Fot. pixabay / FineArtFortress

Nie zawsze łatwo o ryż w Chinach, czyli co wbrew stereotypom może zaskoczyć w innych krajach [OPINIA] 

Wiele razy mogłem się przekonać o tym, że pewne stereotypy o innych krajach są odwrotnością tego, czego można tam naprawdę doświadczyć. Zwiedziłem trochę świata. W kilku krajach też mieszkałem. Nieraz byłem zdziwiony. Zapraszam na krótki przegląd moich subiektywnych zaskoczeń. 

Nie chcę powiedzieć, że stereotypy nie mają zupełnie odzwierciedlenia w rzeczywistości. Niektóre mają, choć nie w pełni i nie zawsze. Powszechnym odczuciem jest, że gdy pojedziemy do południowych Włoch – to spotkamy ludzi głośniejszych, bardziej towarzyskich i gościnnych niż w krajach skandynawskich. Co więcej, w ankietach sami Skandynawowie w większości przyznają, że mało prawdopodobne jest zaoferowanie gościowi jedzenia, gdy na przykład w wielu państwach bałkańskich sami mieszkańcy przyznają się do czegoś zupełnie odwrotnego. Czy to znaczy, że Szwedzi są „gorsi”? Nie, są po prostu inni. Pewne elementy kulturowe mogą się podobać, inne nie. Są tacy, którzy czują się bardzo niezręcznie w spotkaniu z turecką gościnnością. NIEKTÓRE stereotypy nie biorą się znikąd i mają jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości, inne naprawdę rozpadają się w mgnieniu oka w zderzeniu z rzeczywistością. Czasami jeden region jakiegoś kraju jest tak charakterystyczny, że odnosi się jego kulturę na całe państwo, co jest absolutnym błędem. Warto też dodać, że chociaż kultura mocno wpływa na nas, to ostatecznie każdy jest inny. Może się zdarzyć i Norweg o iście włoskim temperamencie i podejściu do życia. Czemu nie? 

Chciałbym opowiedzieć o moich kilku doświadczeniach, które były pewnym zaskoczeniem – w kontekście przekonań, które miałem. Takich zadziwień mam jednak w kolekcji znacznie więcej! 

>>> Kameduli w Bieniszewie: dobry pustelnik to ktoś, kto lubi ludzi [REPORTAŻ]

Chiny – czasem łatwiej o makaron niż ryż 

Do Chin po raz pierwszy pojechałem po kilkumiesięcznym pobycie w Perugii we Włoszech. Makaron jadałem tam niemal codziennie i, krótko mówiąc, miałem go dość. Chociaż we Włoszech ryż również jadłem, to jednak nie tak dużo i miałem wielkie nadzieję z nim związane podczas wyprawy do Państwa Środka. Marzyły mi się te wszystkie stereotypowe chińskie dania z ryżem. Tak bardzo przecież ryż kojarzymy z tym krajem. Mówi się o Chińczykach pracujących „za miskę ryżu”. Owszem, w wielu regionach Chin ryżu jada się dużo, ale nie wszędzie. Są takie, w których dominuje makaron. Do dzisiaj Włosi i Chińczycy kłócą się, które z państw jako pierwsze spożywało makaron. 

No więc trafiłem początkowo do miejsc, gdzie makaronu jada się sporo. Wówczas nie znałem chińskiego ani trochę, a tym bardziej chińskich znaków, więc zamawiałem dania na chybił trafił pokazując palcem. Pierwsze tygodnie to była istna epopeja makaronu. Smakowało mi, ale ciągle szukałem dań z ryżem, które rzadko mi się trafiały. Pewnego razu w Xi’an zobaczyłem knajpę, gdzie ludzie jedli dania z ryżem. WSZYSCY. Wszedłem zadowolony i zamówiłem coś z karty. Szczęśliwy czekałem aż przyniosą mój wymarzony posiłek z ryżem. Z szerokim uśmiechem przywitałem kelnerkę niosącą mój talerz, na którym był… makaron. Jako jedyny z gości jadłem wówczas makaron. No cóż, tak bywa. Nauczyłem się raz na zawsze, że Chińczycy nie jedzą ciągle ryżu. 

Fot. pixabay / YangGuangWu

Hiszpanie nie tacy otwarci 

Często, gdy myślimy o Hiszpanach, to wyobrażamy sobie uśmiechniętych, radosnych, głośnych i niezwykle towarzyskich ludzi, do tego otwartych na nowe znajomości. Można się bardzo zdziwić, szczególnie w środkowej i północnej części tego kraju. To nie jest tylko moje wrażenie. Podobne odnieśli niektórzy moi znajomi Meksykanie, którym trudno było nawiązywać bliższe kontakty z Hiszpanami w Madrycie. Otóż, Hiszpanie często lubią po prostu przebywać w swoim gronie. Widać to także w innych krajach, gdzie Hiszpanie będący na Erasmusie zazwyczaj preferują spędzanie czasu ze sobą. 

Hiszpanie bywają też spokojni i wcale nie tak głośni. W Avili, gdzie mieszkałem przez kilka miesięcy, byłem zaskoczony ich sposobem bycia, takim zupełnie niestereotypowym. Trudno mi było też nawiązywać bliższe znajomości, nie mówiąc już o jakichś przyjaźniach. Jak się okazuje, nie jestem jedyny. Jednocześnie spotkałem kilku Hiszpanów, którzy wypełnili nasz polski stereotyp o nich, ale to wyjątki. Większość z tych wyjątków pochodziła z południa. 

Meksykanie ciężko pracują 

Nie wiem, skąd się wziął stereotyp leniwych Meksykanów, czy też takich, którzy niezbyt przejmują się pracą. Owszem, może pracują czasem mało efektywnie, ale za to dużo i ciężko. W Meksyku wciąż obowiązuje 6-dniowy tydzień pracy. Od kilku miesięcy obywatele tego państwa cieszą się 12 dniami urlopu wypoczynkowego (wcześniej było to 6). Sjesta jest praktykowana w Hiszpanii, w Meksyku raczej trudno jej uświadczyć. Zdarzają się osoby, które po swojej „zwykłej” pracy dorabiają sobie, wystawiając swoje budki z jedzeniem lub po prostu pracują w kilku miejscach. Zapewniam, że przeciętny Meksykanin spędza w pracy więcej czasu niż przeciętny Europejczyk. I nierzadko jest to wymagająca i ciężka praca fizyczna w ostrym, palącym słońcu.  

>>> Coca-cola zamiast wody [MISYJNE DROGI]

Niedawno w Ekbalam w stanie Yukatan spotkałem mężczyznę, który za młodu, całymi dniami, pracował na budowie na wysokościach w trudnych warunkach, nawet w ponad 30-stopniowym upale. Za tę niebezpieczną pracę dostawał 3500 pesos meksykańskich tygodniowo (dzisiaj to ok. 828 zł.). Teraz podobno można dostać 1000 pesos więcej tygodniowo (ok. 236 zł.) Obecnie, ze względów zdrowotnych już nie może wykonywać takiej pracy. Pracuje więc jako taksówkarz, który wozi turystów między Valladolid a ruinami Majów czy cenotami (rodzaj leju zapadliskowego). Niektórzy tak jeżdżą kilkanaście godzin dziennie, żeby więcej zarobić. Nie tak łatwo więc spotkać leniwego Meksykanina. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze