fot. wydawnictwo aa

„Prawdziwe”, ale czy prawdziwe oblicze islamu?

Od razu przyznam, że nie czuję się super ekspertem w sprawie islamu i muzułmanów. Oczywiście, zdawałem egzaminy na studiach doktoranckich dotyczące tej religii  to nie jeden, także u imama. Mam wśród wyznawców tej religii przyjaciół i było mi dane przebywać przez dłuższy czas w Afryce, wśród wielu islamu. Oni leczyli mnie i współbraci, dostarczali, czasem najbardziej terminowo i w dobrej jakości, za mniejsze pieniądze, materiał na budowy szkół, ośrodków zdrowia, a czasem budynków misji. Ich dzieci chodzą do chrześcijańskich szkół i razem spędzają czas. Są sąsiadami, którzy się o siebie troszczą. 

Tytuł książki nieco mnie „zjeżył”. Nie lubię z definicji ludzi, którzy znają „prawdę”, czasem, być może uważając, że tylko oni ją posiedli i ich misją jest przekazanie jej innym. A islam, jak chrześcijaństwo dla wyznawców innych religii, nie jest łatwy do zrozumienia i jednoznaczny. W samej tylko Polsce mamy muzułmanów pochodzenia tatarskiego (często spożywających alkohol – przypominam, że nie można tego robić w islamie; nie czytają też Koranu w oryginale) i muzułmanów przyjeżdżających do kraju za pracą lub pozostających po zawarciu związku małżeńskiego, po ukończeniu studiów. Są w związku z tym dwie odrębne ummy (wspólnoty) i trzech muftich, gdyż ci pierwsi pochodzenia tatarskiego zastanawiają się, który z dwóch jest właściwym. Są przecież trzy główne odłamy islamu: sunnici, szyici, charydżyci; jest kilka nurtów np. salafici, wahabici, a każdy z trzech odłamów ma po kilka gałęzi wyznaniowych. 

>>> Imam Berger przed Dniem Islamu: nadal powielane są stereotypy o islamie

Piszę o tym dlatego, że postulowana przez autora zasada, aby nie rozdzielać islamu od islamistów (terrorystów) nie znajduje we współczesnym nauczaniu Kościoła, religioznawstwie, ani we mnie odzwierciedlenia. Żyjemy w ciekawych czasach, kiedy to papież Franciszek podpisuje w Arabii Saudyjskiej z wielkim imamem Al-Azhar’em „Deklarację o ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”; dokument mówiący o współdziałaniu na wielu polach.

okładka książki. Fot. wydawnictwo aa

Franciszek odwiedza kolejne kraje muzułmańskie, wracamy w Kościele do nauczania soborowego, w którym jest jasno napisane, że muzułmanie przynależą do Ludu Bożego: .Ale plan zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny” (LG 16).

Oczywiście, są ludzie Kościoła, którzy w ramach mikroschizmy to nauczanie przemilczają lub odrzucają. Żyjemy w czasach, kiedy największe islamskie organizacje religijne – na świecie i w Polsce – potępiają akty terroru ze strony islamistów dotyczące chrześcijan i nie tylko. To samo robi papież Franciszek, gdy dzieje się rzecz odwrotna np. w Nowej Zelandii. Żyjemy w czasach, kiedy Koran całuje Jan Paweł II, a przywódcy religijni często się spotykająTo, że któryś muzułmanin czy chrześcijanin zabija lub popełnia inny potworny grzech nie oznacza, że wszyscy tacy są. Przypomina to nieco narrację z Kabaretu Moralnego Niepokoju: „Nie każdy terrorysta to muzułmanin, a każdy muzułmanin to terrorysta”. Mam tu niedosyt. 

FOT. EPA/YURI KOCHETKOV

Książka bez wątpienia jest poprzedzona dogłębną kwerendą, choć znam inne interpretacje przytoczonych wersetów z Koranu, nie tylko arabskie, ale i chrześcijańskie. Niemniej, celem jej powstania, jak mi się wydaję, nie jest dialog, ale potwierdzenie tezy, jak to islam jest zły. Nie znam islamu, który jest w 100% zły, jak i chrześcijaństwa, które jest na 100% dobre (gdyby tak było, to byśmy nie grzeszyli). Jest przecież niewiele wątków pozytywnych, dobra w islamie. A przecież mamy wiele wspólnych elementów, chociażby w duchowości: post, modlitwę, jałmużnę. Podobnie patrzymy na niektóre elementy pro-life, czy moralności, jesteśmy religiami monoteistycznymi itd. 

>>> Jan Paweł II a islam: Wasz Bóg i nasz Bóg… 

Dobrze, że ta książka powstała. Niektóre jej zagadnienia są teologicznie czy historycznie dobrze ogarnięte. Jej celem nie jest jednak dialog, który podejmowany jest przez kilku ostatnich papieży (który pokazywany jest przez autora jako bezzasadny), a uzasadnienie z góry postawionej tezy. Nie jest to jednak „moja prawda” o islamie, a obawiam się, że nie jest to też „prawdziwa prawda”. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze