św. jan paweł ii z młodzieżą. fot. cathopic.com

Pokolenie JP2. Naprawdę do niego należysz? [FELIETON]

O pokoleniu JP2 słyszał chyba każdy urodzony podczas, a może i jeszcze po pontyfikacie Jana Pawła II. I muszę przyznać, że w jakiś sposób sama się z nim identyfikowałam, mimo że miałam siedem lat, gdy zmarł papież. Ale dopiero właściwie niedawno zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno jeszcze jestem tym pokoleniem? 

Może na początku warto zdefiniować sobie samo pojęcie „pokolenia JP2”. Miało one określać katolików (przede wszystkim młodzież), którzy są skupieniu wokół Jana Pawła II oraz wokół jego nauczania. Pierwszy raz o tym fenomenie mogliśmy usłyszeć w 1997 r., kiedy nie było mnie jeszcze na świecie. Później znów zaczęło się o nim mówić przy okazji śmierci papieża, by pokazać jak ważny był on dla ludzi młodych. I tak naprawdę przez dużą część mojego życia uważałam, że dla mnie też jest ważny. I że ja też do tego pokolenia należę. Tylko kiedy dłużej się nad tym zastanowię, to dochodzę do wniosku, że tak naprawdę to papieża nie pamiętam.  

>>> Pokolenie JP2 się kończy? [Dni Jana Pawła II w Krakowie]

Nie tylko „Barka” i kremówki 

W szkole podstawowej papież kojarzył mi się z wzorem do naśladowania, z kimś, kogo podziwiali wszyscy. Jak przez mgłę przypomina mi się akademia szkolna krótko po jego śmieci. Była oczywiście „Barka”, podczas której wszyscy płakali. I ja też. Ale gdyby ktoś mnie wtedy zapytał dlaczego płaczę, to chyba nie potrafiłabym odpowiedzieć.  

Chodziłam też do gimnazjum, którego patronem był Jan Paweł II. I był to dla mnie jakiś rodzaj dumy, że moja szkoła jest nazwana imieniem tak wspaniałego człowieka. Tylko właściwie oprócz tego, że był jej patronem, to wciąż kojarzył mi się przede wszystkim z tym, że po maturze chodził na kremówki.  

Ja za to przed maturą poszłam na konkurs wiedzy o nim. Nie pamiętam nawet, czy udało mi się wtedy zająć jakieś miejsce w czołówce. Ale pamiętam za to, że dopiero wtedy zaczęłam go „odkremówkowywać”. Nagle stał się w moich oczach kimś, kto rzeczywiście zapisał się w historii Kościoła nie tylko tym, że był „moim papieżem”, bo papieżem Polakiem, ale ze względu na swoje nauczanie i również na to, w jakim czasie trwał jego pontyfikat.  

fot. EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Dziś natomiast, kiedy już kończę studia, wśród swoich rówieśników raczej nie słyszę podziwu dla papieża. Słyszę raczej zadawane pytania: dlaczego postępował tak i tak, dlaczego powiedział właśnie te słowa i przede wszystkim – dlaczego ma być dla mnie autorytetem. Bo trudno jednak, by autorytetem był ktoś, kogo nie do końca się zna, ktoś, kto właściwie już gasł na naszych oczach. Nie da się przecież bazować cały czas na słowach Jana Pawła II wypowiedzianych w latach, kiedy jeszcze nie było nas na świecie i przede wszystkim – w latach, które były inne od tych dzisiejszych.  

>>> Michał Jóźwiak: pokolenie JP2 jest wkurzone [KOMENTARZ]

To pokolenie wciąż istnieje 

Myślę, że do pokolenia JP2 bliżej niż mi jest moim rodzicom urodzonym w latach siedemdziesiątych czy też nawet moim dziadkom. Przecież to do nich zwracał się papież, gdy mówił o młodzieży. Nie do mnie. To w ich pamięci zapisały się historyczne chwile i słowa, chociażby te z 1989 r. To pokolenie więc wciąż istnieje. Ale warto zadać sobie pytanie, czy aby na pewno nie identyfikuję się z nim „automatycznie”, bo ktoś tak mi kiedyś powiedział? Ktoś na pewno chciał, żeby nauczanie Jana Pawła II było wciąż żywe i żeby papież był autorytetem również dla tych urodzonych tuż przed jego śmiercią, a nawet po niej. Tymczasem to właśnie ci ludzie w tym momencie coraz częściej odchodzą od Kościoła. Według najnowszego raportu KAI z 2021 roku w ciągu ostatnich 25 lat aż 20% mniej ludzi młodych deklaruje się jako wierzące. Trudno więc powiedzieć o nich, że są reprezentantami pokolenia JP2. Są raczej reprezentantami pokolenia zupełnie nowego. Tego, które zadaje pytania i tego, które potrzebuje odpowiedzi na nie, również na te dotyczące pontyfikatu Jana Pawła II. Bo niestety coraz częściej jest on dla nich kimś z przeszłości i owszem – jest ikoną, ale taką, z którą kojarzą się właśnie Wadowice, kremówki i „Barka”. A przecież nie o to chodzi.  

>>> Czy jesteśmy jeszcze pokoleniem JP2? [PODKAST]

Zastanawiam się na tym, co przed nami. Dziennikarz i filozof Ignacy Dudkiewicz w jednym ze swoich tekstów dotyczących pokolenia JP2 pisze, że czeka nas wielka debata dotycząca Jana Pawła II, która będzie miała „duże znaczenie dla kształtu polskości i katolicyzmu w następnych latach”. Mam wrażenie, że ta debata powoli się zaczyna. Czekam na jej dalszy przebieg i na to, kiedy więcej osób zacznie papieża „odkremówkowywać” i zauważy w nim kogoś, kogo poznałam dopiero wtedy, kiedy przygotowałam się do konkurs o nim i kiedy musiałam zmierzyć się z tym, co mówił i co pisał. I owszem, niektóre rzeczy trudno mi było zrozumieć. Ale są i takie, za które go podziwiam, chociażby w kontekście nowej ewangelizacji i tego, że powołał do niej również młodych ludzi. Mimo że do pokolenia JP2 przecież nie należę. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze