Święta Kateri Tekakwitha
Kateri Tekakwitha jako pierwsza Indianka z Ameryki Północnej została beatyfikowana – 22 czerwca 1980 roku przez Jana Pawła II. Kanonizacji dokonał Benedykt XVI w 2012 roku. Jej wspomnienie liturgiczne obchodzone jest w całym Kościele 17 kwietnia. Posłuchajcie historii o niej.
Świętość nie jest dla mnie… Jest za trudna… To specjalny dar od Boga… W ten oto sposób utwierdzamy się w przekonaniu, że świętość jest czymś „odległym” i nie dla nas. Patrząc na obrazy, figury świętych czy czytając o cudach często postrzegamy ich jako ludzi „nadzwyczajnych”. Natomiast papież Franciszek wielokrotnie podkreśla, że świętość jest dla każdego! Święci nie są „super-ludźmi” i nie urodzili się doskonali. Nie byli też bez grzechu. Każdy z nich stawał się świętym w trakcie swojego życia. Ludzie ci prowadzili normalne, codzienne życie, przeplatane bólem, radościami i nadziejami. Kiedy jednak odkryli miłość Boga, całym sercem za nią podążyli. O świętości bowiem nie decydują nadzwyczajne łaski czy niezwykłe dary, ale życie z Bogiem dla drugiego człowieka. Piękne życie Kateri Tekakwithy jest potwierdzeniem tych słów i powinno nam uświadomić, że Chrystus powołuje do świętości wszystkich, również Ciebie i mnie!
Kateri Tekakwitha przyszła na świat w 1656 r. w osadzie wiejskiej Osserneon w stanie Nowy Jork, należącej do jednego z najbardziej wojowniczych plemion irokeskich. Kiedy się urodziła, od swojego ludu otrzymała imię Tekakwitha, co w języku Mohawków oznaczało: „ona porządkuje sprawy” albo „ta, która wszystko czyni w należytym ładzie”. Jej tata był naczelnikiem osady, poganinem, a mama chrześcijanką z plemienia Algonkinów znad Zatoki św. Wawrzyńca. Niestety, praktyki religijne musiała spełniać potajemnie, ale dzieciom zawsze opowiadała o dobrym Bogu. Gdy dziewczynka miała cztery lata, cała jej rodzina zachorowała na ospę. Rodzice i brat zmarli. Tylko ona jedyna przeżyła chorobę, choć pozostały blizny na jej twarzy, a także poważnie uszkodzony wzrok. Sierotę adoptowała ciotka Karitha i jej mąż Jowanero.
Tekakwitha po raz pierwszy zetknęła się z chrześcijaństwem w wieku jedenastu lat. Wtedy bowiem do jej plemienia dotarli misjonarze z zakonu jezuitów z misją pokojową. Dziewczynka z wielkim entuzjazmem przyjęła prawdy wiary chrześcijańskiej. Kiedy później usiłowano wydać ją za mąż, dzielnie opierała się tym próbom. Po ukończeniu 18 lat poprosiła o. Jacquesa de Lamberville o chrzest, nie zważając zupełnie na ludzi wrogo nastawionych do wiary chrześcijańskiej. Pomimo protestów swoich opiekunów przyjęła sakrament, biorąc za patronkę św. Katarzynę ze Sieny.
Od tego momentu nazywano ją Kateri. Stała się jednak obiektem narastającej pogardy i kpin niechrześcijańskiej ludności ze swojej wioski. Pomimo to pozostawała nieustraszoną chrześcijanką. Szydzono z jej nawrócenia, odmowy pracy w niedzielę i niechęci do zawarcia małżeństwa, ale to ani trochę nie osłabiało jej wiary. Pewnego dnia jeden z młodszych wojowników postanowił nakłonić dziewczynę do porzucenia nowej wiary. Ozdobiony barwami wojennymi stanął przed nią, podniósł w górę maczetę i zamachnął się tak, jakby chciał ją zabić. A ona zamknęła tylko oczy i nie ruszyła się z miejsca. Jej odwaga sprawiła, że mężczyzna opuścił broń i odszedł.
Kateri przez pewien czas mieszkała w zajeździe swojego wuja. Tam czuła się bezpiecznie. Z czasem jednak została zmuszona do ucieczki do Kahnawake nad rzeką św. Wawrzyńca. W wieku 21 lat w samo Boże Narodzenie przyjęła I Komunię Świętą, a dwa lata później, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, złożyła ślub czystości.
Dziewczyna bardzo lubiła rzeźbić drewniane krzyżyki. Zrobiła ich tysiące. Chciała bowiem, by dzięki nim Jezus stał się bardziej znany wśród Indian. Rozdawała je, wieszała na drzewach, zostawiała przy jeziorach i na polach. A pewnej zimy, w sezonie łowieckim, gdy wraz z innymi znalazła się z dala od wioski, zrobiła na drzewie małą, drewnianą kapliczkę z wyrzeźbionym krzyżem. Tam spędzała czas na żarliwej modlitwie, klęcząc na śniegu. Kateri bardzo kochała różaniec i zawsze nosiła go na szyi. Wszyscy, którzy ją znali ‒Indianie, Francuzi i misjonarze ‒ podziwiali jej wyjątkową pobożność.
Z wielkim oddaniem zajmowała się też nauczaniem dzieci modlitw i prawd wiary. Opiekowała się również chorymi i starcami aż do momentu, gdy sama śmiertelnie zachorowała. Zmarła w Kahnawake, mając zaledwie 24 lata, a jej ostatnie słowa brzmiały: „Jesos konoronkwa”, tzn. „Kocham Cię, Jezu”. Piętnaście minut po jej śmierci stało się coś niezwykłego. Otóż na oczach dwóch jezuitów i wielu tubylców, zgromadzonych w pokoju zmarłej, z jej twarzy zniknęły blizny. Nie było po nich ani śladu. Odczytano to jako znak, że Bóg ją bardzo kochał i pragnął, by inni to zauważyli. Zaraz po śmierci Kateri ludzie zaczęli modlić się za jej wstawiennictwem, a dla uczczenia jej pamięci wybudowali pomnik w Kahnawake niedaleko Montrealu. Jej relikwie znajdują się w miejscowym kościele pw. św. Franciszka Ksawerego, gdzie widnieje napis: „Kateri Tekawitha jest najpiękniejszym kwiatkiem, który zakwitł wśród Indian”. Do dziś wielu pielgrzymów odwiedza grób świętej, którą zwą „Lilią Mohawków”.
Tekst: Ewa Gniady
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |