Fot. redakcja/wydawnictwo Agora

Pastwisko. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem [RECENZJA]

Książkę Ignacego Dudkiewicza „Pastwisko. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem” zakończyłem czytać podczas majówki. Trochę to trwało, bo ma 800 stron. Oczyma wyobraźni już widzę kolegów po fachu, duchownych różnego autoramentu, którzy argumentują i mówią mi o stracie czasu, o przyłączeniu się do krzykaczy krytykujących Kościół, idących z prądem współczesności. Nie ukrywam, że tego się spodziewałem, rozpoczynając czytanie. Bo to wydawnictwo Agora, a na łamach „Gazety Wyborczej” o Kościele pisze się sporadycznie, a jeżeli już, to krytykując go programowo, choć czasem też merytorycznie. Bardzo rzadko, a złośliwi powiedzą, że przez przypadek, pisze się tam o nim coś pozytywnego. Ignacego znałem z tekstów publikowanych w „Magazynie Kontakt”, którego jest redaktorem naczelnym. Ten periodyk określa się jako jedyny magazyn lewicy katolickiej, wydawany jest przez, a jakże, warszawski Klub Inteligencji Katolickiej. Czego się spodziewałem? Wylewania pomyj na Kościół, przedstawiania w myśl modnych wynurzeń byłych kleryków i księży, orgii w seminariach, tęczowych piątków za murami plebanii i duchownych sapiących przy spotkaniu z dziećmi, bo przecież innych nie ma. Jak wiecie, parafrazując klasyka, „jaki kraj, taka literatura kościelnego faktu”. W moich oczach i doświadczeniu niewiele wspólnego mająca z rzeczywistością. Oczywiście niestety zdarzają się takie zdarzenia (zamierzona tautologia), ale one nie są jedyne. Uproszczony świat zero-jedynkowy nie jest prawdziwy. Kościół to też piękni ludzie, a może właśnie przede wszystkim tacy. To wspólnota, w której popełniamy grzechy, ale i wzajemnie się wspieramy, idziemy w niej wspólną droga do Boga. Grzechy to nie jest jedyna rzeczywistość Kościoła, a raczej szczątkowa. To tak, jakby w wielkim gospodarstwie rolnym opisywać jedynie gnojownik, a rzeczywistość jest szersza i zgoła inaczej pachnąca.

>>> Ziemia Święta. Schmitt w podróży teologicznej [FELIETON]

Fot. wydawnictwoagora.pl

Pozytywnie się rozczarowałem. Nie ma w tej książce takiego obrazu Kościoła. To znaczy jest, ale nie tylko jest ona o tym. Patologia skrajnej nieewangeliczności pokazana jest, jak się wydaje, z troską o Kościół, z nadzieją na zmiany. Wśród rozmówców są biskupi, księża, świeccy, zranieni. Poza faktami, zapisem lub opisem rozmów, jest komentarz autora, zapis tego, co się w nim dzieje – nie zawsze trzeba, a nawet nie powinno się z tym zdaniem zgadzać. Jednak autor ma prawo do subiektywnej oceny, do patrzenia na świat swoimi oczyma. To są jego oczy. W czasie czytania czasem zgadzałem się, a czasem w głowie zachodził proces niezgody, buntu – ale to bardzo dobrze. Bez wątpienia autor stara się dotrzeć do źródeł zachowań, problemów Kościoła i ludzi Kościoła, naświetla je, przedstawia analizę. Jeden z recenzentów książki – Andrzej Leder, filozof, psychiatra i psychoterapeuta – słusznie napisał: „To opowieść o ludziach, którzy robią rzeczy podłe, ale też o ludziach, którzy robią rzeczy wspaniałe lub się podłości przeciwstawiają. O ludziach, którzy próbują odnaleźć się w niełatwej sytuacji funkcjonowania w systemie, którego kształtu nie akceptują, ale też o tych, którzy system utrwalają i bronią jak niepodległości. O ludziach niszczących i niszczonych”. Bym dodał, że to też książka pełna nadziei i tęsknoty autora za ewangeliczną rzeczywistością, o którą, jak mam nadzieję, w Kościele nam chodzi.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze