Fot. Archiwum prywatne

Magda Wołochowicz: bycie singielką to nie jest żadne „przedżycie” [ROZMOWA]

Magda Wołochowicz prowadzi fundację Żyj Pełnią Życia oraz pisze książki. W swoich działaniach skupia się przede wszystkim na kobietach tworząc dla nich miejsce w sieci, konferencję i uświadamiając, że przedłużające się singielstwo wcale nie jest takie złe.

Karolina Binek: Co znaczy dla Ciebie „żyć pełnią życia”?

Magda Wołochowicz: To jest życie zgodnie z tym, co wymyślił dla każdego z nas Stwórca. Pan Bóg zaplanował nas do konkretnych zadań tu na ziemi i aby żyć pełnią, powinniśmy je wypełniać.

Miałaś jakiś szczególny moment, kiedy pomyślałaś, że wreszcie też żyjesz pełnią?

– Całe życie staram się żyć pełnią, co nie oznacza życia bez problemów i trudności. Tak naprawdę ostatnie lata mojego życia z jednej strony były dla mnie najtrudniejsze, bo straciłam mamę i zaczęły się u mnie duże problemy zdrowotne. A z drugiej strony były najbardziej owocne, bo napisałam i wydałam kilka książek, zaczęłam organizować konferencje, założyłam fundację. To jest właśnie życie pełnią, które nie oznacza łatwego życia, ale oznacza życie pomimo trudności, posuwanie się do przodu i wypełnianie dzień za dniem powołania, które Pan Bóg daje.

Twoim zdaniem tego przyjmowania trudności z godnością i spokojem można się nauczyć?

– To zdecydowanie jest decyzja, bo oczywiście nie chciałoby się mieć trudności. A z drugiej strony Pan Bóg w Piśmie Świętym mówi wiele razy, że będzie z nami w trudnościach. „Wiele nieszczęść spada na sprawiedliwego, ale ze wszystkich Pan go wybawia” (Ps 34,20). Życie z Bogiem jest zdecydowanie lepsze od życia bez Boga, że mamy zawsze nadzieję i pomoc w rozwiązywaniu problemów.

Właśnie z tego powodu postanowiłaś założyć Fundację Żyj Pełnią Życia?

– Fundacja powstała dlatego, że pojawił się cztery lata temu pomysł zorganizowania konferencji dla kobiet. Moja przyjaciółka wpadła na pomysł, żeby zaprosić znane amerykańskie chrześcijańskie blogerki do Polski, autorki książki „Boska kobieta” – Kristen Clark i Bethany Baird. Kiedy pojawił się ten pomysł, potrzebne było coś, co umożliwi nam organizację tego przedsięwzięcia. Z tego powodu powstała fundacja. Ale na konferencji się nie skończyło, bo są jeszcze organizowane przez nas kursy online, mailowe studium biblijne oraz kolejne konferencje. W tym roku 1 października odbędzie się już czwarta konferencja „Żyj Pełnią Życia” z rzędu.

To fundacja, której działania skierowane są tylko do kobiet?

– Generalnie Fundacja Żyj Pełnią Życia nie jest tylko dla kobiet, bo na przykład ze studium biblijnego korzystają też mężczyźni. Natomiast rzeczywiście zaczęło się to od kobiet i kręci się w dużej mierze wokół nich. Po pierwsze dlatego, że jestem kobietą, po drugie dlatego, że jeszcze zanim powstała fundacja, kursy i konferencje, napisałam książkę dla singielek „Chwilowo panna. Żyjąc pełnią życia z nadzieją na dalszy ciąg”. Trochę od tych singielek wszystko się zaczęło. Później to się rozszerzyło, bo konferencja z założenia jest dla niezamężnych kobiet i młodych mężatek. Kobiety są mi bliskie, bo sama wiem, jakie wyzwania mają w dzisiejszym świecie, szczególnie wierzące kobiety, dlatego też chcę je inspirować.

fot. cathopic

W Twojej fundacji kobiety mogą otrzymać wsparcie w trudnych chwilach?

– Zdecydowanie tak, na przykład uczestnicząc w kursie online, który trwa 5 tygodni. W tym czasie oprócz spotkań online na żywo, uczestniczki pracują same z materiałami, które wysyłamy w formie pdf. Kobiety potrzebujące wsparcia lub też chcące się rozwijać mogą też oczywiście wziąć udział w konferencji albo po prostu można do nas napisać i porozmawiać. Niedawno odezwała się do mnie dziewczyna, która przechodzi żałobę po śmierci swojej mamy i obejrzała odcinek kanału prowadzonego przeze mnie na YouTubie. Zapytała, co jeszcze mogłoby pomóc jej przejść żałobę. A to jest tylko jeden z wielu tematów. Głównie kontaktują się z nami singielki, które mają jakieś pytania albo potrzebują porady. Zawsze w naszej fundacji chętnie wysłuchamy i podzielimy się doświadczeniem.

>>> W Kościele jest wiele martwych miejsc. Każdy z nas może je „ożywić” [ROZMOWA]

Wracając do tematu konferencji – z kim uczestniczki będą mogły spotkać się w tym roku?

– To będzie czwarta konferencja „Żyj Pełnią Życia”. Jej temat brzmi: „Boży plan na miłość i relacje”. Będziemy więc mówić o wszystkim, co dotyczy relacji. Począwszy od relacji z Panem Bogiem – będę miała przyjemność prowadzić wykład na ten temat. Będziemy też mówić o relacji w małżeństwie i o Bożym planie na małżeństwo, na seksualność. Na te dwa tematy będą mówiły autorki książki „Boska kobieta”. Niedługo zostanie też wydana ich nowa książka o relacjach. Tym razem będą mówić w formie wideo, ale będziemy miały także z nimi na żywo Q&A – połączymy się z USA. Oprócz tego będą też wykłady o relacjach w rodzinie – jak sobie poukładać priorytety, kiedy mamy już męża i dzieci, jak to wszystko powinno wyglądać w Bożej rodzinie. Będzie też specjalny wykład dla singielek prowadzony przez Anię i Adama Dzieciątko, którzy prowadzą kanał Jest Miło/-ść. Odbędzie się również specjalny wykład dla mężatek z Martą i Andrzejem Witeckimi. Szykuje się cały dzień ciekawych wykładów w Warszawie, wszystkie informacje można znaleźć na naszej stronie zyjpelnia.org/konferencja. Wystarczy zapisać się i widzimy się 1 października.

Bardzo się cieszę, że działasz na rzecz singielek, bo sama kiedyś postrzegałam ten moment w życiu tylko jako takie przeczekanie i trudno było mi znaleźć wsparcie.

– To właśnie jeden z powodów, dla których w ogóle organizujemy tę konferencję. Mamy wrażenie, że singielki są niedoinwestowane. Są czasami jakieś msze dla singli i pojedyncze wydarzenia, ale nie ma takiej przestrzeni, żeby tak naprawdę zaczerpnęły i spotkały się razem z innymi podobnymi kobietami.

Singielki często pytają nas, jak dać sobie radę w singielstwie, które się przedłuża. Jeśli ktoś jest bliżej dwudziestki to nie jest jeszcze wyzwanie, przynajmniej dla niektórych. Natomiast, jeśli zbliżamy się do trzydziestki lub już przekraczamy trzydziestkę i ten ktoś się nie pojawia, chociaż jesteśmy otwarte, to zaczynamy zastanawiać się, o co chodzi. Singielki pytają więc, czy jest nadzieja, że mogą mieć jeszcze szczęśliwe życie, czy jest nadzieja, że kogoś kiedykolwiek spotkają, czy mogą być szczęśliwe, jeśli na razie nie mają męża lub jeśli w ogóle nie będą go miały i jak sobie z tym radzić.

>>> Największą motywację do pomagania daje mi modlitwa [PODKAST]

Z pewnością nie ułatwiają tego pytania z najbliższego otoczenia: „Kiedy poznamy twojego chłopaka?” lub też stwierdzenia „To teraz kolej na twój ślub”…

– Albo „Kiedy będę miała wreszcie wnuki?”. Wiele rodzin niestety wywiera tę presję na kobietach. U mnie na szczęście tak nie ma. Mam cudownego tatę, braci, bratanków i bratanicę, którzy codziennie wieczorem modlą się o męża dla cioci Magdy. Modlą się wiernie nie na zasadzie „kiedy ty wreszcie będziesz miała męża”, tylko bardziej „Panie Boże, prosimy cię, żebyś już przysłał tego odpowiedniego mężczyznę”.

To niesamowite mieć takie wsparcie. Bo zazwyczaj słyszy się właśnie o tych rodzinach, w których jest nacisk na zamążpójście.

– Tak, mam wrażenie, że jest takie podejście jakby singielka sobie nie radziła – każdy myśli, że zrobiłby to lepiej. A z tymi mężczyznami różnie dzisiaj bywa, co nie oznacza, że nie ma cennych mężczyzn, tylko właśnie trzeba odpowiednio trafić. A z drugiej strony – w moim życiu widzę, że Pan Bóg podczas panieństwa ma dla mnie konkretne zadania, które mogę zrobić tylko w tym czasie, kiedy jeszcze jestem singielką. Tylko trzeba uświadomić sobie, że singielstwo to nie jest jakieś przedżycie, które trzeba przetrwać, doczołgać się do ołtarza i wreszcie zacznie się życie, bo ono jest już teraz. Prawda jest taka, że jeżeli nie zaczniemy żyć pełnią życia tu i teraz i w zgodzie z Bożym planem, to w kolejnym etapie i tak nie będziemy szczęśliwi. Mam wrażenie, że przemija nam parę lat życia – takie przeczekanie – a to są bardzo cenne lata. Możemy przecież wtedy robić wartościowe rzeczy, nie mamy męża i dzieci, więc nie mamy też takich „rozpraszaczy”, które w kolejnym etapie będą dobrą rzeczą, natomiast już wtedy trzeba będzie dzielić czas i plany pomiędzy nich. A właśnie teraz mamy odpowiedni moment na jakieś podróżowanie czy kursy.

>>> Miejsce dla kobiet [FELIETON]

W takim razie musze zapytać, z czego dziś jesteś najbardziej dumna, żyjąc pełnią życia i rozwijając się?

– Kiedy napisałam książkę „Chwilowo panna”, nie miałam zielonego pojęcia, jaki będzie miała odbiór. I właśnie wtedy, kiedy nie było jeszcze żadnej społeczności wokół mnie ani fundacji, napisała do mnie na Facebooku czytelniczka, że ta książka była dla niej ogromną inspiracją i zachętą. Napisała, że wreszcie ktoś nazwał jej myśli, wyzwania i to, co teraz przeżywa. To było największe uczucie spełnienia. Zrozumiałam, że to, co robię ma dla kogoś znaczenie, że jest chociaż ta jedna osoba. Potem się okazało, że takich osób były dziesiątki i cały czas czytelniczki się znajdują i do mnie piszą. Teraz liczymy już je w setkach i wiem, że to ma wpływ na konkretne osoby, że żyje im się lepiej, że są bliżej Pana Boga, są bardziej spokojne, mają pokój w sercu. To jest dla mnie motywacja, że moje działanie ma sens.

fot. unsplash

Jak było z wiarą w Twoim życiu? Zawsze byłaś blisko Boga?

– Tak, ponieważ urodziłam się w rodzinie, która od samego początku wierzyła mocno w Pana Boga. Moi rodzice oboje nawrócili się przed ślubem i już wchodząc w małżeństwo tak naprawdę budowali je na Panu Bogu. Wyrosłam w atmosferze wiary, którą bardzo szybko wybrałam jako swoją. Bo wiarę trzeba wybrać, nie da się nią tylko przesiąknąć i jechać na tych oparach wiary rodziców. Trzeba się zdecydować, wybrać życie z Bogiem, przyjąć Pana Jezusa i zaprosić Go do swojego życia, żeby to on był Panem i Zbawicielem. Dla mnie to było takie naturalne i widziałam, że rodzice są autentyczni. To znaczy, że autentyczne jest to, co mówią, co robią, że nie prowadzą podwójnego życia, że nie tylko chodzimy do kościoła, żeby coś odhaczyć, tylko to życie było od poniedziałku do soboty i w niedzielę takie samo. Wiarę przyjęłam więc tak naturalnie i zobaczyłam, że to działa, że Pan Bóg wysłuchuje naszych modlitw, że prawdą jest to, co mówią rodzice. Oczywiście miałam jakieś takie swoje nastoletnie różne małe bunty. Natomiast nigdy nie odeszłam od Boga. Raczej było to ciągłe wzmacnianie wiary i chęć bycia bliżej Niego.

Na swoim kanale na YouTubie poruszasz temat wiary. Długo przygotowujesz się do kolejnych odcinków czy po prostu nagrywasz filmy o tym, co jest Ci bliskie w danym momencie?

– Początki mojego kanału ponad trzy lata temu były takie, że rzeczywiście bardzo musiałam się przygotowywać. Tematy są mi bardzo bliskie, dotyczyły mojego życia z Panem Bogiem i tego, jak codziennie czytam Pismo Święte, jak żyję na co dzień wiarą. Z czasem stało się to o wiele prostsze. Nie potrzebuję więc teraz tak wiele czasu, by się przygotować. Wystarczy się zatrzymać na chwilę i zastanowić, czym ostatnio żyłam. Co ciekawe, wcale nie chciałam zakładać kanału na YouTubie, bo nie czułam się taka pewna, ale poczułam, że Bóg mnie do tego zachęca. Dałam sobie trochę czasu na przygotowania i na odcinki, ale jak już ruszyłam, to nagrywam od trzech i pół roku z wielką radością.

>>> Konsultantka relacji: mamy otchłań samotności, w którą wpada coraz więcej ludzi [ROZMOWA]

Często masz kontakt z osobami, które oglądają Twój kanał?

– Tak, bardzo regularnie. Co poniedziałek po opublikowaniu odcinka są jakieś komentarze. Pojawiają się pytania, ktoś pisze, dlaczego mu się ten odcinek podobał albo co mu się nie podobało. Jest to dla mnie ogromna radość. Nawet ostatnio sobie myślałam, że to takie miłe, jeśli komuś chce się coś napisać po obejrzeniu odcinka.

Który z Twoich filmów spotkał się z największym odzewem?

– Kilka takich jest. Jeden z tych odcinków opublikowałam w czasie zmiany ustawy o aborcji w Polsce i powiedziałam w nim, dlaczego jestem pro life. Z dużym zainteresowaniem spotkał się również odcinek o tym, jak przeżyłam żałobę po stracie mamy. Okazuje się, że ludzie szukają czasem tematów o żałobie na YouTubie i właśnie jedna dziewczyna napisała, że szukała czegoś takiego i pojawił jej się mój film.

Jeśli naszą rozmowę czyta teraz ktoś, kto też niedawno stracił bliską osobę, to co byś mu powiedziała? Jak przeżyć tę żałobę?

– Po pierwsze, chcę powiedzieć, że bardzo współczuję straty. To bardzo bolesne. Sama to przeżyłam. Po drugie – ostatnio trochę sobie odświeżyłam ten temat i niedługo będzie kolejny odcinek o przeżywaniu rozczarowania i żałoby, ponieważ bliskie mi osoby w tym momencie też straciły mamę i tatę. Myślę o tym ostatnio bardzo dużo. Choć jest to okropnie trudny czas i wydaje się nie do przejścia, z Panem Bogiem się da. I trzeba przeżyć ją odpowiednio. Niedawno usłyszałam zdanie, że chociaż mamy wiele pytań w sytuacji, gdy ktoś odchodzi przedwcześnie, to jeżeli wierzymy w suwerenność Pana Boga, to choć zabrzmi to może mocno, ale Bóg nie jest nam winny żadnych wyjaśnień. Uświadomiłam sobie, że to, iż każdy z nas żyje to jest Boża łaska, każdy kolejny dzień naszego życia jest Bożą łaską. Czasami podchodzimy do życia trochę roszczeniowo, jakbyśmy sami je sobie stworzyli. Prawda jest taka, że nikt nie wymyślił siebie samego i to, że jesteśmy jacy jesteśmy jest tylko dlatego, że Pan Bóg nas tak stworzył. Może rodzice nas zaplanowali w danym czasie, ale to jest Boża łaska, że w ogóle się urodziliśmy. Patrzenie na życie jako na dar od Boga i wdzięczność, że je mamy zupełnie zmienia perspektywę. A drugie zdanie, którym będę dzielić się na blogu dotyczy tego, że kiedy przechodzimy przez duże trudności życiowe i pomimo wszystko trwamy przy Bogu, uwielbiamy Go i decydujemy się oddawać Mu chwałę oraz dziękować Mu za rzeczy, które są dobre w naszym życiu, to jest  to ogromna ofiara, którą możemy złożyć tylko teraz. Kiedy będziemy w niebie i będzie idealnie, to będzie nam przyjemnie i łatwo uwielbiać Pana Boga. Jedyne takie okoliczności do uwielbiania pomimo trudności, są teraz na ziemi. Oczywiście jest to bardzo trudne, kiedy tracimy kogoś bliskiego i sama przeżywałam to przez dłuższy czas. Natomiast Pan Bóg jest zawsze dobry i nie powinniśmy na takie sytuacje patrzeć z perspektywy tego, jak się czujemy, tylko z perspektywy tego, jaki Pan Bóg jest. On nie robi nam nigdy na złość, nie chce, żebyśmy cierpieli. A cierpienie niestety jest częścią życia tutaj, na ziemi, bo to życie jest niedoskonałe. Kiedyś w niebie Bóg otrze każdą naszą łzę. A dziś musimy dać Mu się pocieszyć powoli, krok po kroku.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze