Komentarz do Ewangelii, 31 sierpnia 2018

Z Ewangelii na dziś: „Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!». Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam!». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 6-13). 

 

Mam wrażenie, że ta Ewangelia jest trudna do zrozumienia ze względu chociażby na rozwój technologii i zmianę zwyczajów. Na lampach oliwnych znają się może jeszcze harcerze, ale na drugim etapie obrzędu żydowskiego ślubu (nissuin), o którym tu mowa, już prawie nikt. Zwyczajowo żydowskie zaślubiny (kidduszin) – znacznie upraszczając – to coś w rodzaju uroczystego ogłoszenia zaręczyn. Małżonkowie zamieszkiwali razem dopiero po około roku, po przeprowadzeniu drugiego etapu ceremonii ślubnej (nissuin), którego elementem było wprowadzenie narzeczonego do domu narzeczonej przez panny – w nocy, przy świetle oliwnych lamp. Ta Ewangelia uczy czujności. Bóg przychodzi zaskakująco – czasem w bezdomnym, biednym, wykluczonym. Przychodzi na różne sposoby, o różnych porach dnia i nocy. Mądrość polega na tym, abyśmy byli gotowi na spotkanie z Nim. Pamiętając, że nie jesteśmy sami, że czasem i od nas zależy szczęście innych. 

Zobacz także