Uganda: dzisiaj w Kalongo beatyfikacja o. Józefa Ambrosolego – misjonarza, społecznika
W niedzielę 20 listopada podczas Mszy św. w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Kalongo w Ugandzie nuncjusz apostolski w tym afrykańskim kraju abp Luigi Bianco ogłosi błogosławionym ks. Józefa Ambrosolego, kombonianina. Ten dwudziestowieczny misjonarz, urodzony we Włoszech, niemal całą posługę kapłańską pełnił w Ugandzie, gdzie nie tylko ewangelizował i katechizował, ale również pracował jako lekarz, założył szpital i leprozoria.
Józef Ambrosoli urodził się 25 lipca 1923 w Ronago na północy Włoch jako siódme z ośmiorga dzieci w rodzinie przedsiębiorcy. Od dziecka był wychowywany w głębokiej wierze, o co dbała szczególnie jego matka.
Naukę w szkołach w Como i Genui ukończył w 1942, jednakże z powodu wojny nie przystąpił do matury, gdyż nie można było zebrać komisji egzaminacyjnej. W tym czasie działał też aktywnie w młodzieżowej Akcji Katolickiej. Mógł jednak rozpocząć studia medyczne na uniwersytecie w Mediolanie, łącząc je z zaangażowaniem w Akcji i życiem rodzinnym. Ale latem 1943 musiał przerwać naukę, jako że włączył się w pomoc ludziom, zwłaszcza Żydom, którzy próbowali uciekać z okupowanego przez Niemców Como do pobliskiego Chiasso w Szwajcarii. Ponieważ z jego domu do granicy było tylko kilkaset metrów, przeprowadził do neutralnego kraju grupę uchodźców i chciał tam pozostać.
>>> Papież do lekarzy: udzielajcie głosu Afryce, aby jej głos był słyszany
Ale w połowie września 1943 Niemcy utworzyli marionetkową Włoską Republikę Społeczną (RSI; istniała formalnie do 2 maja 1945), która wprowadziła m.in. obowiązkową służbę wojskową dla mężczyzn i kobiet, grożąc śmiercią wszystkim, którzy by się od niej uchylali. Nie chcąc narażać swych bliskich na niebezpieczeństwo Giuseppe postanowił wrócić w swe strony rodzinne, ale już na granicy został aresztowany i trafił do obozu przejściowego. Rodzinie udało się go stamtąd wydostać, ale musiał pójść do wojska jako sanitariusz.
Pracował krótko w szpitalu wojskowym koło Mediolanu, następnie wysłano go jako żołnierza na front, gdzie jednak – jak wspominali później jego koledzy z oddziałów – do nikogo nie strzelał, po czym już pod koniec wojny trafił do obozu w Niemczech. Wszędzie, gdzie był, starał się opiekować i pomagać swym towarzyszom niedoli, niezależnie od ich przekonań politycznych i światopoglądowych.
W tych trudnych chwilach dojrzewało w nim powołanie kapłańskie, które zrodziło się w nim jeszcze przed wojną, gdy w 1938 przybyli do Como Synowie Najświętszego Serca Jezusowego, czyli kombonianie. Z tym pragnieniem doczekał zakończenia wojny, po której krótko pełnił funkcje polityczne jako wiceburmistrz Ronago. W połowie listopada 1946 wznowił studia medyczne w Mediolanie, kończąc je z wyróżnieniem 18 lipca 1949, po czym rozpoczął pracę jako wolontariusz w szpitalu w Como.
Latem tegoż roku wstąpił do seminarium kombonianów w Rebbio, wkrótce potem wyjechał jednak na dwa lata do Instytutu Medycyny Tropikalnej w Londynie, pogłębiając swą wiedzę medyczną. Po powrocie do Włoch poprosił generała tego zgromadzenia o zgodę na wstąpienie do niego, pragnąc wyjechać na misje do Afryki. Otrzymał takie zezwolenie i 18 października 1951, w wieku 28 lat, jako najstarszy kandydat do kapłaństwa, rozpoczął nowicjat w Gozzano.
>>> Jak wyglądają święcenia kapłańskie w Ugandzie? [REPORTAŻ]
Na kapłana wyświęcił go w katedrze w Mediolanie 17 grudnia 1955 ówczesny arcybiskup tego miasta Giovanni Battista Montini (późniejszy papież Paweł VI). Nastąpiło to na rok przed zakończeniem studiów seminaryjnych, gdyż jeden z kombonianów w Ugandzie pilnie potrzebował kapłana-lekarza do szpitala w Kalongo. Po krótkim pobycie w stronach rodzinnych neoprezbiter przybył pod koniec lutego 1956 do Ugandy, gdzie czekały go 2 lata próby i sprawdzania przez przełożonych, czy się nadaje do pracy misyjnej.
W Kalongo musiał zaczynać wszystko niemal od zera: zbudować szpital, założyć szkołę położniczą i inne placówki. Pod koniec 1959 pierwszy katolicki szpital na północy Ugandy rozpoczął działalność. Leczono w nim różne choroby, a ks. Ambrosoli sam nieraz przeprowadzał złożone operacje chirurgiczne.
Szczególną opieką otaczał miejscowe kobiety, pragnące mieć dzieci. Odnosił się do nich z wielką delikatnością i zrozumieniem ich mentalności. Z czasem uruchomił także leprozorium a w 1972 zarząd sanitarny kraju powierzył mu służbę trędowatym, obejmującą prawie 8 tys. osób z 5 regionów Ugandy. Aby lepiej służyć miejscowej ludności, ks. Ambrosoli nauczył się w dużym stopniu używanego tam języka acholi.
>>> Afrykański kardynał: zmiany klimatyczne są wynikiem chciwości
Widząc jego zaangażowanie i troskę o ludzi mieszkańcy Kalongo i okolic nazywali go „Ajwaka Madit”, czyli „Wielki Medyk” i „Doctor Ladit” (Wielki Doktor). On sam unikał rozgłosu, a gdy mimo wszystko otrzymywał jakieś nagrody czy wyróżnienia, zawsze powtarzał, że wolałby darowizny na rzecz szpitala, który ciągle odczuwał brak środków.
Przy całym swym zaangażowaniu społeczno-lekarskim ks. Józef nie zaniedbywał swych obowiązków kapłańskich. Regularnie odprawiał Msze św., a świadkowie wspominali później, że w czasie celebry zdawał się być pogrążony w ekstazie. Na miarę swych możliwości i czasu, którego nie miał zbyt wiele, starał się też spowiadać ludzi. Jego wiara zawierała w sobie elementy duchowości św. Jana od Krzyża i św. Daniela Comboniego – założyciela zgromadzenia, do którego należał, częściowo też św. Karola de Foucauld.
Ks. Ambrosoli wielokrotnie przyjeżdżał do Włoch – formalnie na wypoczynek, w rzeczywistości jednak starał się te przyjazdy wykorzystać na pogłębienie swej wiedzy lekarskiej, poznawanie nowych zdobyczy i postępu w medycynie, a także na pozyskiwanie dobrodziejów i darczyńców dla swojej misji. Jednakże problemy ze zdrowiem zmusiły go kilkakrotnie do dłuższych pobytów i operacji w szpitalach włoskich. W 1982 stwierdzono u niego poważną chorobę nerek, okazało się, że tylko jedna nerka działa, co poważnie utrudniło życie kapłana.
>>> Uczyła nie tylko jak leczyć trąd, ale i brak miłości
Wrócił jednak do Ugandy, w której sytuacja polityczna stawała się coraz bardziej niespokojna. Rządy krwawego dyktatora Idiego Amina (1971-79) odcisnęły wielki ślad na życiu wewnętrznym kraju, którym odtąd przez długie lata wstrząsały walki wewnętrzne oraz towarzyszące im zabójstwa ludzi i zniszczenia materialne. Na początku 1987 na rozkaz władz wojskowych trzeba było całkowicie ewakuować personel i chorych ze szpitala prowadzonego przez kombonianów. Ks. Ambrosoli był już wówczas ciężko chory na nerki, zdołał jednak doprowadzić do końca ewakuację do miasta Lira w środkowej części kraju. Tam też zmarł 27 marca 1987 w opinii świętości w wieku niespełna 64 lat. Pochowano go na miejscowym cmentarzu, skąd w 7 lat później jego doczesne szczątki przeniesiono do Kalongo, gdzie pracował przez cały czas swego pobytu w Ugandzie.
Proces beatyfikacyjny mężnego misjonarza-lekarza trwał w diecezji Lira w latach 1999-2001, po czym sprawa trafiła do Watykanu, gdzie 17 grudnia 2016 Franciszek podpisał dekret o heroiczności jego cnót. Cud przypisywany wstawiennictwu sługi Bożego Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych uznała 29 listopada 2019. Potem z powodu pandemii Covid-19 dwukrotnie przesuwano termin beatyfikacji, wyznaczonej początkowo na 2020 rok i ostatecznie dojdzie do niej 20 listopada br.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |