Fot. unsplash

Idziemy razem, a nie przed nimi [MISYJNE DROGI]

Oblaci są posłani, aby służyć współczesnym św. Józefom, ludziom drugiego planu. Dzielą się z nami swoim życiem, pokazują jak go zrozumieć, współpracują i otwierają na Ewangelię. Szczególnie widoczne jest to w Azji.

Papież Franciszek, ustanawiając Rok św. Józefa, zwrócił uwagę na ludzi ubogich, prostych, którzy tworzą Kościół w wielu miejscach na świecie. Dotyczy to także krajów misyjnych, w tym oblackiej działalności misyjnej. – Tak jakby papież czytał nasze konstytucje i reguły życia – usłyszałem od oblata z Polski. Ma rację.

>>> Azja. Turkmenistan. Trzeba rozmawiać [MISYJNE DROGI]

„Wszędzie bowiem nasze posłannictwo polega na tym, aby najpierw iść do tych, których sytuacja głośno woła o nadzieję i zbawienie, jakie w pełni może przynieść tylko Jezus Chrystus. Są to różnego rodzaju ubodzy – im dajemy pierwszeństwo. Pracując wśród ubogich i ludzi marginesu, pozwolimy się przez nich ewangelizować, ponieważ oni często przyczyniają się do tego, że w nowy sposób słyszymy Ewangelię, którą głosimy (KKRR 8)”.

Korea Południowa. Wołanie migrantów

Środa 5 maja 2021 r. Tego dnia przypadł ostatni dzień światowego maratonu modlitewnego w intencji zakończenia pandemii. Do takiej modlitwy zachęcał nas Franciszek. Ostatni etap odbywał się w sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Namyang, w Korei Południowej. Ojciec Maurizio Giorgianni, misjonarz oblat, który pracuje w tym kraju od 28 lat, uczestniczył w modlitwie razem z przedstawicielami wspólnoty mi- grantów, której jest kapelanem. – Czułam radość i szczęście, że biorę udział w tym maratonie modlitwy, że widzę ludzi z różnych krajów, młodych i starszych, zjednoczonych – mówi Menchie Melanies, 40-letnia Filipinka, która od 2007 r. mieszka w Korei Południowej. Razem z oblatem modliła się tego dnia w Namyang. Główną intencję modlitwy stanowili młodzi na całym świecie. Modlono się też za migrantów, którzy żyją i pracują za granicą, daleko od rodzin i ukochanych bliskich.

Korea Płd. Ojciec Maurizio Giorgianni OMI (pierwszy z prawej) z migrantami w sanktuarium maryjnym w Namyang Fot. ARCH. PASQUALE CASTRILLIEGO OMI

– Duch Święty był obecny. Wierzę, że przez ten maraton modlitwy Bóg nas wysłucha, uzdrowi nasz świat i położy kres tej pandemii. Modlitwa to nasza potężna broń – przekonuje Filipinka. Wspólne uczestnictwo w tym wydarzeniu było dla ojca Maurizio pięknym potwierdzeniem faktu, że Bóg błogosławi pełną pasji i poświęcenia pracę wśród imigrantów w Korei Płd., którzy przybyli tam za chlebem, by zapewnić swoim dzieciom godne warunki życia. Nie udałoby się to bez zwyczajnych ludzi Kościoła, którzy z nami współpracują.

Mjanma. Kościół uchodźców

Surkhua, diecezja Hakha w Mjanmie zachodniej. Kościół, dzięki „zwykłym niezwykłym” ludziom zapewnia schronienie i posiłki licznym uchodźcom: kobietom, osobom starszym i dzieciom, którzy musieli uciec ze swoich domów. Znajdują się tu z powodu walk pomiędzy armią Mjanmy (dawniej Birmy), a grupą bojówek znanych jako Chinland Defence Forces (CDF). Bojówki te zajmują tereny birmańskiego stanu Czin, położonego przy granicy z Indiami. Starcia zbrojne pomiędzy oddziałami armii a CDF przyniosły ofiary śmiertelne, a także wielu rannych – również młodzież z Hakha. Po tych walkach wojsko aresztowało licznych młodych członków CDF. Przeszukiwali też terytorium, łamali wszelki opór i przywracali porządek. Jednak w samej Mjanmie ludzie patrzą na wojsko jak na „armię terrorystów”. W warunkach wszechobecnej przemocy i strachu pracuje tu oblat o. Hrang Tin Thang, z parafii w Surkhuli Surkhua. Służy osobom starszym, niepełnosprawnym oraz dzieciom: tym, którzy nie są zdolni, by uciec do lasu. W jego parafii, dzięki pomocy sióstr terezjanek, możliwe jest zaopatrywanie potrzebujących w opiekę medyczną i w żywność. – To dzieło miłości nie zna podziału ze względu na wiarę. Jest skierowane do wszystkich najsłabszych i bezbronnych – mówi o swojej pracy oblat. W sierpniu 2021 r. Hrang Tin Thang OMI i towarzyszący mu katechista zostali uprowadzeni przez bojówkarzy CDF. Ojciec Paul Thla Kio OMI, który działa w Hakha mówi, że nawet wojsko dodawało otuchy: zaangażowanym świeckim – zwyczajnym ludziom o niezwyczajnym sercu, ale też oblatom i siostrom. Dawali do zrozumienia, że konieczne jest kontynuowanie tego dzieła miłosierdzia i miłości wobec ludzi, bez żadnego zagrożenia z ich strony. Kościół lokalny wystosował kilka apeli, w których zauważa, że w stanie Czin trwa kryzys humanitarny i prosi Organizację Narodów Zjednoczonych o otwarcie obozów dla uchodźców, aby można było im udzielić pomocy humanitarnej.

fot. EPA/STRINGER

Turkmenistan. W języku lokalnym

To „peryferia”, o których z pasją mówi papież Franciszek. Kraj liczy 5 milionów mieszkańców, a 90% z nich stanowią wyznawcy islamu. Kościół katolicki, odrodzony w 1997 r. przez Jana Pawła II, jest tutaj bardzo małą wspólnotą. Mimo to wśród katolickich Turkmenów funkcjonują różne inicjatywy duszpasterskie. Powstała grupa biblijna czy też grupa formacyjna dla dzieci i młodzieży.

– Zawsze wypełnialiśmy naszą misję, wykorzystując język rosyjski, ale dziś to nie jest wystarczające: zmniejsza się liczba ludzi mówiących tym językiem. Ludzie przybywający do miasta z terenów wiejskich i mieszkańcy małych miasteczek mówią już po turkmeńsku – relacjonuje Andrzej Madej, misjonarz oblat, przełożony katolików w tym kraju. – Poznanie języka lokalnego otwiera nową epokę w historii naszej misji. W końcu ktoś będzie mógł wejść w język, a następnie poznać kulturę tego ludu. Rysuje się dla nas piękna przyszłość: tu, w Turkmenistanie, reprezentujemy jedną malutką wspólnotę, ale powoli idziemy naprzód, ufając zawsze w łaskę Bożą, która nas nie opuszcza – kontynuował o. Madej. Bez udziału i zaangażowania ludzi świeckich, o to wszystko byłoby bardzo trudno.

Siostra Palmide Gamba

18 maja zmarła Palmide Gamba, siostra ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi. Wiara, prostota, pokora i radość to tylko kilka z licznych cnót, które posiadała. Była prawdziwie matką, która wiele synów i córek wychowała w wierze. Zrobiła wiele dobrego dla Kościoła w Chinach. Wielu osobom pomogła przybliżyć się do Chrystusa, by mogli w Niego uwierzyć i dawać świadectwo Ewangelii nie słowami, ale życiem. Siostra Gamba urodziła się w Bresci, w północnej Italii, w 1935 r. Mając 30 lat wstąpiła na drogę życia zakonnego. Wyjechała do Chin, gdzie w 1971 roku, w Makao złożyła wieczyste śluby zakonne. Studiowała we Włoszech, Francji i na Tajwanie, gdzie przez wiele lat hojnie angażowała się duszpastersko. W życiu zakonnym zajmowała różne odpowiedzialne stanowiska: nauczyciela, przełożonej, doradcy generalnego i prowincjalnego, formatora, dyrektora ds. stowarzyszeń świeckich, była członkiem „China team”. Praco- wała także w Watykanie, gdzie była odpowiedzialna za pomoc chińskim siostrom, które przyjeżdżały do Rzymu na studia. Wielkim pragnieniem siostry Palmide było głoszenie Dobrej Nowiny w Chinach kontynentalnych, choć ze względów politycznych nie mogła tego robić. Została zauważona i doceniona przez prefekta Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, kard. Luisa Antonio Tagle: „Stawiała czoła problemom z sercem matki. Czuła się wezwana do głoszenia wszystkim Dobrej Nowiny” – napisał po jej śmierci hierarcha.

fot. EPA/RITCHIE B. TONGO

Bez ludzi drugiego planu, bez współczesnych św. Józefów, najczęściej ubogich, spracowanych, dzielących się czasem, talentem, środkami materialnymi – misje nie byłyby możliwe. Przywołałem historie kilku osób z różnych państw, a przecież w Azji pracuje wielu misjonarzy oblatów. Służymy tym różnorodnym „św. Józefom”, ale może przede wszystkim z nimi, jesteśmy ich głosem – gdy inni nie chcą ich i o nich słyszeć, my dajemy się przez nich ewangelizować i idziemy wspólnie razem ku Bogu.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze