fot. Maciej Malicki SVD

Praca. Dar Boży [MISYJNE DROGI]

Nie da się ukryć, że w Europie i w Polsce spotykamy się ze stereotypem „leniwego Afrykańczyka”. Jak we wszystkich przypadkach związanych ze stereotypami, wady pojedynczych przedstawicieli grupy są przypisywane całej.

A taki stereotyp ma bardzo długą historię i sięga czasów, gdy do Afryki wyjeżdżali nieliczni podróżnicy i misjonarze. Owszem, także ci ostatni mieli dużo do powiedzenia na temat pracowitości Afrykańczyków. Za przykład niech posłuży Emile Foulon, ojciec biały, który pracował w Rodezji Północnej (dzisiejszej Zambii) wśród ludu Bemba. W swoim opracowaniu z początku XX w., dotyczącym kultury tej grupy etnicznej, pisze, że Bemba pozbawieni są produktywnych zajęć. Owszem, zajmują się trochę rolnictwem, które pozwala im balansować na cienkiej granicy głodu. Jednak, jak pisze ojciec biały: 

„Jesteśmy zobowiązani, żeby powiedzieć, iż z tego co widać głównym zajęciem tubylców jest siedzenie, pogawędki i picie piwa”. Minimum wysiłku wkładali także np. w produkcję materiałów. W innym miejscu swojej relacji z Afryki misjonarz opisuje jednak, że wśród Bemba, nawet w każdej wiosce, znajdziemy kowali, którzy zajmują się wyrabianiem siekierek, motyk czy grotów strzał. Poza tym bardzo powszechnym zajęciem wśród mężczyzn jest polowanie na dziką zwierzynę w buszu. Kobiety zajmują się mieleniem ziarna, gotowaniem, pielęgnowaniem przydomowych ogródków. 

Tradycja i nowoczesność 

Kiedy Europejczycy podbijali Afrykę, jej mieszkańcy zajmowali się głównie rolnictwem i łowiectwem, czasem hodowlą. Rolnictwo w Afryce jest jednak nieco inaczej uwarunkowane, bo pomyślność plonów zależy w dużej mierze od opadów deszczu. I tak w gruncie rzeczy pozostało do dziś. Mimo tak wielu zmian, które zaszły w afrykańskiej gospodarce przez ostatnie 150 lat, nadal dwie trzecie mieszkańców tego kontynentu zajmuje się rolnictwem. Nadal dla wielu z nich praca na roli wygląda tak samo, jak dla ich dziadów i pradziadów. Tylko nieliczne, duże farmy mogą sobie pozwolić na zakup traktorów i innych sprzętów mechanicznych. W Afryce dominują małorolni, którzy produkują jedzenie na potrzeby własne i lokalnej społeczności. 

Kolonializm w Afryce wprowadził jednak na tamtejszy rynek pracy ważne zmiany. Po pierwsze Europejczycy zakazali handlu i posiadania niewolników. Po drugie, włączyli Afrykę do światowej gospodarki i wyznaczyli jej rolę dostawcy surowców. Kopalnie, które powstawały w głębi lądu, stawały się magnesem dla ludzi z różnych regionów. Wokół nich powstawały nowe ośrodki miejskie, drenując tereny wiejskie z najsilniejszych mężczyzn. 

fot. Krzysztof Kryza

Urzędnik 

System kolonialny wprowadził w Afryce jeszcze jeden nowy rodzaj pracy, który okazał się jednym z naj- bardziej pożądanych. Pozwalał on na szybkie wzbogacenie się i zdobycie wysokiej pozycji społecznej. Mowa o pracy urzędniczej. Z tym problemem Afryka zmaga się do dziś. Pieniądze mają tam przeważnie nie ci, którzy ciężko pracują lub są pomysłowi, ale ci, którzy mają władzę i biorą łapówki. Przykład idzie z samej góry, bo na czele wielu afrykańskich krajów stali lub nadal stoją dyktatorzy, którzy nie tylko potrafią być okrutni, ale okradają własnych obywateli z dóbr, które się im wszystkim należą. Za przykład niech posłuży były prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej, Félix Houphouët-Boigny, który zgromadził imponującą fortunę, zyskując miejsce wśród najbogatszych świata. Jego majątek szacowano na 11 miliardów (SIC!) dolarów, z czego część przechowywał w gotówce na kontach w Zurychu i Genewie, a resztę ulokował w nieruchomościach. Miał kilka rezydencji w Paryżu, dom w Chene-Bourg w Szwajcarii oraz we włoskim Castel Gandolfo. 

Nieprzerwana pomoc 

Jednym z modeli zarządzania państwem w Afryce jest wyciąganie pieniędzy od bogatych krajów w ramach pomocy humanitarnej. Owszem, w przypadkach klęski żywiołowej taka pomoc jest bardzo potrzebna, jednak przypływ gotówki trwa nie- przerwanie od czasów uzyskania przez państwa afrykańskie niepodległości i nieraz budżety państwowe są od tych pieniędzy uzależnione. Tylko w roku 2022 USA przekazały do Afryki 6 miliardów dolarów w ramach pomocy. Niektórym władcom łatwiej prosić o pieniądze w Ameryce czy Europie niż zreformować własny kraj, aby ludzie mogli sami na siebie zarobić. Czasem pieniądze pozyskiwane są w formie szantażu: „Jeśli nam ich nie dacie, kolejni ludzie będę do was przedostawać się przez Morze Śródziemne”. 

Można zatem zapytać o to, jakie motywacje do uczciwej pracy mają zwykli obywatele w krajach, w których rządzą skorumpowani politycy? Jakie motywacje mają pracodawcy, żeby uczciwie traktować swoich pracowników? Znaczna większość państw Czarnego Lądu to kraje o naj- wyższym wskaźniku korupcji, kra- je niestabilne politycznie, targane konfliktami. O godnej pracy trudno mówić w warunkach, które jej nie sprzyjają. 

Fot. Marcin Wrzos OMI/Misyjne Drogi

Dobry przykład na przyszłość 

Oczywiście są w Afryce wyjątki. Do takich należy na przykład Botswana, która plasuje się wyżej niż Polska na liście państw wolnych od korupcji. Za inny przykład niech posłuży Mark Essien, który jako pierwszy w Nigerii założył stronę internetową z możliwością rezerwowania pokojów hotelowych przez internet. Jego działalność rozrosła się później na inne kraje Afryki. Essien do osiągnięcia sukcesu wykorzystał nie tylko swoje zdolności informatyczne, ale też znajomość miejscowej kultury i zwyczajów, która ułatwiła mu współpracę zarówno z hotelami, jak i ich gośćmi. 

Jaka przyszłość czeka rynek pracy w Afryce? Przed mieszkańcami tego kontynentu stoją ogromne wyzwania. Szacuje się, że każdego roku na tym kontynencie na rynek pracy wchodzi ok. 10-12 milionów młodych ludzi, a dostępnych jest dla nich jedynie 3 miliony formalnych miejsc pracy. Aż 40% młodych ludzi, którzy przyłączają się do różnych ruchów para- militarnych w Afryce, decyduje się na ten krok, ponieważ nie mają innej alternatywy ekonomicznej. Co roku kilka tysięcy osób ginie, próbując przedostać się do Europy w poszukiwaniu lepszego życia. 

Trzeba zmian 

Pomysłów na to, jak zmienić sytuację w Afryce jest bardzo wiele. Poczynając od inwestycji w rolnictwo, przemysł, infrastrukturę, aż po zastosowanie nowych technologii. Ważnym elementem jest także edukacja, która odpowiednio przygotowuje młodych ludzi. Wydaje się jednak, że będzie to możliwe tylko wówczas, gdy zmieni się pewna mentalność. Dambisa Moyo, zambijska ekonomistka, zauważa, że to przede wszystkim samym Afrykańczykom i ich elitom musi zależeć na poprawieniu sytuacji ekonomicznej w swoich regionach. 

Kościół i praca 

Wsparcie w tym zadaniu oferuje także Kościół. Praca misyjna to oczywiście głoszenie Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, ale to głoszenie ma też wymiar praktyczny, kiedy – jak miłosierny samarytanin – trzeba się pochylić nad potrzebującym. A Afryka potrzebuje pomocy na przykład w przygotowaniu młodych do wejścia na rynek pracy. Obecnie jeden z każdych dziewięciu uczniów na tym kontynencie kształci się w katolickich placówkach edukacyjnych. 

O istocie pracy przypominał w Afryce też Jan Paweł II. Już 1992 r. papież podczas swojej pielgrzymki do Angoli zauważył, że współczesny człowiek stał się egoistą. Pragnie żyć w dobrobycie, bez przyjęcia na siebie ciężaru pracy i wyrzeczenia. Ojciec Święty mówił wówczas, że chrześcijanie powinni mieć odwagę głosić światu, że praca jest darem Bożym, że praca jest nieodzowna na drodze uświęcenia. Kościół zatem przypomina tę mądrość, którą Afrykanie znali od wieków w swoich przysłowiach. 

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę<<<

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze