Lekcja Abla i Kaina o liturgii
Gdy wsłuchamy się w teksty liturgiczne, to zauważymy, że w 1. modlitwie eucharystycznej kapłan wspomina ofiarę sprawiedliwego Abla. Dlaczego ta postać jest tak ważna, że wspomina się ją w liturgii? Czytając opis biblijny, dostrzeżemy, że Abel był jedynie pasterzem trzody oraz synem Adama i Ewy, a także miał brata – Kaina. Te dwie postacie: Abel i Kain pouczają nas o czymś nader istotnym przy sprawowaniu liturgii – o jej istocie.
Księga Rodzaju w rozdziale czwartym opisuje historię składania ofiary przez Abla i Kaina (por. Rdz 4,2b-7). W opisie tym dostrzegamy, że obaj składali dla Pana dary: Abel z trzody i ich tłuszczu, a Kain z płodów roli. Pan Bóg jednak wejrzał jedynie na ofiarę Abla. Możemy się tutaj zapytać: dlaczego? Ktoś przewrotny mógłby pomyśleć, że Pan Bóg wolał mięso zwierzęce niż płody roli. Jednak jest to o tyle błędne, bo wiadomo, że Stwórca – jako Pan wszystkiego, co żyje – nie potrzebuje żadnych ofiar – one są raczej potrzebne człowiekowi, aby mógł nawiązać relację ze Stworzycielem. Właśnie dlatego Kain i Abel ofiarowali Bogu dary, które pochodziły z ich własnej pracy. Obaj więc spełnili pewnego rodzaju powinność względem Najwyższego. Jednak tylko jeden z nich spełnił ją dobrze. Ofiara Abla została przyjęta dlatego, że był on sprawiedliwy (por. Hbr 11,4). Innymi słowy: Abel był prawym człowiekiem. Właśnie dlatego Pan Bóg spojrzał na jego ofiarę (por. Rdz 4,4). Nie można tego jednak powiedzieć o darze Kaina, gdyż Bóg „na jego ofiarę nie chciał patrzeć” (Rdz 4,5). Innymi słowy: ofiara Kaina była dla Pana wstrętna. Właśnie dlatego Kain się smucił, wszak nieprzyjęcie przez Boga ofiary, którą składa Mu człowieka, jest dla tego kogoś największym z możliwych dramatów.
>>> Liturgia umożliwia spotkanie Boga z człowiekiem
Pustka
Dostrzeżmy tutaj pewną ważną kwestię: jeśli spojrzymy na ten opis pod kątem obrzędowości (tj. pewnego rytuału), to możemy odnieść wrażenie, że wszystko było wykonane poprawnie zarówno przez Abla, jak i Kaina. Co jednak jest tutaj czymś decydującym? Tym czymś jest istota. Musimy sobie zadać pytanie: po co składamy Bogu ofiary? Jeżeli czynimy to mechanicznie, jak gdyby z zasady, bez zastanowienia i dostrzeżenia istoty rzeczy, to tracimy czas. Abel dostrzegł coś, czego Kain nie widział – Abel rozumiał istotę kultu. Pasterz trzody dostrzegł, że przyjęcie ofiary przez Boga zależy od dwóch czynników: poprawności rytualnej oraz dobrego życia. Kain cechował się jedynie poprawnością rytualną, przez co jego ofiara nie została przyjęta, bo źle żył. Sam Bóg przemówił do niego: „Gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną” (Rdz 4,7). Właśnie dlatego odrywanie liturgii od codzienności jest jedną z najgorszych rzeczy, jaka staje się udziałem wielu wiernych. Nie możemy w kościele gorliwie się modlić, a po wyjściu z niego żyć w oderwaniu od Pana Boga. Przykład Kaina ukazuje, że brak prawego życia jest przeszkodą do właściwego uczestnictwa w liturgii. Nie chodzi jednak tutaj o to, aby wyzbyć się obrzędowości: ona jest bardzo ważna, ale nie najważniejsza. Chrystus powiedział w Ewangelii, że trzeba oddawać Bogu cześć w „Duchu i prawdzie” (J 4,24). Chodzi więc o sprawowanie liturgii w Duchu Świętym, który nieustannie poucza nas o prawdziwej modlitwie i wspiera ją swoimi błaganiami, oraz w prawdzie Ewangelii. Nie chodzi tu więc o spirytualizm, ale o zaufaniu Bogu, że obrzędy Kościoła są przezeń natchnione i nie mogą być subiektywnie modyfikowane. W ten sposób właśnie znajdzie się swoisty „złoty środek” pomiędzy spirytualizmem i ceremonializmem, bo te dwie cechy są przeciwieństwami prawdziwej liturgii. Jeśli bowiem będziemy oddzielali od siebie obrzędy Kościoła od codzienności, to bardzo szybko stracimy sens trwania w wierze. Dla chrześcijanina podział na życie liturgiczne i pozaliturgiczne nie istnieje.
>>> Modlić się liturgią [KOMENTARZ]
Poświęcenie
Wszystko, co uczynił Pan Bóg, było dobre, lecz człowiek wypaczył te dary za namową diabła (por. Mdr 2,24). Kain w swojej złośliwości nie poprzestał na smutku, lecz dopuścił się zbrodni, gdyż zabił swego brata (por. Rdz 4,8). Co więcej: stał się nieczuły na potrzeby drugiego człowieka. Gdy Bóg zapytał go o Abla, ten jakby z wyrzutem odpowiedział: „Czyż jestem stróżem swego brata?” (Rdz 4,9). W ten sposób Kain nie pojął Bożej tajemnicy, bo nie docenił czystej duszy (por. Mdr 2,22). Jest to nauka także dla nas, którzy czasem jesteśmy zaślepieni dobrem własnym, tak że ranimy naszych braci i siostry. Ten, kto nie zważa na swego brata, ten też nie może mówić, że spotyka się z Bogiem. Choć może Go doświadcza, to jednak tym bardziej Pan przemawia do niego przykazaniem: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mk 12,31). Liturgię bardzo łatwo przekształcić na manifestację własnych poglądów i egocentryczną celebrację własnego, marnego „ja”. Trudniej ją jednak uczynić spotkaniem z Bogiem, bo to wymaga poświęcenia, a nie każdy chce podjąć się tego trudu. Jednak liturgię określa się szczytem życia Kościoła! Wejście na szczyt zawsze oznacza trud, ale o to właśnie chodzi w wierze, aby ten trud podjąć. Jest to bowiem zbawienny wysiłek.
Widzimy zatem, że lekcją wynikającą z tej biblijnej historii jest zachęta do życia liturgią w codzienności. Pan Bóg naprawdę nie ma upodobania w pustym, zewnętrznym kulcie (por. Am 5,21-27). Nie możemy ranić liturgii, bo zranimy nie tylko Boga, ale też drugiego człowieka, który w tej liturgii również bierze udział. Czasem my możemy być jedynym świadectwem wiary dla kogoś, kto nie dostąpił jeszcze łaski wiary. Jednak, aby tę wiarę dobrze przedstawić, musimy w końcu nauczyć się żyć liturgią, która jest uroczystą celebracją wiary. Znamienna jest tu zachęta na końcu mszy: „Idźcie…”. Słyszymy ją niemalże codziennie, ale czy rzeczywiście idziemy w ten świat z tym, co przeżyliśmy?
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |