Fot. PAP/Rafał Guz

Ks. prof. Waldemar Cisło o ludziach w Syrii: gdy kładą do snu głodne dzieci, do oczu napływają im łzy

Codziennie patrzą na zrujnowane dzielnice i domy, których nikt nie odbudowuje. Widzą śmierć, cierpienie, biedę. Wierzą, że jutro nie zabraknie chleba, ale gdy kładą do snu głodne dzieci, do oczu napływają im łzy. Syria to opowieść o wytrwałości ludzi – usłyszał na miejscu ks. prof. Waldemar Cisło. Pomoc Kościołowi w Potrzebie chce pokazać tę wytrwałość, dlatego opisuje historie jej mieszkańców, pełne bólu, ale i walki.

Siostra Annie Demerjian z Aleppo mówiła, że bez pomocy Polaków setki albo tysiące Syryjczyków umarłoby z głodu. Od lat patrzyła na ich łzy, pocieszała i podnosiła na duchu, choć i jej nie ominęła wojna. Gdy w 2022 roku została zaproszona do Wielkiej Brytanii, mówiła o tragedii, jaka dotknęła jej rodzinę.

W pobliżu domu jej brata spadła bomba. „Moja bratanica poszła zobaczyć, co się stało i przeżyła wielki wstrząs, widząc swojego ojca bez głowy” – powiedziała. Dziewczynka pytała mamę, czy uda się pomóc tacie, czy założą mu sztuczną głowę, bo robią tak w przypadku rąk i nóg. Wcześniej z szoku nie mogła mówić. „Kiedy odbiera się dzieciństwo naszym dzieciom, to mamy do czynienia z prześladowaniem” – podkreśliła wtedy siostra Annie.

>>> Ks. Waldemar Cisło (PKWP): w miejscach konfliktu Kościół staje się kuchnią i noclegownią [PODKAST]

Nawet jeśli nie spadają bomby, wciąż pozostaje lęk: o siebie, najbliższych, pracę, żywność i leki. W Syrii wszystko, co jeszcze 13 lat temu było częścią codziennego życia, dziś stało się niedostępne. Wspólnie z siostrą Annie Pomoc Kościołowi w Potrzebie kupowała kurtki dzieciom, których rodziców nie było stać na taki zakup. Wsparcie dotarło wtedy do ponad 26 tys. najmłodszych. PKWP usłyszała wtedy, że ojciec często nie może dać dziecku takiej kurtki, bo koszt jednej z nich to równowartość jego pensji, a czasem i ona mogłaby nie wystarczyć.

Ks. Waldemar Cisło podczas wizyty w obozie dla syryjskich uchodźców w Libanie, fot. PAP/Andrzej Lange

Ks. prof. Waldemar Cisło przypomina, że w Syrii niewielkie sumy mogą decydować o życiu i śmierci. Wykładowca UKSW przywołuje swoje spotkanie z młodym mężczyzną próbującym ratować ciężko chore dziecko. Przerastała go kwota, jaką musiał zapłacić za wlew chemii. „Mógł pracować, chciał tego, ale nie był w stanie nic zrobić, bo była wojna. Nie miał na nic wpływu” – wyjaśnia ks. prof. Cisło.

Abdo Haddad z Fundacji Kościoła Grecko-Melchickiego ICARE, z którą Pomoc Kościołowi w Potrzebie podejmowała współpracę, by dotrzeć do Syrii z transportem humanitarnym, zauważa, że wojna to nie tylko bomby, ale i jej następstwa. „Przecież wciąż ludzie odczuwają konsekwencje niesprawiedliwych sankcji” – tłumaczy. Jeszcze pół roku temu syryjscy biskupi alarmowali, że pogłębiają one biedę, chorym odbierają możliwość leczenia oraz ograniczają pomoc humanitarną.

>>> Wojna w Strefie Gazy zagraża egzystencji chrześcijan

Ormiański prawosławny biskup Aleppo Magar Ashkarian podnosi, że sankcje są głównym powodem, dla jakiego ludność opuszcza kraj. Szczególnie dotkliwie odczuwają je chrześcijanie. Emigracja w ciągu ostatniego roku dramatycznie przyspieszyła.

Ks. prof. Waldemar Cisło wyjaśnia, że jeśli w Syrii 90 proc. społeczeństwa żyje w ubóstwie, to wpływa ono na wszystkie obszary życia. W nowych okolicznościach trzeba szukać sposobu na zdobycie żywności, leków, postawić pytanie, czy uda się opłacić dziecku edukację, a docierały do Polski sygnały, że najmłodsi coraz częściej, zamiast do szkoły, muszą iść do pracy, by pomóc w utrzymaniu domu.

Dyrektor sekcji polskiej PKWP rozmawiał z ludźmi, którzy zajmowali się w Damaszku opieką medyczną. Był w tej grupie mężczyzna. Opowiadał swoją historię. „Mówił, że przed wojną był biznesmanem i obracał ogromnymi pieniędzmi, a teraz został zmuszony, by prosić o kilkadziesiąt tysięcy dolarów, jakie zabezpieczą wykonywanie dializ na cały rok dla kilku osób” – zauważa ks. prof. Cisło.

***

Pomoc Kościołowi w Potrzebie, po 13 latach wojny w Syrii, wznawia zbiórkę pieniężną, by uczynić więcej dla jej mieszkańców. Przekazanie wsparcia jest możliwe tutaj: https://pkwp.org/wspomoz-nas?campaign=85. Kiedy stowarzyszenie pytało o sytuację w kraju Abdo Haddada z ICARE, otrzymało informację, że polska flaga jest na miejscu dobrze znana. „M.in. na skutek transportów humanitarnych, jakie zorganizowaliśmy po ubiegłorocznym trzęsieniu ziemi” – zaznacza ks. prof. Cisło. Z pytaniem o to, czy może nie wywieszać polskiej flagi do Abdo zwrócił się jeden z kierowców ciężarówek. Obawiał się, że ludzie zatrzymają go na drodze, bo zdają sobie sprawę, że z Polski otrzymają to, czego najbardziej im potrzeba.

Gdy po trzęsieniu ziemi Pomoc Kościołowi w Potrzebie wjechała do Syrii, padły słowa o „kamieniach, jakie opowiadają o ludzkiej wytrwałości”. Ci ludzie nie chcą się poddać. Chcą być usłyszani, a mają coś do powiedzenia. To, czego oczekują wyraziła siostra Annie, gdy była w Polsce. „Chcemy pozostać. Należymy do tego kraju” – podkreśliła.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze