Pomagasz uchodźcom? Koniecznie to przeczytaj
Pomagasz uchodźcom? Przyjąłeś Ukraińców pod swój dach? A może jesteś wolontariuszem w punktach recepcyjnych? Może dowozisz jedzenie i ubrania na dworce, gdzie uchodźcy stawiają pierwsze kroki w Polsce? Może jesteś tłumaczką? Albo urzędniczką wydającą im numery PESEL? A może przekazujesz pieniądze na organizacje pomagające uchodźcom? Nieważne, jaką formę pomocy wybrałeś – przeczytaj, o czym warto wiedzieć.
Ważną i jednocześnie bardzo ciekawą informacją statystyczną jest ta, że 30% uchodźców ulegnie traumie, a każdy pomagający procesowi retraumatyzacji. O tych istotnych procesach opowiada ten artykuł. Jest też tu lista pomysłów, rozwiązań i zwykłych codziennych czynności, które WARTO i których NIE POWINNO się stosować w relacjach z uchodźcami wojennymi. Dowiesz się też, na czym polega doświadczenie traumatyczne i kiedy rozwija się w traumę oraz jakie są jej skutki.
Polki i Polacy od dokładnie miesiąca – czyli od początku agresji Rosji na Ukrainę – przechodzą teraz przez czas wielkiego wyzwania. To wyzwanie społeczne, masowe, ale jednocześnie indywidualne. Każdy z nas jest w jakimś stopniu dotknięty tą sytuacją, nawet jeśli nieco z boku „tylko” ją obserwuje. Brutalna wojna u sąsiada i sporo ponad 2 miliony uchodźców w naszym kraju. To sytuacja, z którą nie mierzyliśmy się – jako kraj – od II wojny światowej. Doświadczamy właśnie wielkiego kryzysu migracyjnego. Z tego mogą wyjść piękne i pozytywne rzeczy, ale musimy być świadomi wyzwań i problemów.
>>> Kilkanaście rozmów, które warto przeczytać – dla zdrowia psychicznego
Pomoc też może być traumatyzująca
Polacy ruszyli do pomocy, to dzięki ich wyciągniętym rękom, otwartym portfelom i drzwiom mieszkań Polska w serdeczny sposób przyjęła sąsiadów zza wschodniej granicy. To jednak – nawet jeśli pomaganie sprawa nam radość – ogromny wysiłek. I warto pomyśleć, jak sobie z nim poradzić. W Jezuickim Centrum Społecznym „W akcji” mówiła o tym psycholożka i psychoterapeutka dr Kamila Kuprowska-Stępień. W swoim wykładzie – kierowanym przede wszystkim do wolontariuszy i do osób przyjmujących uchodźców w domu – skupiła się na przeżyciach traumatycznych, które mogą prowadzić do traumy.
Mózg osoby uciekającej przed wojną przeżywa bardzo wiele procesów, których pierwsze skutki mogą być widoczne po dwóch, trzech tygodniach od sytuacji, która wywołała kryzys w życiu danej osoby. To jest więc ten czas. Uchodźcy wojenni są już w Polsce od miesiąca, niektórzy krócej, w zależności od tego, w jakim momencie zdecydowali się opuścić dom w swojej ojczyźnie. Dziś warto znaleźć odpowiedź na pytania dotyczące kolejnych ważnych tygodni i miesięcy. Niezależnie od tego, czy przyjęliśmy uchodźców do domu, czy pomagamy im w inny sposób.
– U części uchodźców rozwinie się trauma. Mimo że są już w bezpiecznych warunkach, to na ich organizm, na ich mózg, nadal działają czynniki zewnętrzne i traumatyczne. Myślą o wojnie, ale też o tym, co dzieje się z nimi tutaj, w Polsce. W większości są zależni od ludzi, którzy im pomagają. Przynajmniej na początku. Także od rozwiązań systemowych, które proponuje Polska – mówi dr Kuprowska-Stępień. Podkreśla, że choć udzielana jest im pomoc, to i ona może być rzeczywistością traumatyzującą. Wczesniej tej pomocy nie potrzebowali, dlatego teraz ona uświadamia im ich nową życiową sytuację.
Trauma i jej rodzaje
W tym wątku znajdziemy pewien ważny pozytywny aspekt. Pierwszą kategorią traumy jest przemoc domowa. To trauma spowodowana przez człowieka – członka rodziny (może zaistnieć w relacjach między małżonkami, ale nie tylko). Wynika najczęściej z przemocy fizycznej, emocjonalnej lub ekonomicznej. Co istotne, z tej traumy najtrudniej się wychodzi. To dlatego, że często bardzo długa trwa, a przez to jej konsekwencje też są długoterminowe. Po drugie – dotyczy sytuacji między najbliższymi sobie ludźmi. I dlatego potrafi zburzyć podstawowe poczucie bezpieczeństwa oraz zaufanie do drugiego człowieka.
Drugi rodzaj traum związany jest z różnego typu katastrofami naturalnymi (klęski żywiołowe), ale także z nieszczęśliwymi wypadkami, atakami terrorystycznymi. – Taka trauma ma inny przebieg – podkreśla psycholog dr Kuprowska-Stępień. To traumatyzacja zbiorowa, bo dotyka wielu osób. Niekiedy całych narodów. Polacy – jako społeczeństwo – przechodzili i nadal przechodzą traumę II wojny światowej. Także ci, którzy jej bezpośrednio nie doświadczyli, bo jest ona dziedziczona z pokolenia na pokolenie. Z tą kategorią nieco łatwiej sobie poradzić, bo jest przeżywana w większej grupie, w społeczeństwie. Ktoś, kto doświadcza takiej trudnej sytuacji nie jest po prostu z tym sam. „W kupie raźniej” – chciałoby się dodać.
>>> Psycholog o przeżywaniu pandemii: niektórym ludziom szczególnie doskwiera samotność [ROZMOWA]
Trzeba mieć świadomość, że część uchodźców mogło przejść przez doświadczenie traumatyczne jeszcze przed wybuchem wojny. Teraz dokonali decyzji o nagłej ucieczce, pozostawieniu dotychczasowego życia. Być może wcześniej zakryte traumy, dziś pod wpływem wojny i ucieczki mogą dać o sobie znać. Jak podkreśla specjalistka, nie każde obciążenie psychiczne prowadzi do traumy. Ale już traumy są poważnym obciążeniem dla organizmu i psychiki człowieka. Dla każdego oczywiście w różnym stopniu, to każdy z nas ma inną podatność na stres, każdy inaczej radzi sobie w sytuacjach kryzysowych. – Nie każdy po doświadczeniu traumatycznym rozwinie w sobie traumę – mówi dr Kuprowska-Stępień.
Na te sytuacje warto uczulić też dzieci. Przecież w szkołach będą uczyć się teraz razem z dziećmi z Ukrainy. Będą się z nimi spotykać na korytarzach i w szkolnym sklepiku. Warto porozmawiać z dziećmi, by uświadomić je, że ich ukraińskich kolegów mogą spotkać niezrozumiałe sytuacje. To może być atak paniki, wybuchy płaczu albo apatia.
Psychika i fizjologia – ściśle związane
U uchodźców może też dochodzić do fragmentaryzacji pamięci. Trudno jest im zapamiętać ciąg zdarzeń (np. całą podróż z Ukrainy do Polski). Dlatego, gdy widzimy że mają problem z przypomnieniem sobie pewnych faktów, odpuśćmy, nie wypytujmy. To może sprawiać im przykrość, duży dyskomfort. Takie sytuacje – szczególnie u dzieci – wywołują stan napięcia; bo chcą powiedzieć, ale nie potrafią. Może to też wywoływać u nich poczucie winy.
Z kolei zapamiętane urywki zdarzeń mogą być tak zwanymi trigerami, czyli zdarzeniami które wywołują emocje. – Na przykład dla dziecka, które zastało bombardowanie swojego miasta w czasie, gdy siedziało w domu na kanapie może być trudne, by usiąść na kanapie w nowym miejscu. Nawet jeśli to miejsce jest bezpieczne – tłumaczy dr Kamila Kuprowska-Stępień.
U osób, które przeżywają ostry stres, całkowicie nie pracuje część mózgu która odpowiada za racjonalne myślenie. Taka ostra reakcja na stres działa mniej więcej dwa tygodnie, później opada kortyzol i adrenalina. Ale nasz mózg różnie może przełączać się z tych „wysokich obrotów” na nieco niższe, spokojniejsze. Organizmy (także sfera psychiczna) u części ludzi będą potrafiły naturalnie przejść w nowy tryb działania i wrócą normalne funkcje poznawcze. Jednak u części Ukraińców ten proces będzie trudniejszy i powolniejszy. – Nie jesteśmy w stanie, jako naukowcy, powiedzieć kto, do jakiej grupy trafi. To swego rodzaju loteria. Nie można wskazać predyspozycji (społecznych, biologicznych), które mogłyby to przewidzieć – mówi dr Kuprowska-Stępień. Na podstawie doświadczeń można jednak powiedzieć, że około 30% uchodźców wojennych rozwinie u siebie traumę.
Warto więc wiedzieć, z czym my – Polacy – możemy mieć do czynienia, z jakimi sytuacjami i problemami. Ale te doświadczenia traumatyczne dotyczą nie tylko uchodźców. Także Polaków, którzy im pomagają.
Retraumatyzacja. Dotknie każdego pomagającego
Wszyscy pomagający ulegają procesom wtórnej retraumatyzacji. Wielu pewnie porzyzna, że to zaskakująca informacja. To proces polegający na przejmowaniu niektórych trudnych emocji i procesów, z którymi borykają się uchodźcy. I – co podkreśla dr Kuprowska-Stępień – ten proces dotknie bezwzględnie wszystkich. A pewnie nie wszyscy o tym wiedzą. Najbardziej obciążeni są oczywiście intensywnie pracujący wolontariusze (na dworcach, w punktach recepcyjnych) i ludzie przyjmujący uchodźców do swoich domów. Oczywiście u każdego proces retraumatyzacji będzie miał inny stopień intensywności, inne skutki. U niektórych to będzie zmęczenie, potrzeba odreagowania, u innych poważniejsze psychologiczne skutki.
– Ważne więc, by przy pomaganiu cały czas zadawać sobie pytania. Szczególnie na początku, by wybrać dobrą formę pomocy, która będzie skrojona pod nas, najbezpieczniejsza dla nas i naszych bliskich. Warto zadawać sobie pytania o to, co nam pomaga, co nas stymuluje, co reguluje nasze uczucia. Nie zapominajmy o tym – mówi dr Kuprowska-Stępień. Prześledźmy teraz kolejne ważne informacje
Reakcje na traumatyczne doświadczenie
Są trzy podstawowe (zarówno u dzieci, jak i u dorosłych). To walka, ucieczka, zamrożenie. Jeśli człowiek nie może zrealizować dwóch pierwszych – przechodzi do trzeciej. To wynika głównie z biologii i tego, że jesteśmy ssakami. Łatwo to zobrazować na podstawie kota i myszki. Gdy myszka nie może walczyć albo nie ma możliwości ucieczki, to przed atakującym ją kotem będzie udawać nieżywą, „zamrozi się” w swojej aktywności. Podobnie jest u ludzi – spłyca się wtedy oddech, zwalnia bicie serca.
Dochodzi nawet do mechanizmu dysocjacji – oddzielenia ducha od ciała. To nie jest doświadczenie duchowe, ale biologiczne. Mówią o nim m.in. ofiary gwałtów. Mówią wtedy o pewnego rodzaju odrealnieniu: „Byłem w stanie zobaczyć tę sytuację, co się dzieje, oddzielając się od mojego ciała”. Najbardziej traumatyzujące jest zamrożenie. Jeśli do niego doszło, to prawie zawsze pojawią się objawy PTSD – zespołu stresu pourazowego. Przy walce i ucieczce PTSD łatwiej uniknąć, bo w tych sytuacjach człowiek zachowuje sprawstwo swoich czynów. Z kolei zamrożenie oznacza całkowitą utratę kontroli nad sobą, swoim życiem. Ten stan łączy się ściśle z procesami fizjologicznymi – może wtedy dochodzi do opróżniania jelit, moczenia się.
Co oznacza trauma?
1) Brak wewnętrznego zintegrowania tego, co się wydarzyło
2) Fragmentaryczny zapis wydarzeń w pamięci
3) Stałe napięcie i obawę, że traumatyczne doświadczenia powrócą
4) Działanie w trybie awaryjnym
Ludzie straumatyzowani często są podnieceni i podminowani. Musimy więc liczyć się z tym, że nasze wsparcie nie zawsze może być przyjęte zgodnie z naszymi oczekiwaniami. W traumie dochodzić może do zamrożenia czasowego – czyli stosowania strategii, które już nie są aktualne, które miały uzasadnienie w czasie traumatycznego doświadczenia (np. wojny), ale już nie w nowej sytuacji. Można już je odpuścić, zrezygnować z nich, ale człowiek dalej się ich trzyma, bo mu wcześniej były pomocne, może zdecydowały nawet o jego życiu. Pomogły uciec, przetrwać, przeżyć. Jeden z ukraińskich chłopców, którzy uczy się już w polskiej szkole, nie chciał na lekcjach zdejmować kurtki i czapki, bo cały czas chciał być gotowy do ucieczki. Trzeba zdawać sobie sprawę z tych uwarunkowań. Te nieaktualne już strategie niekiedy mogą trwać nawet latami, bo zostają głęboko zapisane w psychice osób z traumą. Izraelscy badacze obserwowali, że nawet kilkanaście lat po wojnie ludzie którzy przeszli gehennę obozów koncentracyjnych, mimo że żyli już w bezpiecznym kraju, nie uwolnili się od nawyków, które pomogły im przetrwać w obozie. To często drobne czynności, np. noszenie przy sobie zawsze kawałka chleba. Warto mieć świadomość tych procesów – to pomoże zarówno osobie, która otrzymuje pomoc, jak i tej, która pomoc oferuje.
Jak rozpoznać traumę?
Z traumą możemy mieć do czynienia wtedy, gdy nie mija ostra reakcja na stres. Człowiek nie wychodzi wtedy z sytuacji zagrożenia, mówi że „to się wydaje jakby się działo teraz, przed chwilą”. Może dochodzić też do intruzji, które znane są też jako flashbacki, gdy np. obiektywnie neutralne sytuacje (np. określone światło, zapach), ale i odczucie wewnętrzne sprawiają, że uruchamia się bardzo mocne wspomnienie. Wtedy też najczęściej dochodzi do ataku paniki. Kolejnym symptomem traumy jest unikanie trudnego tematu. Doświadczenie traumatyzujące (przemoc w rodzinie, wykorzystanie seksualne, poważny wypadek, wojna) może stać się tematem tabu, którego się unika. Reakcją z przeciwnego bieguna może być pobudzenie, eskalacja emocji.
Bardzo ważna informacja – traumę (PTSD) rozpoznaje się najczęściej do pół roku od trudnego wydarzenia. To będzie w Polsce bardzo ważny czas, kiedy to Ukraińcy powinni być objęci szczególną opieką, zwłaszcza psychologiczną. Statystycznie 75% ludzi doświadcza w swoim życiu jakiego traumatycznego wydarzenia. 30% z nich przechodzi z tego powodu w stan traumy. Na rozwój stresu pourazowego mają wpływ poprzednie obciążenia – te, których człowiek doświadczył wcześniej. W przypadku Ukraińców – to, co miało miejsce przed wybuchem wojny; czy żyli w szczęśliwych rodzinach, czy jednak z dysfunkcjami, czy mieli sukcesy w pracy, czy problemy z bezrobociem, czy doświadczali przemocy, czy miłości. Przyjmując uchodźców pod swój dach o tym całym bagażu i historii nie wiemy.
Następstw traumy jest wiele a ich lista jest otwarta. To niektóre już wcześniej wymienione, np. ataki paniki, lęki, fobie, flashbacki , nadmierne dostosowanie się do nowej sytuacji, ekstremalna wrażliwość, koszmary nocne, płaczliwość, drażliwość, nieufność, nagłe zmiany nastroju, sięganie po używki. Osoba straumatyzowana może być małomówna, ale też może wpaść w słowotok, gdy dużo mówi, ale trudno zorientować się w treści przekazywanego przez nią komunikatu. W dodatku często wraca do opowiedzianych już wątków, lekko je modyfikując. – Takie rozmowy warto dyplomatycznie zatrzymywać, bo one nic dobrego nie wnoszą – mówią psycholodzy.
– Na pewno wielu uchodźców sięgnie po alkohol, bo to szybki sposób na poradzenie sobie z zalewem emocji, by „się znieczulić”. Młodzi mogą sięgać po narkotyki – mówi dr Kuprowska-Stępień. – Osoby, które zaczną powoli wychodzić z traumy wojennej, wchodzą w etap życia związany z tymczasowością, zależnością od innych. To także trudny czas. Na tym etapie na pewno nie pomaga używanie haseł: „będzie dobrze” – dodaje ekspertka. Psycholodzy podają listę działań, zachowań, które warto albo wręcz przeciwnie – których nie powinno się podejmować w kontakcie z osobą przechodzącą przez traumę.
Czego nie robić w pierwszych tygodniach po traumatycznym doświadczeniu?
1) Nie zawstydzać
To niekiedy może dziać się nieintencjonalne, wręcz nieświadomie. Uchodźcę możemy zawstydzić przez podkreślanie różnic kulturowych albo próbę ich usystematyzowania. – To nie jest czas na pracę nad różnicami kulturowymi, rodzinnymi. To nie czas, by się dopasowywać, by mówić: „u nas to się robi inaczej” – mówi psycholog.
2)Nie pytać przesadnie „jak się czujesz”?
Ludzie w traumie często nie potrafią tego ocenić, a chcieliby odpowiedzieć na pytanie. Lepiej odwołać się do konkretu, można zadać pytanie: „czy jest lepiej albo gorzej niż było wczoraj?”. Konkretne porównanie będzie na pewno lepsze niż generalne pytanie.
3)Nie dotykać samemu od siebie (szczególnie dzieci)
Gdy chcemy się przytulić, lepiej zapytać.
4)Nie oddzielać dzieci od matek i opiekunów
Nawet gdy dziecko w punkcie recepcyjnym chce być cały czas przy mamie albo mieć ją w zasięgu wzroku.
5)Nie stawiać za wzór i przykład innych uchodźców albo siebie
Niedozwolone są takie słowa: „ja jakbym była na twoi miejscu, to poszłabym już do pracy”. Każdy ma swoje tempo, każdy w różny sposób radzi sobie z doświadczeniem traumatycznym i traumą.
6)Nie karać za nieprzemyślane reakcje (także te ostre, np. wybuch paniki)
Takie reakcje są niezależne od woli osób straumatyzowanych
A co warto robić?
1)Na „dzień dobry” krótko się przedstawić w odpowiedniej odległości
Fizyczna odległość ma znaczenie, daje osobie w traumie albo po doświadczeniu traumatycznym poczucie bezpieczeństwa. A krótkie informacje o sobie samym (jak się nazywam, skąd jestem, czym się zajmuję) mogą poszerzyć strefę komfortu osoby, której pomagamy.
2)Krótka informacja dotycząca miejsca pobytu
Warto zapisać klika najważniejszych telefonów i adresów. Jeśli nie wiemy, jak długo możemy gościć daną osobę czy rodzinę, to jej w tej sprawie nie zwódźmy, nie okłamujmy. To narażałoby ją na niepewność.
3)Uprzedzanie o wszelkich zmianach, nawet drobnych
Regularny tryb dnia i pewność co do zachowania domowników może być dla wielu uchodźców „kotwicą bezpieczeństwa”. Warto więc poinformować, gdy w danym dniu wrócimy o innej godzinie do domu.
4)Zadbanie o bezpieczne i przewidywalne otoczenie
Np. nie przestawiajmy rzeczy uchodźców. To narusza ich sferę, często jedyną, na którą w tej trudnej sytuacji mają wpływ.
5)Wydawanie prostych poleceń i angażowanie w proste czynności
W kontekście wspólnego życia pod jednym dachem. Jeżeli z uchodźcą załatwiamy sprawy urzędowe, to najpierw skupmy się na jednej, najważniejszej. Nie róbmy listy rzeczy i nie myślmy o wszystkich jednocześnie. Jeśli się da, jedna sprawa urzędowa na tydzień albo na kilka dni. I dopiero później przechodzimy do kolejnego zadania. W jednym momencie działamy w jednym obszarze, zadanie określamy czasowo. Nie wybiegamy za daleko w przyszłość, nie mówimy o tym, co będzie za miesiąc czy za pół roku. Jesteśmy z uchodźcami tu i teraz. Jeśli chcemy ich poprosić o pomoc w domowych zadaniach, to najlepiej zlećmy im jedno, góra dwa zadania. I jasno określmy, o co chodzi.
6)Niewymuszona życzliwość
Życzliwość tak, ale nie ostentacyjna, bo szybko zostanie odebrane jako sztuczna.
Zadbaj o samego siebie
Na koniec wróćmy do nas samych i do informacji, że każdy pomagający doświadczy retraumatyzacji. – Zadbanie o siebie jest ważniejsze niż oferowanie pomocy. To tak jak u ratowników medycznych. Dobry ratownik to zdrowy ratownik – podkreślają specjaliści. Warto więc starać się o to, by zachować swój dobowy rytm, rutynę dnia codziennego. Jeśli są nawyki, które nam pomagają to nie należy z nich rezygnować. To mogą być „lecznicze rytuały”: spacer, sport, dobra kawa, chwila odpoczynku, lektury, także praktyki duchowe. Wszystko, co sprawia, że odpoczywają nasze głowa i ciało. Chociaż przez chwilę. Warto też stosować codzienną praktykę wdzięczności, czyli pod wieczór wymienić to, co dobrego spotkało nas w danym dniu.
Może się też tak zdarzyć, że w wyniku kontaktu z osobami przeżywającymi wojenną traumę, u nas samych pojawi się nasza osobista traumatyczna historia. Uaktywni się, bo była przez lata spychana na dalszy plan. Jeśli jest taka sytuacja, to warto sobie zadać pytanie, czy jestem w stanie dalej pomagać. Dbanie o siebie to nie jest trywializm albo egoizm. Dbanie o siebie ma kolosalne znaczenie przy pomocy uchodźcom. Eksperci podkreślają, że w tym czasie przez Polskę przechodzi wielka energia emocjonalna, warto dobrze sobie z nią poradzić. Po to, by ta trudna sytuacja przyniosła jak najwięcej dobra. Nie odwrotnie.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |