kościół church

fot. unsplash

Michał Jóźwiak: Prawda wyzwala Kościół we Francji

Ksiądz Bernard Preynat przez kilkadziesiąt lat swojej pracy duszpasterskiej skrzywdził około 70 młodych skautów. Sprawa wyszła na jaw w 2016 r. W parafii, w której molestował dzieci pracuje dzisiaj o. Przemysław Kościanek OMI. Opowiada portalowi misyjne.pl o tym, jak Kościół we Francji, ale także jego obecna lokalna wspólnota, radzi sobie z wyjaśnianiem nadużyć seksualnych.

Bernard Preynat to były ksiądz diecezjalny. Pracował w parafii św. Łukasza w Sainte Foy lès Lyon. Był tam również kapelanem skautów. Mówi się o około 70 nieletnich, którzy byli przez niego skrzywdzeni, choć dokładna liczba jest nieznana. Molestował. Kazał się dotykać i sam też dotykał. Trwało to prawie dwadzieścia lat (1972–1991). Pozostawał bezkarny, a kiedy pojawiały się plotki, że dopuszcza się przestępstw został przeniesiony do innej parafii. – Od parafian wiem, że na początku lat 90. ksiądz Preynat został usunięty przez biskupa z parafii św. Łukasza, bo były plotki i przecieki, że coś jest z nim nie tak. Zatuszowano sprawę i przeniesiono go do innej parafii. Parafianie podejrzewali, że coś w tej sprawie śmierdzi – mówi o. Przemysław Kościanek OMI, który pracuje we francuskiej parafii od czterech lat jako wikariusz.

>>> Daniel Pittet: nadal ufam Kościołowi

Sprawa wyszła na jaw na wiosnę 2016 r. Zaczęła się burza medialna i wybuchła największa afera pedofilska we Francji. Właśnie z tą sprawą związana jest głośna dymisja i proces biskupa lyońskiego, któremu postawiono zarzuty, że nie dopełnił wszystkich obowiązków. W pierwszej instancji został uznany za winnego, ale w styczniu 2020 r. sąd apelacyjny uznał, że duchowny jest niewinny. Mimo takiego rezultatu podtrzymał wcześniejszą decyzję o rezygnacji z urzędu metropolity lyońskiego. Papież Franciszek przyjął ją w marcu 2020 r.

fot. EPA/MOHAMMED BADRA

Cierpienie dzieci, trauma rodziców

Księża obecnie pracujący w parafii nie mają stałego kontaktu z osobami poszkodowanymi w tamtym czasie, ponieważ zdecydowana większość ofiar przeprowadziła się. Są jednak regularnie w kontakcie z kilkoma rodzicami tych dzieci. Część z nich nadal jest zaangażowana w życie parafii. Nie mogą wybaczyć sobie, że nie zareagowali, kiedy ich dzieciom działa się krzywda. Niektórzy z nich, dzisiaj już dorośli, ułożyli sobie życie w innych częściach Francji, lepiej lub gorzej radząc sobie z przeszłością. Inni nie udźwignęli tego ciężaru. – Kilka osób pokrzywdzonych przez księdza popełniło samobójstwo, ale to trudno ustalić, bo niektórzy chcieli być anonimowi – podkreśla o. Kościanek. Cierpienia i trauma związana z wykorzystaniem seksualnym nie dotyczy jedynie samych poszkodowanych, ale także ich bliskich. – Szczególnie rodzice dwóch chłopców bardzo obwiniają się za to, co się stało. Byli przyjaciółmi tego księdza, ale nie zauważyli niczego niepokojącego w zachowaniu dzieci, żeby móc odpowiednio zareagować. Do dzisiaj są bardzo zaangażowani w życie parafii, choć są już w podeszłym wieku. Jeden z ojców leczy się psychiatrycznie, bo po ujawnieniu sprawy kompletnie się załamał. Czuje, że zawiódł jako rodzic. Kontaktował się zresztą ostatnio z nami i prosił o rozmowę. Robimy co możemy, żeby pomóc mu wyjść z tej traumy – dodaje misjonarz oblat.

>>> Gdy brakuje cnoty, najlepszą obroną jest prawda

Nie dla wszystkich wiernych wina kapelana skautów była oczywista. Części parafian do dzisiaj trudno uwierzyć, że ich były proboszcz krzywdził swoich podopiecznych.
– Zacząłem pracę w parafii właściwie w samym centrum medialnej burzy. Poprzedni proboszcz utworzył w parafii specjalną komisję, która zajęła się tym tematem. Dziennikarze przyjeżdżali do parafii, wypytywali. Niektórzy, szczególnie starsi parafianie, próbowali stawać w obronie księdza. Szybko powstała też komisja w diecezji i wszystkie media były odsyłane właśnie tam po szczegółowe informacje – opowiada ojciec Kościanek.

„Przedawnione, dzięki Bogu”

Proces duchownego trwał trzy lata. Większość zarzutów w świetle francuskiego prawa była przedawniona. Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, kardynał Philippe Barbarin, arcybiskup Lyonu, zasłynął z niefortunnej wypowiedzi, zwracając uwagę właśnie na kwestię tego, że „większość faktów uległa, dzięki Bogu, przedawnieniu” (sic!). W nawiązaniu do tych słów powstał we Francji głośny film opowiadający historię osób, które doświadczyły przemocy seksualnej w Kościele pt. „Dzięki Bogu”.

Ojciec Przemysław Kościanek uczestniczył wraz z innymi księżmi w prapremierze filmu. – Po seansie odbyła się debata. Brał w niej udział Alexandre Hezez, jedna z ofiar ks. Preynata. Dyskusję moderowała katolicka dziennikarka. Sam film, jak można się domyślać, był trudny, pozostawiający mocne wrażenia, bo opisywał wielki dramat ludzi skrzywdzonych przez duchownego, który cieszył się zaufaniem – podkreśla oblat.

>>> Adam Żak SJ: musimy zmierzyć się z prawdą [ROZMOWA]

Ze względu na przedawnienie większości przestępstw, Preynat był sądzony na podstawie „zaledwie” kilku czynów pedofilskich, które wydarzyły się w ostatnich 25 latach. Ostatecznie został skazany na pięć lat więzienia. Podczas procesu były już ksiądz wyjaśniał, że sam został wykorzystany seksualnie przez zakrystiana ze swojej parafii, a następnie przez kleryka i księdza z niższego seminarium duchownego. Od razu przyznał się do winy. Fakty były zbyt oczywiste, żeby można było z nimi polemizować. Ponadto w lipcu 2019 r. został uznany winnym przez sąd kościelny i wydalony ze stanu duchownego.

kard. Barbarin

Kard. Philippe Barbarin. fot. EPA/ALEX MARTIN

„Uwolnione Słowo”

W 2016 r. powstało w Lyonie stowarzyszenie osób skrzywdzonych przez księdza Preynata. Zasięg jego działalności z czasem się zwiększył. Stowarzyszenie „La Parole Libérée” (fr. „Uwolnione Słowo”) zaczęło zbierać świadectwa osób skrzywdzonych przez innych księży. – Odegrali bardzo ważną rolę, bo zebrane materiały przekazali prawnikom. Zależało im na tym, żeby wpłynąć na prawo francuskie i doprowadzić do zniesienia przedawnienia w przypadku czynów pedofilskich, ale póki co to się nie udało – mówi o. Kościanek. – Stowarzyszenie mocno przyczyniło się do tego, żeby działać na polu wyjaśniania nadużyć seksualnych w Kościele, ale nie tylko. Ich działania szybko zaczęły obejmować szersze kręgi – podkreśla.

Diecezja i sama parafia podjęły inicjatywy, żeby zapobiegać przemocy seksualnej w przyszłości. – Mieliśmy w naszej parafii spotkanie, podczas którego zapoznaliśmy się z materiałami przygotowanymi przez diecezję. Były to filmy, które miały uwrażliwić naszą czujność. Chodziło też o uświadomienie problemu przyszłym księżom i samym dzieciom, aby potrafiły zgłaszać jakiekolwiek niepokojące zachowania ze strony dorosłych. W spotkaniu uczestniczył nasz biskup pomocniczy – relacjonuje ojciec Przemysław.

>>> Księża porzuceni [REPORTAŻ]

Misjonarz oblat zwraca uwagę, że wspólnym wnioskiem i nauką płynącą z ujawniania bolesnych historii musi być podejmowanie kontroli nad tym, co robią księża – nie tylko na linii biskup-duchowny. Ważną rolę odgrywają tutaj media katolickie i wszyscy wierni. – Za formację księdza nie odpowiada jedynie biskup, ale każdy wierny. Jeśli pozwalamy na klerykalizm, to później zbieramy tego gorzkie owoce. W konsekwencji ksiądz uważa się za Boga i myśli, że wszystko mu wolno. Jeśli wierni będą uważać, że jako zakonnik mam lepszy dostęp do Ducha Świętego to w pewnym momencie zacznę w to wierzyć. Taka mentalność prowadzi do nadużyć. Wierni nie mogą bać się powiedzieć, że ksiądz nie ma racji, czy że gdzieś ksiądz przesadził, nie zachował się właściwie. Od tego się zaczyna – podkreśla Przemysław Kościanek OMI.

Ojciec Przemysław Kościanek OMI, wikariusz w parafii św. Łukasza w Sainte Foy lès Lyon

Ojciec Przemysław Kościanek OMI, wikariusz w parafii św. Łukasza w Sainte Foy lès Lyon

O przemocy seksualnej w Kościele mówi się często w kontekście grzechu, ale nie jest to zbyt trafne sformułowanie. Grzesznikami jesteśmy wszyscy, ale nie wszyscy jesteśmy przestępcami. A pedofilia jest przestępstwem, z którego każdy, bez względu na to czy jest duchownym, nauczycielem czy murarzem musi się rozliczyć i ponieść surowe konsekwencje. – Nie można wymazać historii, a nawet trzeba ją wyciągnąć na światło dzienne. Jezus mówi: „Prawda was wyzwoli”. Jest więc jasne, że takie sprawy trzeba ujawniać, wyjaśniać i potępiać – mówi wikariusz w parafii św. Łukasza w Sainte Foy lès Lyon. – Staramy się być w kontakcie z rodzicami skrzywdzonych dzieci, żeby czuli nasze wsparcie. Jako parafia musimy iść do przodu. Trzeba się po tej krzywdzie odbudować – dodaje.

>>> Około 10 tys. ofiar pedofilii we francuskim Kościele

Tydzień przed świętami Wielkiej Nocy, francuscy biskupi napisali do wiernych czterostronicowy komunikat. W liście jasno sprzeciwiają się wszelkim aktom nadużyć seksualnych, uznając że Kościół nie zawsze był »bezpiecznym domem«. Hierarchowie przyznają w nim, że dzięki świadectwom ofiar i ich rodzin, episkopat zdał sobie sprawę z ogromu zniszczeń, jakie pedofilia dokonuje w życiu osoby pokrzywdzonej. W liście jest zapewnienie, że Kościół we Francji chce wziąć pełną odpowiedzialność za swoje błędy. Poza finansowymi odszkodowaniami, chodzi o konkretną pomoc psychologiczną i duchową. W wielu diecezjach zostały powołane specjalne komisje odpowiedzialne za »słuchanie« osób poszkodowanych i w razie potrzeby – za ujawnianie ewentualnych nadużyć.

***

W listopadzie 2018 r. francuski episkopat, a także przełożeni zakonni zwrócili się do jednego z najbardziej zaufanych w tym kraju prawników, Jeana-Marca Sauvé’a, z prośbą o stworzenie niezależnej komisji, która wyjaśni przypadki nadużyć seksualnych w Kościele. Prawnik otrzymał od biskupów pełną swobodę zarówno w doborze członków komisji, jak i w wyborze metodologii działań. Komisja ma także pełny dostęp do diecezjalnych archiwów.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze