desperacji i prób samobójczych. Jazydzi cierpią także dlatego, że nie mogą powrócić do swojej ojczyzny.

Byłoby to bardzo niebezpieczne. W rejonie Sindżaru wciąż spotyka się uzbrojone grupy sympatyzujące z islamistami. Kolejnym powodem jest zniszczenie miasta i okolicznych wiosek, brak elektryczności i opieki zdrowotnej oraz szkół dla dzieci i pracy dla dorosłych. Domy i pola są zaminowane. (ks. Joseph Cassar, kierujący jezuicką grupą pomocową)

Miny przekleństwem

Rozminowanie domów potrwa wiele lat, podobnie jak usunięcie min z pól uprawnych. To przekleństwo dla ludności, która zajmuje się głównie rolnictwem. Ludzie boją się wracać, czują się zagrożeni. Zaledwie dwa dni temu doszło w Sindżarze do bombardowań dokonanych przez tureckie lotnictwo, którego celem było zniszczenie domniemanych pozycji Partii Pracujących Kurdystanu . Misja jezuitów wśród jazydów to towarzyszenie im w tych trudnych czasach, bycie znakiem nadziei na lepszą przyszłość. Odwiedzamy rodziny przesiedleńców, staramy się wspierać je materialnie. Zapewniamy opiekę prawną i edukację dla ponad dwustu dzieci. Niesiemy także pomoc psychologiczną straumatyzowanej społeczności” – powiedział w rozmowie z papieską rozgłośnią ks. Joseph Cessar.

Chrześcijanie w Iraku, fot. EPA/VATICAN MEDIA

Po zajęciu Sindżaru 3 sierpnia 2014 r. ekstremiści z Państwa Islamskiego zamordowali ponad 10 tys. jazydów i pod groźbą śmierci zażądali od pozostałych przejścia na islam. W efekcie ludność jazydzka uciekła w góry. Po kilku dniach siły kurdyjskie utworzyły pod osłoną zachodniego lotnictwa korytarz, którym 20 tys. uchodźców przeprowadzono na kurdyjskie tereny w Syrii i Iraku, a znaczna część dotarła do Turcji. Ludność jazydzka w Turcji była poddawana dyskryminacji i prześladowaniom ze względu na wyznawaną religię, których celem było zmuszenie ich do powrotu do Iraku, gdzie pomimo pokonania zorganizowanych struktur Państwa Islamskiego pozostało wielu zwolenników tej organizacji.

fot. EPA/SEDAT SUNA

Prześladowani i zapomniani

Od siedmiu lat jazydzi żyją w całkowitym zapomnieniu. Zniknęli z czołówek wiadomości i pierwszych stron gazet. Społeczność międzynarodowa nie interesuje się ich cierpieniami podsycanymi przez rosnącą biedę i analfabetyzm. Wielu z nich mieszka w obozach dla uchodźców prowadzonych głównie przez wolontariuszy ze stowarzyszeń pozarządowych. Wielu, jeszcze biedniejszych, korzysta z pomocy Kościoła katolickiego. Jazydyzm to monoteistyczna religia, która narodziła się w XII w. Łączy w sobie elementy kilku religii, w tym islamu i pierwotnych wierzeń kurdyjskich, a nawet chrześcijaństwa. Obecnie na świecie żyje od 300 do 600 tys. jej wyznawców. Społeczność jazydów była wielokrotnie prześladowana, tylko do 2013 r. dotknęły ją aż 72 masakry. Samobójcze zamachy na jazydów z 2007 r. były atakami terrorystycznymi z największą liczbą ofiar po zamachu na World Trade Center. W ich wyniku zginęło 800 osób a 1,5 tys. zostało rannych.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze