Mechaniczne sumienie [FELIETON]
Sumienie jest dla nas czasami dość tajemniczą instancją. Wiemy, że powinniśmy się nim kierować, ale nie do końca wiadomo, co miałoby to oznaczać.
Postawy, które najczęściej przyjmujemy w stosunku do sumienia – nieco upraszczając – można podzielić na trzy kategorie.
Po pierwsze – są osoby, które nie wyobrażają sobie, żeby ich sumienie rozmijało się z prawdami głoszonymi przez Kościół.
>>> Beata Legutko: czyń dobro, zła unikaj. Czy sumienie to głos Boga?
Po drugie – są osoby, które traktują swoje sumienie jako coś zupełnie nadrzędnego, zarówno w stosunku do prawd głoszonych przez Kościół, jak i jakichkolwiek obiektywnych norm moralnych. Dla tych osób najlepszym wyborem moralnym jest to, co „podpowiada im serce”, jakiś instynkt. Zewnętrzne normy moralne w zasadzie uważają za zbędne. Natomiast w przypadku konfliktu którejś z norm z głosem wewnętrznym, za rozstrzygający zwykle uważają głos sumienia.
Po trzecie – są osoby, które potrafią dostrzec, kiedy ich sumienie rozmija się z fundamentalnymi normami moralnymi Kościoła, ale nie mają nieograniczonego zaufania do moralnej nieomylności Kościoła i jego autorytetów.
Postawy te często wynikają z niewystarczającej umiejętności rozróżniania swoich stanów wewnętrznych. Większość z nas, bez wcześniejszego przygotowania i ćwiczenia, ma problem z rozpoznaniem, czy to, czego doświadczamy w swoim wnętrzu to głos rozumu, uczucie, a może tylko stereotyp.
Sumienie to nie uczucie
Kto nie zna takich myśli: „Co mam robić, gdy ta zasada do mnie nie przemawia?” albo: „Nie czuję tego, czy robię dobrze, czy źle”? Takie pytania najczęściej świadczą o tym, że nasze sumienie umieszczamy bardzo blisko emocji. Czasami nawet z nimi je utożsamiamy.
>>> 6 kroków rachunku sumienia
Odczucie może pojawić się w sposób nieuzasadniony, kiedy samopoczucie podpowiada nam, że zrobiliśmy źle, ale w rzeczywistości nie popełniliśmy grzechu. Czasami możemy także odczuwać winę, choć grzechy zostawiliśmy już w sakramencie pojednania. Może być także odwrotnie, kiedy emocjonalnie nie odczuwamy winy, choć przekroczyliśmy obiektywną normę moralną. Tymczasem sumienie jest aktem rozumu, a nie uczuć. Owszem, może ono być wsparte odczuciem emocjonalnym, ale nie jest to istota rozeznania.
Prawo wychowuje sumienie
Prawo moralne wychowujące sumienie nadaje działaniu moralnemu obiektywizm. Dlatego Kościół mówi, że nie można samemu tworzyć prawa moralnego, ale potrzebna jest twórczość w stosunku do czynu. To znaczy, że nakazy moralne wskazują kierunek, wykluczając złe czyny, ale w realizacji tego prawa rozum musi kierować się odwagą i własnym rozeznaniem.
Nie należy więc pojmować moralności tylko jako mechanicznego przykładania każdego czynu do pewnego schematu. Czyny realizuje się w konkretnych sytuacjach, a więc są one zawsze uwikłane w jakieś okoliczności, i to, co w jednych warunkach będzie właściwym rozwiązaniem, w innych może być rozwiązaniem niewłaściwym.
>>> Justyna Nowicka: z miłości do rytu [KOMENTARZ]
Dla funkcjonowania sumienia wystarczy, że człowiek wie, że dany czyn jest określany przez prawo moralne jako zły. Wystarczy wiedza, że dany czyn jest określany przez Kościół jako grzeszny – nawet jeśli racje przemawiające za tym nauczaniem mogą się wydawać mgliste, skomplikowane czy mało przekonujące.
Rozpoznanie to nie wszystko
Po rozpoznaniu dobra w jakimś czynie możemy jeszcze zdecydować, czy wykonamy go ciekawie, nowatorsko, profesjonalnie, starannie, dowcipnie lub też byle jak, od niechcenia, bez wielkiego zaangażowania czy nawet w lęku. Rozpoznanie tych stanów także należy do naszego sumienia, czyli poznania rozumowego.
Możemy rozpoznać także, czy w naszym rozeznawaniu i odrzuceniu jakiegoś czynu nie ma przypadkiem ucieczki od rozpoznanej prawdy, kiedy bardziej kieruje nami na przykład zachcianka, nastrój, psychiczna presja otoczenia czy lęk przed porażką.
Czasami słabość funkcjonowania sumienia wyrasta nie z ograniczoności rozumu, ale ze słabości woli. Dlatego skutkiem jest ucieczka od prawdy i szukanie wymówek, kiedy poznana prawda okazuje się wymagająca.
Łaska
Sumienie jest poznaniem rozumowym, ale oświeconym łaską Ducha Świętego. Może się więc zdarzyć, że ludzka logika będzie sugerowała jedno rozwiązanie, a logika wiary będzie wzywać do czegoś innego, trudniejszego, na przykład do przebaczenia i pojednania, w czasie kiedy emocje czy rozum podpowiadają nam, że chcielibyśmy postąpić inaczej.
Maska zasad
Dojrzałe sumienie rodzi ludzi wolnych, którzy mogą budować zdrowe relacje, w których jest miejsce na wymianę zdań, dzielenie się doświadczeniem i zetknięcie rożnych punktów widzenia. Tacy ludzie nie mają lęku, kiedy spotykają się z innym światopoglądem, czy inną religią, ponieważ wiedzą jaka, jest ich tożsamość i nie potrzebują jej ugruntowywać poprzez odrzucenie innych.
Jeśli sumienie nie jest oparte na budowaniu cnót, ale bardziej na lęku (czasami bez winy danej osoby) wtedy człowiek skupia się raczej na obronie ładu. Lęk skrywa się pod maską zasad, konwenansów, a czasami nawet zupełnie irracjonalnych przekonań o tym, w jaki sposób należy postąpić.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |