fot. PAP/EPA/ANTONIO BAT

Nad tajemnicą Eucharystii nie można przejść do porządku dziennego [WIELKOCZWARTKOWE HOMILIE]

Liturgia to nie jest teatr. My tu nie chcemy odgrywać tego, co zrobił Pan Jezus. Liturgia jest zbiorem mocnych słów i znaków – mówił abp Grzegorz Ryś podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej.

Wielki Czwartek rozpoczął Triduum Paschalne Męki i Zmartwychwstania Chrystusa Pana. Eucharystię upamiętniającą Ostatnią Wieczerzę celebrował abp Grzegorz Ryś w Bazylice Archikatedralnej w Łodzi. – To jedyny taki czas w roku, niewątpliwie najważniejszy, niewątpliwie najpiękniejszy. Wejdźmy już w ten czas z wdzięcznością, że Pan nam go daje i wszystko, co będziemy przeżywać przez te dni niech nas prowadzi do tego wyjątkowego dialogu, który nas czeka w noc Wigilii Paschalnej, dialogu, który chce przeprowadzić z nami nasza Matka – Kościół – mówił na wstępie metropolita łódzki.

Podczas homilii abp Ryś odniósł się do 11 rozdziału 1 Listu św. Pawła, w którym znajduje się najstarszy opis ustanowienia Eucharystii, a dokładniej, do polecenia Pana Jezusa: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Rozważając to drugie czytanie liturgii słowa, metropolita łódzki zauważył, że św. Paweł zwraca uwagę, że wiele naszych czynów może nie stanowić wypełnienia woli Chrystusa. – Mimo tego, że wypowiedziano słowa konsekracji, zebrani przyjęli Komunię św., Paweł mówi, że tego nie można nazwać spożywaniem Wieczerzy Pańskiej. Dlatego, że ci, którzy się zeszli, mając szacunek dla chleba i wina, które są konsekrowane, to kompletnie nie zważają na to Ciało Chrystusa, którym jest Kościół. Wchodzą na Wieczerzę Pańską podzieleni i wychodzą z niej podzieleni, a sama celebracja zamiast ich do siebie zbliżać, to jest raczej demonstracją podziałów między nimi – wyjaśnił duchowny.

Abp Ryś powiedział, że ostatnie zdanie rozważanego fragmentu zaskakuje, gdyż stanowi o tym, że spożywając Ciało i Krew Chrystusa, głosimy Jego śmierć. – Mogłoby się wydawać, że ogłaszanie śmierci Jezusa Chrystusa dokonuje się przede wszystkim przez przepowiadanie, że tą przestrzenią głoszenia śmierci Jezusa Chrystusa jest kazanie, jest słowo. Paweł mówi, że tym momentem głoszenia śmierci i zmartwychwstania Pana jest przyjmowanie Jego Ciała i Krwi – tłumaczył.

fot. cathopic

W dalszej części homilii metropolita łódzki wyjaśnił, że fragment 1 Listu do Koryntian umacnia w przekonaniu, iż spożywanie podczas Eucharystii wiąże się ostatecznie z tworzeniem wspólnoty.

– Zbawienie nie jest kwestią twojej indywidualnej przemiany. Nawrócenie nie jest tylko indywidualnym procesem. Nawrócenie prowadzi do zmiany relacji, że zbliżasz się do ludzi, z którymi zostałeś rozproszony przez zło. Zbawienie jest przede wszystkim wyprowadzeniem. Jezus umarł, żeby wszystkie rozproszone dzieci Boga zgromadzić w jedno i dlatego nie ma mocniejszego głoszenia Męki Pana niż znak rzeczywistej chrześcijańskiej wspólnoty. Można mówić o śmierci Jezusa godzinami, a można pokazać jej moc, zapraszając kogoś do realnej chrześcijańskiej wspólnoty, gdzie ktoś wejdzie i zobaczy ludzi, którzy się naprawdę kochają, którzy potrafią sobie przebaczyć – mówił hierarcha.

fot. EPA/ANTONIO BAT

Na zakończenie abp Ryś odniósł się do mandatum, czyli obrzędu w czasach dawnych praktykowanego w sposób prywatny, ale budującego realną wspólnotę. – Liturgia to nie jest teatr. My tu nie chcemy odgrywać tego, co zrobił Pan Jezus. Liturgia jest zbiorem mocnych słów i znaków. Będzie ten znak, jeśli będziecie mieli pragnienie go przeżyć, że Jezus umywa wam nogi – podsumował metropolita łódzki.

Po homilii odbyło się mandatum – obrzęd obmycia nóg. Jest to odniesienie do wydarzenia podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy Jezus obmywając uczniom nogi, dał przykład pokory do naśladowania i przykazanie wzajemnego miłowania.

Eucharystyczny styl życia

To nie odświętne celebracje składają się na eucharystyczny styl życia, ale konkret wzajemnej miłości – mówił bp Damian Muskus OFM podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej w kościele sióstr felicjanek w Krakowie. Jak podkreślał, pokorna miłość jest jedynym orężem, którym można walczyć o dobro i zbawienie drugiego człowieka.

W homilii bp Muskus zauważył, że to, co najważniejsze między Bogiem a człowiekiem, dzieje się w prostocie i ciszy. – Zwyczajna i prosta jest izba, w której Pan spożywał z uczniami paschę. Zwyczajny i prosty jest kościół, w którym zebraliśmy się dzisiaj, by celebrować wielkoczwartkową Eucharystię. Zwyczajny jest chleb, który Jezus połamał i podał swoim uczniom, i prosta jest posługa umycia im nóg – mówił, dodając, że zwyczajne jest również dzisiejsze święto, obchodzone „w środku toczącego się życia, w świecie, który jest mniej lub bardziej nieświadomy doniosłości tych wydarzeń, ich przełomowego znaczenia”.

abp Marek Jędraszewski przewodniczy Mszy Wieczerzy Pańskiej w katedrze na Wawelu, fot. PAP/Łukasz Gągulski

Jak podkreślał duchowny, nawet jeśli świat nie rozumie tajemnicy Eucharystii, uczniowie Jezusa nie mogą przejść nad nią do porządku dziennego. – Pośród obojętności na to, co Boże i święte, mamy dawać świadectwo, że rozumiemy, co Pan nam uczynił. Rozumiemy, że Eucharystia jest tajemnicą, dzięki której Bóg jest realnie obecny wśród nas, wokół której koncentruje się życie Kościoła – wyjaśniał.

Ona ma nas zawsze zadziwiać, jakbyśmy uczestniczyli w niej pierwszy raz. Nie wolno nam się przyzwyczajać do tego niepojętego cudu i traktować go obojętnie, jak kolejny konieczny obrzęd. (bp Damian Muskus)

Pytam teraz siebie, pytam was, drodzy księża, czy dotykając białej hostii w czasie cudownej przemiany za każdym razem towarzyszy nam świadomość, że to już nie jest chleb, ale przenajświętsze Ciało Zbawiciela? – mówił hierarcha, ubolewając, że zdarza się celebrowanie Eucharystii mechanicznie, niedbale, w pośpiechu. – Czemu pozwalamy, by myśli o tym, co mamy zrobić potem, odrywały nas od kontemplowania największego cudu świata? – pytał.

Przywołał także słowa św. Franciszka z Asyżu: „Wielkie to nieszczęście i pożałowania godna słabość, że gdy macie Go wśród siebie obecnego, wy zajmujecie się czymś innym na świecie”, komentując, że jego przestroga wciąż jest aktualna, bo „przez tysiące lat nie wyleczyliśmy się z choroby zobojętnienia na świętość”. Biskup Muskus podkreślał, że naśladowanie Jezusa nie dotyczy tylko spraw wielkich i wzniosłych, ale odnosi się również spraw prozaicznych, które wymagają pokory i prostoty, jak umycie nóg.

>>> Bóg obmywał mi nogi

fot. PAP/Łukasz Gągulski

– Ewangeliczna miłość realizuje się w konkrecie codzienności, w drobiazgach, które składają się na nasze życie. To nie odświętne celebracje składają się na eucharystyczny styl życia, ale konkret wzajemnej miłości. Jest to w dodatku miłość, która nie pomija i nie wyklucza nikogo, bo Jezus umył nogi również Judaszowi, znając przecież jego złowrogie zamiary – stwierdził.

Jak zaznaczył, Eucharystia uczy, że „pokorna miłość jest jedynym dostępnym nam orężem, którym możemy walczyć o dobro i zbawienie drugiego człowieka”. – Uczymy się też, że Bóg daje szansę do końca, tym bardziej więc my, Jego dzieci, nie możemy tej szansy odbierać nikomu, nawet jeśli kłóci się to z naszym poczuciem sprawiedliwości – dodał.

To Eucharystia buduje Kościół, a nie ludzkie reformy

– To Eucharystia buduje Kościół, ludzkie reformy są drugorzędne – przypomniał na Jasnej Górze o. Michał Lukoszek. Wikariusz generalny Zakonu Paulinów podkreślił w homilii, że tak jak Jezus podczas ostatniej Wieczerzy umył nogi apostołom, tak jak pochyla się nad każdym z nas z czułą i troskliwą miłością, okazuje nam miłosierdzie, tak i Bóg pragnie byśmy i my Go pokochali. A ten, który kocha Boga, kocha także człowieka.

Kto odkrył miłość Chrystusa, który jest obecny w Najświętszym Sakramencie, będzie nią dzielił się z drugim człowiekiem. Miłość bliźniego jest zawsze sprawdzianem tego, czy nasza miłość do Boga jest prawdziwa i autentyczna. Bóg ofiarowuje nam swoją miłość i jednocześnie objawia swoją wolę, żebyśmy także z miłością traktowali drugiego człowieka, swojego bliźniego. Można by powiedzieć, że to jest Boży pomysł na funkcjonowanie tego świata – przekonywał o. Lukoszek.

>>> Prymas: cierpliwie i z pokorą szukajmy zagubionych, rozgoryczonych, zawiedzionych

fot. twitter.com/JasnaGoraNews

Wskazując na los Jerozolimy, która „nie rozpoznała czasu swojego, Bożego, nawiedzenia”, kaznodzieja postawił pytanie, czy zburzona Jerozolima nie jest symbolem losów świata, który nie przyjmuje Chrystusa i Jego miłości, który „wziął Boga w nawias” i żyje tak, jakby Go nie było, czy taki świat także nie znajduje się na drodze jakiejś formy destrukcji, samozniszczenia.

W świecie rozwiniętej techniki, w świecie, który zdaje się być samowystarczalny, jest coraz mniej miejsca dla Boga. Ludzie nawet nie walczą z Bogiem, po prostu nie są Nim zainteresowani – diagnozował zakonnik i zwrócił uwagę, że ciągle jednak pozostają pytania, czy w tym właśnie świecie człowiek znajduje miłość i bliskość, której z natury pragnie, czy bez przestrzegania Bożego prawa możliwy jest pokój na świecie, czy świat naprawdę może obyć się bez Bożej miłości. Zauważył, że wszelkie zdobycze cywilizacji są dobre, kiedy służą człowiekowi i rozwijane są w zgodzie z Bożym pomysłem na funkcjonowanie świata, w duchu przykazań Boga i bliźniego. Natomiast wszelkie systemy budowane bez Boga ostatecznie prowadzą do zniewolenia, zniszczenia i śmierci.

fot. twitter.com/JasnaGoraNews

– Również nasz współczesny świat ma czas swojego Boskiego nawiedzenia. Możemy je choćby widzieć w orędziu o Miłosierdziu Bożym skierowanym do św. siostry Faustyny. Czy do końca odczytaliśmy to przesłanie? – pytał kaznodzieja i zauważył, że Bóg i w naszych czasach daje nam różne znaki, jak te eucharystyczne, które i w XXI wieku stały się Bożym wołaniem i przypomnieniem, że Jezus Eucharystyczny jest naprawdę wśród ludzi. Przypomniał, że w Wieczerniku Chrystus ustanowił sakrament kapłaństwa, który potrzebny jest, by Chrystus mógł być ze swoim ludem w Najświętszym Sakramencie.

– Jeżeli zabraknie nam kapłanów, nie będziemy mieli Eucharystii. Jeżeli nie będzie Eucharystii, przestanie istnieć Kościół Chrystusowy jako wspólnota Bosko-ludzka. Pozostanie on tylko ziemską instytucją, może charytatywną, ale bez Boga. To Eucharystia buduje Kościół, a wszelkie ludzkie reformy są drugorzędne – podkreślał wikariusz generalny Zakonu Paulinów i zachęcał, by szanować kapłanów, okazywać im życzliwość i wdzięczność, bo dzięki nim możemy cieszyć się szczególną bliskością Chrystusa w Eucharystii i doświadczać Bożego miłosierdzia w sakramencie pokuty i pojednania. Apelował, by nie ulegać pokusie, by na oddanych całym sercem służbie Bogu i ludziom kapłanów patrzeć przez pryzmat tych, którzy w różny sposób sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu.

o. Michał Lukoszek, wikariusz generalny Zakonu Paulinów, fot. twitter.com/JasnaGoraNews

– Każda wyrządzona przez kapłana krzywda domaga się sprawiedliwości i zadośćuczynienia, to nie ulega wątpliwości. Z drugiej strony dzisiaj tak łatwo jest zniszczyć niewinnego kapłana. Jednak niech każdy, bez wyjątku, pamięta, że Boża sprawiedliwość tak samo upomni się o każdego fałszywie oskarżonego, a w ten sposób skrzywdzonego i niesłusznie odartego z dobrego imienia kapłana – powiedział paulin. O. Lukoszek zachęcał, by jako styl życia przyjąć przykazanie miłości Chrystusa, którego miarą jest Jego miłość do nas, uczyć się od Niego każdego dnia kochać, przebaczać i nieść pokój.

Misja głoszenia Ewangelii

Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz dokonał w warszawskiej archikatedrze obrzędu obmycia nóg 12 mężczyznom. Przewodniczył też uroczystej Liturgii Wieczerzy Pańskiej.

W homilii biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej Rafał Markowski zaznaczył, że podczas ostatniej wieczerzy Jezus zdawał sobie sprawę, że to ostatni moment Jego ziemskiej misji. „To rzeczywiście było spotkanie o niezwykłej atmosferze, pełne poufności i bliskości, podczas którego Jezus żegnał się ze swoimi uczniami, zostawiał im ostatnie wskazówki, przypominał najważniejsze nowe przykazanie, które ma stanowić fundament Kościoła, który ma kontynuować Jego dzieło zbawcze” – ocenił.

Przypomniał, że to tam Jezus złożył na barkach apostołów misję głoszenie światu Ewangelii. „Tam nazwał ich przyjaciółmi. Miała nastąpić eucharystia, pierwsza msza św. I co? Tam właśnie Jezus zapowiedział zdradę Judasza. Powstaje pytanie, jak to możliwe, że Judasz aż do Wieczernika dotrwał? Przecież Jezus znał jego usposobienie i jego zamiary. Jak do tej zdrady mogło dojść?” – pytał.

Bp Rafał Markowski, fot. PAP/Rafał Guz

Według bp. Markowskiego, Jezus pozostawił Judasza w gronie apostołów, bo „był mu wierny i chciał mu dać ostatnią szansę”. „Był mu wierny w Wieczerniku, bo nawet nie chciał ujawnić Jego imienia. Był mu wierny w momencie pojmania, gdzie zdrajcę nazwał przyjacielem. Był mu wierny aż do ukrzyżowania, bo za niego oddał swoje życie” – podkreślił hierarcha. Jednocześnie zastrzegł, że jeżeli Judasz doświadczył tej wierności, to rodzi pytanie, jakimi motywami kierował się zdradzając Jezusa? „Przecież nie była to nienawiść do Jezusa, bo w takim razie nie oszalałby i nie targnął się na swoje życie po tym, jak Jezusa pojmano. Przecież nie kierowała nim do końca chciwość, skoro ostatecznie te 30 srebrników wyrzucił. Karierę mógł robić na różne sposoby” – zaznaczył.

Bp Markowski przypomniał słowa jednego z teologów, który twierdził, że Judasz kochał Jezusa, jednak „miłością niezwykle mocno zrośniętą z ziemią i człowieczeństwem”. „Kochał Jezusa miłością, w której był lęk, że straci w Jego oczach dobre imię. To była miłość, w której była zazdrość o względy, które Jezus okazywał innym apostołom. To była miłość, w której w pewnym sensie była ciemność. Taka miłość nie jest w stanie unieść powołania, jakim chciał obdarzyć go Jezus. To dlatego zdradził, sprzeniewierzył się i odszedł” – wyjaśnił.

Według hierarchy, tak jest po dzień dzisiejszy. „Miłość popędliwa, egoistyczna, zazdrosna – to miłość, która kapłaństwa nie uniesie” – stwierdził.

Jak dodał, również po wyjściu Judasza apostołowie nie zachowywali się jak osoby, które są gotowe, by uczestniczyć w tajemnicach eucharystii i kapłaństwa. Przypomniał, że uczniowie pokłócili się w Wieczerniku o to, który z nich jest pierwszy. „Jak słaby jest człowiek. W takim momencie, w przeżywaniu największych tajemnic, oni rywalizowali między sobą” – mówił bp Markowski.

Przypomniał, że Jezus wówczas wstał od stołu, wziął misę z wodą i klękał przed każdym z nich obmywając im nogi. Przytoczył również słowa, które Jezus powiedział Piotrowi, kiedy ten nie chciał pozwolić, żeby Mistrz umył mu nogi: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną”. „Wydaje się, że Jezus tak jakby chciał powiedzieć Piotrowi: jeżeli nie doświadczysz uniżenia Syna Bożego i Mojej miłości, nigdy nie pojmiesz słów, które do ciebie mówię i nie zrozumiesz powołania, jakim cię chcę obdarzyć” – zastrzegł.

Metropolita poznański abp Stanisław Gądecki podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Wyjaśnił, że Jezus powołał Piotra do kapłaństwa służebnego, które ma być niesieniem miłości. „A czy można komuś kazać kochać? Można być altruistą, można czynić rzeczy charytatywne, można kogoś szanować, ale czy można kogoś kochać tylko z posłuszeństwa i z nakazu? Tylko doświadczenie Jezusa klękającego przed apostołami, obmywającego im nogi, doświadczenie absolutnie niepojętego uniżenia Syna Bożego, które było wyrazem Jego bezgranicznej miłości – dopiero wtedy można taką miłością żyć i taką służbę czynić” – podkreślił.

Zaznaczył, że „Jezus uczynił to wobec apostołów, żeby przyjęli kapłaństwo nie z posłuszeństwa, nie z nakazu, ale żeby pojęli, że są powołani do służby i miłości, którą najpierw On ich obdarza”. „Oto, do czego Jezus powołuje apostołów: oto On, Pan i władca, który ma wszelką władzę na niebie i na Ziemi, obdarza ich przeogromną, niepojętą władzą. Bo to jest władza nad najbardziej delikatnym wymiarem życia człowieczego: nad duszą ludzką” – zastrzegł.

Dodał, że Jezus dał apostołom władzę, która ostatecznie decyduje o losie wiecznym każdego człowieka, o jego zbawieniu, poprzez sprawowanie sakramentów eucharystii, chrztu św. oraz pokuty i pojednania. „To jest ta wielka moc, którą apostołowie zostali obdarzeni, ale jednocześnie z całym przekonaniem, że tę władzę mogą pełnić tylko służebnie, tylko w duchu pokory i tylko w poczuciu tego, że to nie oni to czynią, ale On to czyni przez ich ręce” – wyjaśnił bp Markowski. Zaznaczył, że wspólnym mianownikiem władzy i służby w kapłaństwie jest odpowiedzialność. „Każdy kapłan ponosi ogromną odpowiedzialność za powierzonych sobie ludzi, których ma prowadzić do najważniejszego celu życia ludzkiego, czyli do zbawienia” – podkreślił.

fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

„Kapłaństwo jest wielkim powołaniem, o które musi walczyć każdy ksiądz. Ale wy jesteście ogromną pomocą w tym dziele uświęcania życia kapłańskiego wtedy, kiedy podejmujecie modlitwę za kapłanów” – mówił.

Dodał, że ta modlitwa jest szczególnie potrzebna w czasach, kiedy „autorytet kapłański próbuje się na wszelkie sposoby podważyć i podejmuje się próby podważenia wiarygodności kapłanów i misji, którą pełnią”. „Dlatego proszę, trwajcie na modlitwie za każdego z nas” – zaapelował.

Po homilii kard. Nycz dokonał obrzędu umycia nóg 12 mężczyznom, którzy symbolizują 12 apostołów. Po mszy św. Najświętszy Sakrament został procesyjnie przeniesiony przez kard. Nycza do ciemnicy (kaplicy przechowania), w której trwa adoracja.

>>> Bydgoszcz: wierni trwali na ciemnej jutrzni

„Karmiąc się Eucharystią, uczymy się kochać jak Jezus”

– Trzeba wejść duchowo w celebrację Eucharystii, to znaczy otworzyć się wewnętrznie na obecność Jezusa Chrystusa – powiedział abp Tadeusz Wojda SAC na inaugurację Triduum Paschalnego w archikatedrze oliwskiej. Metropolita gdański przewodniczył Mszy Wieczerzy Pańskiej, której istotnym elementem jest obrzęd umycia nóg. To czytelny znak służby i bezgranicznej miłości.

W Wielki Czwartek wieczorem abp Tadeusz Wojda SAC sprawował Mszę Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze oliwskiej. Tym samym rozpoczęła się celebracja Triduum Paschalnego.

W homilii metropolita gdański podkreślił znaczenie misterium paschalnego, którego szczególnym wyrazem jest Eucharystia. – Jak tamtej nocy uczniowie, tak i my dziś jesteśmy zaproszeni, aby razem z uczniami i Jezusem zasiąść do Wieczerzy Pańskiej – mówił. Zwrócił uwagę, że Jezus, świadomy czekających go wydarzeń, chce pozostawić widzialny znak swojej obecności – Eucharystię. W tym celu użył chleba i wina, które stanowiły podstawowy pokarm człowieka. – Zwłaszcza chleb zapewniał człowiekowi możliwość przeżycia nawet w najtrudniejszych momentach. Największy głód człowieka dotykał, kiedy brakowało właśnie chleba – stwierdził hierarcha. Dodał, że obecnie mamy do czynienia z brakiem szacunku wobec tego podstawowego dobra. – Dzisiaj mamy przesyt dóbr i często ten chleb jest nieszanowany, wyrzucany na śmietnik a nawet pogardzany. Ale nawet, jeśli nierozsądni ludzie nie szanują chleba, on zawsze pozostanie symbolem życia i nadziei, dobra i miłości – podkreślił kaznodzieja.

Metropolita gdański abp Tadeusz Wojda, fot. PAP/Adam Warżawa

Przypomniał, że podstawowy pokarm przemieniony przez Jezusa staje się również podstawowym, duchowym pokarmem człowieka wierzącego. – Karmiąc się nim, umacniamy się w wierze, nabieramy duchowych sił do codziennego zmagania się z trudnościami i osobistymi słabościami, uzbrajamy się w moc do walki ze złem, grzechem, który nas dotyka, nabieramy odwagi do mężnego dawania świadectwa naszej przyjaźni z Jezusem Chrystusem. Karmiąc się Ciałem i Krwią, uczymy się kochać jak Jezus, przebaczać jak Jezus i służyć drugiemu człowiekowi jak Jezus – wyjaśniał metropolita.

Liturgia Wielkiego Czwartku rozpoczyna Triduum Paschalne, czyli misterium, obchodzone dla upamiętnienia męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Według Ewangelii w Wielki Czwartek Jezus spożył z uczniami swoją ostatnią wieczerzę przed ukrzyżowaniem. W tym dniu Chrystus ustanowił sakrament eucharystii i kapłaństwa.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze